Polski
Gamereactor
recenzje
Layers of Fear 2

Layers of Fear 2

Sztuka niejedno ma imię.

HQ
Layers of Fear 2

Po dobrze przyjętym Layers of Fear, który wyznaczył nową ścieżkę rozwoju dla krakowskiego studia Bloober Team, twórcy postanowili iść za ciosem i rok później wydali jeszcze lepiej ocenianego Observera. Obie te gry stały się fundamentem współczesnego Bloober Team, które przedtem nie słynęło z wysokiej jakości produkcji. Layers of Fear 2 miał być kolejnym krokiem w rozwoju studia, które przecież za chwilę (30 sierpnia tego roku) wypuszcza swój kolejny duży projekt - mowa oczywiście o Blair Witch. No właśnie, miał być, bowiem coś ewidentnie nie zagrało pomiędzy mną i najnowszą produkcją Krakowiaków, przez co kończąc ją czułem się lekko zagubiony. I przez cały czas spędzony z grą w głowie kołatała mi się jedna myśl: czemu nazywa się ona Layers of Fear?

Czy płynie z nami sequel?

Nie, nie będę tutaj wykładał historii i analizował każdego jej skrawka, bo nie miałoby to sensu - w końcu to recenzja, a nie streszczenie - ale po podwójnym przejściu gry i odblokowaniu dwóch zakończeń dalej nie wiedziałem, czy mamy do czynienia z kontynuacją, prequelem, czy może spin-offem. W ostatnim rozdziale znajduje się bardzo wyraźne nawiązanie do "jedynki"; gra jakby starała się wykrzyczeć: "Jestem jakoś związana z poprzednią częścią. Patrz! No patrz"! Problem polega na tym, że przez całą zabawę praktycznie w ogóle nie czuć, iż obie produkcje są jakoś ze sobą połączone i na początku myślałem, że jest to jakaś kontynuacja koncepcji. Koncepcji polegającej na stworzeniu psychologicznego horroru, który w jakiś sposób będzie odwoływał się do sztuki. W końcu aktorstwo to też jedna z jej form, prawda?

Layers of Fear 2
To jest reklama:
Layers of Fear 2

Prawda. Jednak sama gra jest stworzona w zupełnie innej stylistyce i nie ogranicza się tylko do jednego "miejsca". I tak po początkowym zwiedzaniu kajut opustoszałego parowca, który najbardziej kojarzy się z Titanikiem czy innymi luksusowymi okrętami rodem z początku zeszłego stulecia, szybko trafiamy na scenerie przypominające pierwsze plany filmowe wypełnione manekinami, by potem coraz bardziej zanurzyć się w otchłań horrorowych klasyków. Problem w tym, że cała gra to po prostu bardzo wtórny symulator chodzenia, który jest stanowczo za długi i podczas zwiedzania kolejnych części statku wynudziłem się. Deweloperzy próbują oczywiście zapobiec ziewaniu, ale niestety nie wychodzi im to i po dwóch-trzech godzinach coraz bardziej daje o sobie znać monotonia rozgrywki.

Straszenie to trudna sztuka

Nie pomagają w tym jump scare'y, których na szczęście nie ma za dużo - i dobrze, bo opieranie horroru o tego typu niskie zagrywki jest po prostu słabe, w żaden sposób nie buduje napięcia i, umówmy się, nie straszy. Sekwencje zręcznościowe w głównej mierze opierające się na uciekaniu przed straszakiem i przy najmniejszym błędzie kończą się epileptyczną animacją umierania, której towarzyszy bardzo nieprzyjemny dźwięk. Nie liczcie też na zagadki, te są bardzo proste, żeby nie powiedzieć - prostackie. Normalnie nie przeszkadzałoby mi to za bardzo, w końcu elementy logiczne w grach umieszcza się, gdy mają stanowić jej ważną część lub w jakiś sposób łączą się z historią i stanowią jej naturalne przedłużenie - dodają produkcji ten element "growości". W Layers of Fear 2 zostały dodane jakby na siłę, przedłużają grę, nie dają żadnej satysfakcji i równie dobrze mogłoby ich nie być.

