Tutaj znajdziesz pierwszą część tego artykułu.
Altered Beast (Mega Drive / 1989)
Jeśli kiedykolwiek miałeś Mega Drive w tamtych czasach, prawdopodobnie grałeś w Altered Beast, ponieważ od dawna był dołączony do konsoli. Oprócz... Podczas gdy w 1988 roku mogło to być imponujące doświadczenie zręcznościowe, wersja Mega Drive z następnego roku wydawała się wtedy bardziej zmęczonym reliktem. Sztywne sterowanie, powtarzalna rozgrywka i grafika, która nigdy do końca nie oddawała sprawiedliwości konsoli, sprawiły, że gra szybko stała się bardziej frustrująca niż zabawna. Jasne, był to wczesny tytuł, a "Rise from your grave!" ma kultowych zwolenników, ale szczerze mówiąc, na platformie są znacznie lepsze gry akcji i gdyby nie to, co było z konsolą, nigdy byśmy o tym nie rozmawiali.
Battle Arena Toshinden (PlayStation / 1995)
Kiedy Battle Arena Toshinden została wydana, została okrzyknięta kolejną wielką rzeczą w gatunku bijatyk, prawdopodobnie w dużej mierze dzięki fajnym wojownikom i spektakularnej grafice. Ale z perspektywy czasu trudno zrozumieć, dlaczego. Nawet wtedy sterowanie w grze było niewiarygodnie arbitralne, walka niezgrabna, a balans nie istniał, a niektóre postacie wydawały się prawie niegrywalne. W porównaniu do współczesnych Virtua Fighter czy Tekken brakowało mu zarówno głębi, jak i płynności, a jedyną rzeczą, która naprawdę robiła wrażenie, była możliwość poruszania się w 3D - sztuczka, która szybko straciła swój blask. Toshinden nigdy nie był świetną grą, ale przez długi czas żył dzięki szumowi i głodującym graczom PlayStation, którzy chcieli się czymś pochwalić.
Final Fantasy VIII (PlayStation / 1999)
Final Fantasy VIII mogło być osiągnięciem technicznym w momencie premiery, oferując coś zupełnie innego niż niezdarne postacie z Final Fantasy VII, ale za tą olśniewającą powierzchnią kryła się gra fabularna z niezbalansowaną rozgrywką i fabułą, która zboczyła z torów - wielki czas. System Draw zamienił bitwy w żmudny grindfest i dziś wydaje się całkowicie nie do zniesienia, mechanika Junction całkowicie zepsuła grę, a Squall jest jednym z najbardziej pozbawionych uroku bohaterów serii. Jasne, przerywniki filmowe zrobiły wrażenie, a ścieżka dźwiękowa jest niezaprzeczalnie fantastyczna, ale jako całość, z perspektywy czasu wydaje się to bardziej eksperymentem niż godną kontynuacją Final Fantasy VII i łatwo zrozumieć, dlaczego Square Enix wydaje się nie być zainteresowane robieniem z nią czegokolwiek nowego.
Wspinacz lodowy (NES / 1986)
Ice Climber może być klasykiem NES i podobnie jak Altered Beast, został dostarczony z konsolą, ale prawda jest taka, że nigdy nie był zbyt dobry, nawet gdy został wydany. Z braku czegokolwiek innego, ja i moi bracia graliśmy w to w kółko, ale szczerze mówiąc... Sterowanie było nieprecyzyjne nawet wtedy, skoki okropne, kolizje frustrujące, a ustawienia monotonne. Popo i Nana z pewnością zasługują na swój kultowy status zdobyty dzięki Super Smash Bros, ale ich oryginalna gra jest i była bardziej żmudną męką niż ponadczasową perełką. Jest dobry powód, dla którego Nintendo nigdy nie wróciło do tej koncepcji.
Ghosts 'n Goblins (NES / 1989)
Ghosts 'n Goblins ma reputację nieśmiertelnego klasyka, ale prawda jest taka, że w większości była brutalnie trudna w niesprawiedliwy sposób, zwłaszcza na NES-ie, którego sprzęt nie do końca radził sobie z grą. Niezgrabne sterowanie w grze, wrogowie, którzy pojawiają się znikąd, bohater, który odbija się od trafienia tak mocno, że często kończy się to śmiercią, oraz beznadziejny system broni sprawiały, że frustracja często przeważała nad przyjemnością. To, że gra dodatkowo wymaga przejścia jej dwa razy, aby uzyskać "prawdziwe" zakończenie, wydaje się bardziej okrutnym żartem niż sprytnym projektem. Jasne, ma swój urok i kultową muzykę, ale szczerze mówiąc, to była bardziej agonia niż radość, którą przeżyliśmy, ponieważ gra była droga i nie było wiele więcej.
Turok: Łowca dinozaurów (Nintendo 64 / 1997)
Turok: Dinosaur Hunter była wczesną strzelanką 3D, która przyciągała swoim unikalnym założeniem i innowacjami technologicznymi, a także możliwością strzelania do dinozaurów za pomocą napędzanego świnią Nintendo 64, ale mimo to gra była daleka od klejnotu. Kontrolowanie Turoka przypominało prowadzenie ciężarówki, wrogowie byli w większości irytujący i nie byli widoczni, dopóki nie stanęli na palcach, ponieważ niesławna mgła Nintendo 64 oznaczała, że widoczność wynosiła tylko kilka metrów. Być może w momencie premiery zrobił wrażenie pod względem technicznym, ale nawet wtedy powinniśmy go przejrzeć, a Turok: Dinosaur Hunter nie zasługuje na miano ponadczasowego klasyka. To tylko nostalgia, która płata nam wszystkim figle.
Twisted Metal (PlayStation / 1995)
Twisted Metal mógł być wtedy nowym i ekscytującym pomysłem, a moi bracia i ja z pewnością spędziliśmy dużo czasu grając w niego. Jednak nawet wtedy trudno było oprzeć się wrażeniu, że był to w rzeczywistości lepszy pomysł niż gra i daleki od rewolucyjnego doświadczenia, które wielu chciało, aby brzmiało. Żaden z pojazdów nie sprawiał wrażenia pojazdu, tory były konsekwentnie nudne, a gra cierpiała na poważne wady balansu, w których niektóre postacie - takie jak Warthog i Sweet Tooth - były całkowicie lepsze i sprawiały, że całe doświadczenie było niesprawiedliwe. Ponadto kampania była nijaka, a podzielony ekran wyrządził w tej grze więcej szkód niż we współczesnych tytułach, takich jak Goldeneye 007. Po prostu nie był tak dobry, jak go pamiętamy, a koncepcja wyprzedzała swoje czasy. Dziś myślę, że Twisted Metal miałby przyszłość.