Kontynuacja Diuny: Część Druga nie jest łatwym zadaniem, więc nie zazdroszczę ludziom tworzącym Dune: Prophecy. Znakomita adaptacja Denisa Villeneuve'a na drugą połowę powieści Franka Herberta również ukazała się dopiero w tym roku. Jest świeży w pamięci, co stwarza jeszcze większą presję na ten spin-off serii.
Prawdopodobnie więc wyjdzie to na dobre, że Dune: Prophecy stara się zdystansować od filmów. Akcja rozgrywa się 10 000 lat przed narodzinami Paula Atrydy iDune: Prophecy opowiada o Valyi Harkonnen, która stara się ustanowić Bene Gesserit jako potęgę, którą znamy z czasów filmów. W serialu śledzimy losy Valyi (w tej roli Emily Watson i Jessica Barden jako stara i młoda wersja postaci), jej siostry Tuli (Olivia Williams) i reszty Prawdomów, którzy starają się udowodnić, że są najpotężniejszymi i najbardziej godnymi zaufania doradcami przywódców Wielkich Rodów. W tym samym czasie śledzimy również szkolenie niektórych młodszych sióstr, a także członków rodu Corrino, którzy utrzymują swoją wątłą pozycję na cesarskim tronie. Wszystko to dzieje się w ramach wydarzeń dżihadu Butleriańskiego, który ponad sto lat temu uwolnił ludzkość od "myślących maszyn".
To może być dużo do przyswojenia i wydaje się, że to więcej niż Dune: Prophecy może utrzymać na talerzu. Serial ma wielkie ambicje. Podobnie jak w Grze o Tron, w którym rozpościeramy się na całym kontynencie Westeros w jednym odcinku, przeskakujemy z planety na planetę dla każdego wątku występującego w Dune: Prophecy, ale w przeciwieństwie do tej wprowadzającej serii Gry o Tron, która dobrze trzyma swoje centrum, porównałbym Dune: Prophecy bardziej do ciasta lawowego, trzymając lepki, roztopiony w środku. Serial olśniewa imponującymi efektami wizualnymi, które może nie zapierają dech w piersiach jak oglądanie filmów Villeneuve'a, ale wydają się godne etykiety Diuny, a mimo to nie są w stanie zamaskować wad serialu.
Do tych wad przejdziemy za chwilę, bo wolałbym nie zaczynać tej recenzji od tak negatywnego akcentu. Dune: Prophecy to przyjemny serial i kawał dobrej telewizji, jeśli chcesz spędzić noc przy kanapie tej zimy. Jak wspomniano, oprawa wizualna jest imponująca, zarówno w sensie praktycznym, jak i pod względem tego, co robią efekty wizualne. Kostiumy i scenografia naprawdę pomagają ożywić serial i sprawiają, że wydaje się on premium w sposób, jakiego można oczekiwać od sieci, która przynosi Ród smoka. Szkoła kształcąca prawdomównych na Wzgórzu IX jest często uroczą ucztą dla oczu. Gdybym miał odwrócić uwagę od oprawy wizualnej, powiedziałbym, że często oświetlenie i praca kamery sprawiają, że serial wydaje się być jak każdy inny. W filmach z Diuny pamiętam pewne ujęcia, jak robili momenty, podczas gdy Dune: Prophecy często wydaje mi się, że jest kręcone jak kolejny serial. Z drugiej strony jest kilka wyróżniających się fragmentów pracy, takich jak scena, w której młoda uczennica szkoły musi spotkać się ze swoimi przodkami, a Dune: Prophecy nagle staje się dość denerwujące, granicząc z horrorem.
Użycie głosu w serialu jest również bardzo dobrze obsługiwane, co sprawia, że wydaje się to być nieziemską i przerażającą mocą. Ton i ton głosu używany przez Valyę jest również znacznie bardziej surowy niż w przypadku wielu postaci w filmach, co pokazuje, jak surowy i niewyszkolony jest w tych wczesnych latach Bene Gesserit. To właśnie takie drobne szczegóły pomagają mi utrzymać serial w bardziej pozytywnym świetle.