To jest reklama:
Layers of Fear 2
Layers of Fear 2

Najnowsza produkcja Bloober Team próbuje też straszyć klasycznymi już manekinami, co akurat w Layers of Fear 2 pasuje - w końcu mamy do czynienia ze scenografią filmową. Znów jest to jednak typowe: "odwróć się i znajdź pięć różnic", co wywoływało jedynie uśmieszek politowania. Po bardzo dobrym Observerze spodziewałem się chyba za dużo, bo druga część "Warstw Strachu" to wciąż dobra, kompetentna gra. Tylko że wyraźnie czuć, iż jest ona o coś uboższa, o coś, co było ważną częścią zarówno "jedynki", jak i Observera. Może chodzi o niezbyt wyraźnie zarysowanego protagonistę, którego to my mamy teraz ukształtować za pomocą decyzji podjętych w trakcie gry. Wybory są cztery, a każdy będzie miał wpływ na jedno z trzech zakończeń. Nie są to jednak typowe decyzje pokroju: "ocal pieska lub zabij pieska" i to może się podobać, zwłaszcza że sama historia w grze jest dość tajemnicza i tak naprawdę do samego końca nie wiadomo, w którą stronę się potoczy. Niemniej czuć, że przechadzanie się po dość nudnych i miejscami wtórnych lokacjach byłoby znacznie ciekawsze, gdyby bohater od czasu do czasu skomentował to, co właśnie zobaczyliśmy.

Layers of Fear 2
Layers of Fear 2

Bardzo uderzyła mnie też sytuacja, w której natrafiamy na zjawę przypominającą chłopca siedzącego na szafie. Ktoś, oprócz nas, znajduje się na opuszczonym statku, a bohater nic sobie z tego faktu nie robi. Na początku sądziłem, że trafiłem do jakiegoś obszaru gry, w którym nie powinienem się znaleźć, bo nic nie mogłem z rzeczonym dzieckiem zrobić. Żadnej interakcji, komentarza, nic. Ot, ktoś po prostu sobie siedział, bardzo możliwe, że wytwór naszej wyobraźni, ale po co reagować na objawy schizofrenii, prawda?

Nie liczy się cel, lecz droga...

Jestem świadom, że pierwowzór celował bardziej w tę drugą część frazy "horror psychologiczny", gdzie faktycznie dało się odczuć szaleństwo i to, jak bardzo nasz bohater się w nim zatraca, by stworzyć swoje "magnum opus". W drugiej części całość jest znacznie bardziej chaotyczna, tak, że ciężko zrozumieć, co tak naprawdę chcą opowiedzieć twórcy. Z jednej strony mamy do czynienia z podobnym motywem, jak w przypadku pierwowzoru, ale opowiedzianym z innej perspektywy. Z drugiej zaś zostaje on przedstawiony w mało czytelny sposób, jakby gracz celowo nie miał wszystkiego zrozumieć. I znów, może się to podobać, ale u mnie wywołało pewien zawód - przerost formy nad treścią i zbytnie skomplikowanie, byle tylko wydawało się, że historia jest o czymś więcej. Główny wątek może być naprawdę prozaiczny, ale to, jak został opowiedziany, ma niebagatelny wpływ na odbiór całego dzieła.

Layers of Fear 2
Layers of Fear 2

Góra lodowa!

I chyba na tym mogę zakończyć. Layers of Fear 2 to poprawna gra, która zdecydowanie jest na jeden raz. Mimo że oferuje tryb Nowej Gry Plus, trzy różne zakończenia i znajdźki pokroju plakatów filmowych czy slajdów, to przy ponownym przechodzeniu produkcji totalnie zacząłem ziewać, a przez E3 i inne obowiązki odkładałem tę recenzję na później. Możliwe, że coś przegapiłem, czegoś nie zrozumiałem, ale najnowsza produkcja Bloober Team zwyczajnie mnie wynudziła. Mam nadzieję, że nadchodzące Blair Witch będzie prezentowało się co najmniej o klasę wyżej.

05 Gamereactor Polska
5 / 10
+
Stylistyka przypominająca filmy z pierwszej połowy minionego stulecia; możliwość kreowania własnego bohatera poprzez decyzje, jakie podejmujemy w trakcie gry.
-
Frustrujące sekwencje zręcznościowe; mało satysfakcjonujące zagadki; niejasno poprowadzona historia; totalnie nudna rozgrywka, która niemiłosiernie się dłuży.
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości