Polski
Blog

Czy Emilia Pérez powinna dostać Oscara za najlepszy film? 🇸🇪

Jako kinomaniakowi trudno jest śledzić Oscary, ponieważ poniedziałkowa noc rzadko jest najbardziej optymalną porą dla kogoś, kto musi wcześnie wyjechać do kopalni. Jeśli jesteś również cyniczny jak ja, lub jeśli jesteś po prostu realistą, wygrana Oscara niewiele znaczy w ogólnym rozrachunku. Nie jest to miara tego, jak dobry jest film, biorąc pod uwagę, że kilku członków jury Oscara najwyraźniej nawet nie zadaje sobie trudu, aby obejrzeć wszystkie nominowane filmy przed głosowaniem. Chodzi raczej o to, aby uderzyć w prawe plecy w branży. To polityka, nic więcej.

Jednocześnie fajnie jest patrzeć, jak nieoczekiwane filmy, takie jak "Wszystko wszędzie naraz" czy "Parasite", odnoszą wielkie zwycięstwo, ponieważ oznacza to niesamowite możliwości dla wszystkich zaangażowanych. Fakt, że Akademia jest otwarta na dziwne filmy, takie jak Poor Things, jest również zabawnym rozwinięciem we właściwym kierunku dla gali filmów o gapgy. Wszyscy kochają dobre historie o słabszych. Pytanie dotyczy jednak Emilii Perez, kontrowersyjnego filmu, który w ostatnich miesiącach rozpalił zainteresowanie Oscarem. Czy należy należeć do tej grupy "niespodziewanych" filmowych triumfów?

Emilia Perez była faworytką, dopóki filmy takie jak Anora i Brutalista nie zmiotły konkurencji przy innych nagrodach filmowych, a nawet o konklawe mówiono jako o bezpiecznym zakładzie jury Oscara. Wyścig po Oscary jest bardziej zacięty niż kiedykolwiek. Z 13 nominacjami dramat muzyczny o transpłciowym gangsterze szturmem podbił świat na dwóch zupełnie różnych frontach; Z jednej strony mamy zjednoczone grono krytyków, którym podoba się śmiałe podejście do filmu, a z drugiej strony mamy zdumionych widzów - wielu z nich pochodzi z Meksyku - którzy wstydzą się w ogóle być kojarzeni z tym filmem. Osoby transpłciowe wyraziły również, jak obraźliwy jest portret postaci w swojej istocie, a ja nie należę do żadnego z tych obozów i uważam, że Emilia Perez jest tak samo warta zobaczenia, jak i myślenia.

Rozumiem frustrację związaną z konfliktem grup docelowych filmu, ponieważ nie jest jasne, dla kogo tak naprawdę film jest przeznaczony. To nie jest zwykły musical jak Wicked, to nie jest Sicario dla tych, którzy spodziewają się thrillera o kartelu, meksykańscy widzowie są zniesmaczeni stereotypowymi cechami filmu, a osoby transpłciowe prawdopodobnie nie będą zachwycone tym, jak źle może brzmieć doświadczenie transpłciowości w filmie. Może grupą docelową są po prostu pretto krytycy, którzy chcą poczuć się trochę bardziej postępowi w najbardziej powierzchowny sposób? Innymi słowy, widzę problem w filmie, który podbił serca krytyków, ale który rozzłościł widzów na całym świecie. Nie jest to film łatwy do przełknięcia, zwłaszcza jako "poważny" kandydat do Oscara.

Jednocześnie "Emilia Perez" to film, który bardzo bym chciała nakręcić, gdyby kiedykolwiek pozwolono mi na jak największą pretensjonalność za kamerą. Jest na tyle pokręcona, by rzucić wyzwanie widzowi, ale też na tyle przyziemna, by odnaleźć człowieka w emocjonalnym chaosie, jakim jest Emilia Perez. Reżyser Jacques Audiard znajduje tu dziwnie delikatną równowagę, która nadaje filmowi świeże spojrzenie na dramat kryminalny. Myślę też, że muzyczny żyła jest wyjątkowa - nawet jeśli nie podobają mi się same piosenki. Właściwie rozumiem krytyków, którzy są przerażeni, że hałaśliwy i dziwny numer wokalny w filmie powinien był zdobyć nagrody za najlepszą piosenkę, zwłaszcza gdy jako osoba mówiąca po hiszpańsku odkrywasz kilka dziwnych wyborów słów, na przykład w skarconej sekwencji Seleny Gomez, w której myli "śmiało" z "witamy". W kontekście filmu piosenki dobrze jednak współgrają z emocjonalnym wątkiem filmu. 