Gra aktorska, szczególnie Emily Watson, Marka Stronga (Javicco Corrino) i wiecznie niedocenianego Travisa Fimmela (Desmond Hart) jest w większości na miejscu i chociaż jest kilka postaci, które wydają się nieco rozczarowujące, wszyscy wprowadzają zmiany, aby ożywić tę historię. Szkoda tylko, że historia wydaje się w dużej mierze jak fabuła B w serialu BBC Merlin lub jakimkolwiek innym serialu science-fiction lub fantasy. Nie będę zdradzał szczegółów fabuły, ale w dużej mierze kręci się ona wokół postaci Fimmela i pewnych mocy, które posiada. Mają miejsce pewne machinacje polityczne, ale w dużej mierze są one odsuwane na bok dość wcześnie, więc możemy zobaczyć czarodziejów głosów kontra Fimmel w starciu, które idealnie pasuje do kreskówki w sobotni poranek.
Problem z Dune: Prophecy polega na tym, że nie przypomina on szczególnie Diuny. Jeśli już, to bliżej mu do fanfiction, co ma sens, biorąc pod uwagę, że jest to adaptacja książki Briana Herberta. Oryginalne dzieła mają w sobie charakter niemal mitologiczny. Pozostawiają wiele pytań bez odpowiedzi, wiele rzeczy do powiedzenia, ale czytając to, wiesz, że gdyby te szczegóły zostały ujawnione, w dużej mierze zepsułoby to wartość, jaką miała tajemnica. Dune: Prophecy pokazuje znacznie więcej wszechświata, niż widzieliśmy, a mimo to połowa planet, które bierzemy za Ziemię, wydaje się być może z nieco futurystycznym akcentem. Podtytuł odnosi się konkretnie do jednego skandalicznego momentu, w którym wchodzimy do klubu w świecie Diuny z córką Javicco, Ynez. Jest dudniąca muzyka, ludzie wzdychają na coś, co mogę opisać tylko jako zły vape, na dzieła. Dokładnie tak, jak można sobie wyobrazić klub w Mass Effect, Gwiezdnych Wojnach, ale z jeszcze mniejszą tożsamością. Nie twierdzę, że w uniwersum Diuny nie ma klubu, ale być może mogłoby się wydawać, że ktoś po prostu zapisał ideę sceny klubowej i nie wymyślił, jak by to działało.
Dune: Prophecy Wydaje się również, że pomimo tego, że akcja rozgrywa się 10 000 lat przed Pawłem Atrydą, musi mocno opierać się na fabułach filmów i książek. Arrakis to główna cecha postaci granej przez Desmonda Harta. Robaki piaskowe znów tu są, nawet jeśli są gdzieś w oddali, i nie można oprzeć się wrażeniu, że cień lepszego produktu unosi się zdecydowanie zbyt mocno nad tą serią. Jest to problem z franczyzą dowolnego adresu IP, ponieważ jeśli nie odniesiesz go do tego, co ludzie wiedzą, najwyraźniej nigdy nie będą w stanie tego zrozumieć ani cieszyć się tym.
Większe nadzieje wiązałem z Dune: Prophecy. Po tym, jak Warner Bros. udało się przeskoczyć z filmów do telewizji z Pingwinem, pomyślałem, że formuła może zostać złamana. Niestety, pomimo tego, że wciąż jest to w większości dobra seria, nie jest w stanie osiągnąć takich wyżyn, jakie widzieliśmy w Diunie w ostatnich latach. Mamy nadzieję, że w przyszłości pojawią się inne szanse na świetną serię Diuny, ale Dune: Prophecy będzie musiało zadowolić się byciem po prostu dobrym.