Polski
Gamereactor
recenzje
Life is Strange 2

Life is Strange 2 - Epizod 2: Rules

Dontnod, zmieńmy zasady tej gry.

HQ
Life is Strange 2

Premiera drugiego epizodu Life is Strange 2 już za nami. Trochę się naczekaliśmy - a najbardziej przerażające jest to, że w finalnym produkcie wcale nie widać tych sześciu miesięcy poświęconych pracy.

W nowym odcinku bracia Diaz po tragicznych przejściach wyruszają w podróż do małego miasteczka, do domu swych dziadków, by odnaleźć schronienie wśród ciepła rodzinnego, a przede wszystkim, by mały Daniel mógł spokojnie wyzdrowieć z nękającej go grypy. Można odnieść wrażenie, że mamy tu do czynienia z typowym przerostem formy nad treścią - na początku epizodu, zamiast klasycznego, serialowego „Poprzednio w Life is Strange...", wita nas streszczenie dotychczasowych wydarzeń w rysunkowej formie, gdzie to nie bracia, lecz wilki przeżywają przygodę. Jest to symboliczne, wypełnione metaforami, jest sympatyczne i urokliwe, a relacja rodzeństwa wciąż szczególnie ujmuje, ale to wszystko. Dontnod pierwszym epizodem postawiło sobie poprzeczkę bardzo wysoko i jest teraz zagubione niczym te młode wilki.

Life is Strange 2
Detale robią wrażenie. Podczas spaceru po śniegu bohaterowie pozostawiają za sobą ślady, które wyglądają naprawdę dobrze, jak na grę o takim budżecie.
To jest reklama:
Life is Strange 2
Chłopcy mają nawet dłuższe włosy i bardziej zaniedbane fryzury.

Drugi epizod Life is Strange 2 przede wszystkim odstrasza fabularnymi głupotami. Sprawia wrażenie niedokończonego i, o zgrozo, tworzonego w pośpiechu - brzmi to niepokojąco, gdy przypomnimy sobie, że przecież czekaliśmy na niego niemal sześć miesięcy. Problemy te wiążą się z faktem, że gra jest zupełnie pozbawiona wyborów i zmusza gracza do mówienia tego, czego nie chce, do robienia rzeczy, które są pozbawione sensu, a gdy już przychodzi co do czego i faktycznie jesteśmy stawiani przed ważną dla scenariusza decyzją, ta okazuje się bardzo płytka. Relacje między braćmi Diaz, jak wspominałam, nadal poruszają, deweloperzy zdają się poświęcać wszystko inne na rzecz tej dwójki. Bunt Daniela co prawda częściej jest podyktowany fabułą niż rzeczywistymi pobudkami, ale to wciąż dzieciak, a jego wychowanie ciąży na naszych barkach. To zdecydowanie nie protagonista został obdarzony mocą (co wydaje się mu zresztą doskwierać - być może przyszłe epizody ukażą również rywalizację i zazdrość) - naszym zadaniem jest wychowanie młodszego brata, na co drugi epizod stawia szczególny nacisk. Niestety, choć rodzicielstwo jest szalenie trudne, gra wcale nie daje tego odczuć, nawet w najmniejszym stopniu - bo jak opisać to inaczej, skoro w trakcie tych najistotniejszych wyborów, które faktycznie należą do nas, możemy wyłącznie odegrać rolę chama lub odpowiedzialnego brata?