Nie uważam jednak, by film zasługiwał na Oscara za najlepszy film. Nie dlatego, że jest to jakieś stanowisko polityczne, ale dlatego, że na dłuższą metę przegrywa. W połowie dramatu film cierpi z powodu powolnego tempa, które spowalnia osobisty dramat i jestem odrobinę rozczarowany trzecim krótkim aktem filmu.  Tak się składa, że w tym roku są też lepsze filmy, które są również nominowane do Najlepszego Filmu. Anora jest jedną z nich i prawdopodobnie jest na tyle popularna, że może zabrać do domu najcięższą statuetkę. Film jest naprawdę fenomenalny pod względem scenariusza, zdjęć, reżyserii i gry aktorskiej i jest gorącą rekomendacją dla wszystkich miłośników kina. Jest zabawna, ekscytująca, sympatyczna i niesamowicie dobrze napisana. Duże wrażenie zrobił na mnie również Brutalista, który był wręcz hipnotyzujący w swoim bladym przedstawieniu "przyjazdu do Ameryki". Substancja byłaby również uroczym straszydłem, ponieważ jest obrzydliwie dobra w swojej chorobliwości i kłującej czarnej satyrze.

W świecie marzeń "Diuna: Część 2" oczywiście zdobyłaby nagrodę dla najlepszego filmu. Nie da się zaprzeczyć wpływowi, jaki Denis Villeneuve wywarł na gatunek science fiction i podzielam dezorientację wielu osób, że filmowiec nie dostał nawet nominacji dla najlepszego reżysera. Ale to jest świat marzeń - zwycięstwo w Diunie nie jest teraz na mapie świata. Jury lubi biografie i II wojnę światową, a nie prorocze kosmiczne dystopie.

A co z pozostałymi filmami w kategorii Najlepszy Film? Brazylijski sukces I'm Still Here to emocjonalny coup de grace, który jest godny polecenia. Nickel Boys (który można zobaczyć na Prime) jest ok i dopracowany, ale też nieco nierówny. Conclave jest zachwycająco zwarte i znacznie lepsze niż A Complete Unknown, które wydało mi się nieco nudne. Najgorszy jest tu chyba Wicked, który jest z pewnością przesłodzony i atrakcyjny wizualnie, ale nie tak magiczny, jak mógłby być.

Zgadza się, wróćmy do meksykańskich osób transpłciowych. Gdyby Emilia Perez wygrała w kategorii Najlepszy Film, nie narzekałbym. To kreatywny film, który spotkał się z zbyt dużą ilością niezasłużonej nienawiści w sieci. Myślę, że wszystko, co próbuję powiedzieć, to dać filmowi szansę przekonania się na własne oczy, czy to najgorsza rzecz, jaka wydarzyła się od czasu Czarnej Śmierci, czy też jest to faktycznie musical kryminalny, który warto obejrzeć. Przynajmniej jest ciekawszy niż poprzedni faworyci Oscara, tacy jak Green Book. Albo co ty na to? Który film zasługuje w tym roku na nagrodę dla najlepszego filmu?

Filmy, które moim zdaniem wygrają:

Najlepszy film: Anora

Najlepszy reżyser: Brady Corbet (Brutalista)

Najlepszy scenariusz oryginalny: Anora

Najlepszy aktor: Adrien Brody (brutalista)

Najlepsza aktorka: Demi Moore (Substancja)

Najlepsza aktorka drugoplanowa: Zoë Saldaña (Emilia Perez)

Najlepszy aktor drugoplanowy: Kieran Culkin

Najlepszy film animowany: Flow

Najlepszy film nieanglojęzyczny: Emilia Perez

Filmy, które chcę wygrać:

Najlepszy obraz: Diuna: część 2

Najlepszy reżyser: Brady Corbet (Brutalista)

Najlepszy scenariusz oryginalny: Anora

Najlepszy aktor: Adrien Brody (Brutalista)

Najlepsza aktorka: Mikey Madison (Anora)

Najlepsza aktorka drugoplanowa: Felicity Jones (Brutalistka)

Najlepszy aktor drugoplanowy: Guy Pearce (Brutalista)

Najlepszy film animowany: Dziki robot

Najlepszy film zagraniczny: Wciąż tu jestem