Najbardziej przereklamowane filmy roku do tej pory
Rok filmowy 2024 zbliża się ku końcowi i jest wypełniony wieloma perełkami, które można obejrzeć, oraz mnóstwem śmieci. Oto pięć najgłośniejszych filmów tego roku, które naszym zdaniem były strasznie przereklamowane...
HQ
Nie mów nic złego
Duński oryginał braci filmowców Christiana i Madsa Tafdrupów jest jednym z najpodlejszych i najmroczniejszych filmów, jakie kiedykolwiek widziałem, a kiedy na początku tego roku został przerobiony przez amerykańskich filmowców, miałem oczywiście nadzieję, że osiągnie ten sam niebotyczny poziom. Niestety, tak się nie stało. Nawet nie blisko. "Hollywoodzkie" zmiany reżysera "Eden Lake" w stosunku do oryginalnego scenariusza sprawiły, że była to znacznie słabsza, bledsza i bardziej przewidywalnie nudna wersja genialnego filmu, co dla mnie było zabawne w sposobie, w jaki zostało to zareklamowane.
Kończy się na nas
Film oparty na bestsellerowej książce był już wcześniej mocno reklamowany i chwalony przez wielu kolegów krytyków za szczery portret Lily Bloom, ale uważam, że jest banalny - w najlepszym razie. Skupienie się w książce na przemocy domowej zostało w filmie stonowane, ponieważ Blake Lively była wyraźnie bardziej skoncentrowana na stworzeniu namiętnego, stylowego dramatu romantycznego niż na próbie pokazania prawdziwego mroku relacji między Lily i Ryle'em. Ważniejsze było to, by być "ładnym" pod każdym kątem, niż próba opowiedzenia wciągającej, spójnej historii.
Pułapka
Okrzyknięty, polubiony, głośny... Thriller M. Night Shyamalana z 2024 roku miał być przesiąknięty napięciem i klaustrofobią, ale pomimo tego, że opiera się na sprytnym założeniu, był i pozostaje jednym z najbardziej przereklamowanych filmów roku. Scenariusz sprawiał wrażenie chaotycznego, ton był niespójny i niekonsekwentny, podczas gdy dialogi wydawały się wymyślone, a główna gra aktorska Hartnetta - wręcz boleśnie zła.
To jest reklama:
Furiosa
Film o Mad Maxie bez Mad Maxa... Jak możesz w ogóle myśleć o wyprodukowaniu czegoś takiego, to była moja pierwsza myśl, kiedy po raz pierwszy ogłoszono Furiosę. Pomimo nieobecności najważniejszego bohatera serii, niektóre elementy Furiosy wyglądały jednak dobrze przed premierą, a Miller udowodnił w Fury Road, że nadal jest jednym z najciekawszych filmowców świata filmu. Niestety, nic nie wyszło w Furiosie, która do tej pory jest jednym z najbardziej przereklamowanych filmów roku. Prolog Millera bardziej przypominał wersję Mad Maxa z Wish, z naprawdę brzydkim nadużywaniem zielonego ekranu, bladym złoczyńcą i jeszcze bledszą bohaterką.
To jest reklama:
Deadpool i Wolverine
Deadpool był pełen serca (i mózgu). Historia nie była ani szczególnie złożona, ani inteligentna, a film nie był ani trochę oryginalny w swoim założeniu. Ale było w nim serce, hart ducha, a film sprawiał wrażenie spójnie i dobrze zrealizowanego. W porównaniu z Deadpoolem i Wolverine'em miało to sens. Bo jak dotąd najbardziej przereklamowanym filmem pełnometrażowym roku jest ten, w którym Ryan Reynolds dostaje wolną rękę, by bombardować już używanymi meta-żartami i robić to ramię w ramię ze zdecydowanie zbyt starym Hugh Jackmanem, który wrócił do sfery Marvela tylko dla pieniędzy. Nie ma tu serca ani mózgu. Nie ma prawdziwej historii, nie ma wspólnego wątku, a większość z nich sprawia wrażenie improwizowanych skeczy na zielonym ekranie, które nie mają ze sobą żadnego związku poza panicznym, głupim miszmaszem teorii multiwersum.
Jak myślisz, które filmy były do tej pory najbardziej przereklamowane w tym roku?