Mniejszych wyborów natomiast brak. W pierwszym Life is Strange mieliśmy chociażby szansę uratować dziewczynę przed nadjeżdżającym samochodem czy uchronić szkolną szybę przed nadlatującą piłką rzuconą przez wściekłego rugbystę. Ba, mogliśmy nawet potraktować kaszmir złośliwej koleżanki farbą - w kontekście zakończenia gry wszystkie te pomniejsze decyzje nie miały żadnego znaczenia, ale potęgowały immersję i sprawiały, że gracz odczuwał realny wpływ na kształtowanie życia głównej bohaterki. Tu tymczasem bracia Diaz skrywają się przed pościgiem FBI, a scenariusz wymusza na nas zalogowanie się na Twittera, bo... Sean nie mógł się powstrzymać. Jasne, starszy brat to wciąż tylko kilkunastoletni chłopiec, ale w tym miejscu gracz zostaje pozbawiony jakiegokolwiek wyboru, choć zdaje sobie sprawę, jak beznadziejnie bezmyślne jest to, co robi. A można to było ugryźć w zupełnie inny sposób - chłopcy w końcu nie używają zmyślonych imion i nie ukrywają twarzy, więc nawet spanikowany sąsiad mógłby donieść na policję, młodszy brat mógłby zdradzić swoją obecność w internecie. I takich głupot, żeby nie powiedzieć bzdur, jest w drugim epizodzie zatrzęsienie. Wiemy, że dziadkowie będą na nas źli, jeśli bez pozwolenia wyruszymy w miasto, ale nawet jeśli mówimy „nie", gra uparcie nie akceptuje naszego wyboru, nawet nie próbuje skłamać, że ta decyzja ma jakiekolwiek znaczenie. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby Life is Strange 2 było zwykłą przygodówką typu wskaż-i-kliknij, ale jest grą opartą na wyborach. Cóż, nie tylko Daniel nie potrafi przestrzegać zasad, szkoda tylko, że sami twórcy nie dają mu lepszego przykładu.

Life is Strange 2
Smaczki cieszą jak zwykle.
To jest reklama:
Life is Strange 2
Sean jest niezwykle odpowiedzialnym i kochającym bratem, ale nawet w nim kryje się zazdrość i chęć rywalizacji.

Co równie istotne, nie tylko decyzje gracza są ignorowane, ale również postacie poboczne. Poza dwójką głównych bohaterów w odcinku nie spotkamy dobrze nakreślonych postaci, nawet dziadków chłopców trudno jest obdarzyć jakąś sympatią. Gdyby nie to, że Chris otrzymał latem zeszłego roku swój własny epizod, The Awesome Adventures of Captain Spirit, byłby tylko nieistotnym chłopcem z sąsiedztwa i nie obeszłyby nas jego losy. Postacie spotkane w epizodzie, które najprawdopodobniej odegrają istotną rolę w kolejnym, przemknęły niczym duchy - jeśli cykl wydawniczy zostanie utrzymany w podobnym tempie, to zapomnimy, jak je poznaliśmy. Imiona uciekły mi z głowy już teraz, a najbardziej wyróżniał je wygląd - to pewnie właśnie po to, żeby za kolejne pół roku skojarzyć, że faktycznie tacy bohaterowie gdzieś się przewinęli.

To nie jest tak, że „Rules" niczym nie cieszy. Odcinek zaskakuje kilkoma emocjonalnymi zwrotami akcji (kliszowymi, przewidywalnymi, ale na tyle dobrze wyreżyserowanymi, że kupującymi z miejsca), ścieżka dźwiękowa jak zwykle dobrana jest fenomenalnie, a nawet przywiązanie do detali jest większe - podróż chłopców trwa od miesiąca, więc chociażby urosły im włosy (dobra, przy tym to bardzo dziwne, że Chris przez kilka dni chodzi pomalowany w stroju, który stworzyliśmy w darmowym epizodzie, i najwyraźniej się nie myje). Niestety, gdy tylko gra zaczyna do siebie przekonywać, jak na zawołanie odstrasza błędami. Szczególnie irytujące są dialogi nachodzące na siebie - wielokrotnie słuchałam dwóch różnych rozmów prowadzonych przez te same postacie w jednym momencie, widziałam przedmioty lewitujące w powietrzu, scenki samoistnie przełączające się między sobą. To wszystko, a nawet gorsza jakość dubbingu (po godzinie uznałam, że babcia braci wcale nie jest złowroga, tylko aktorka użyczająca jej głosu nie potrafi odpowiednio oddać emocji), sprawia, że jestem przerażona procesem twórczym i wydawniczym tej gry.

Life is Strange 2
Gdyby Chris nie otrzymał swojego własnego epizodu, byłby tylko kolejną mało istotną postacią.
Life is Strange 2
W grach zawsze wiadomo, który NPC jest ważny!

Nawet zakończenie epizodu następuje niezwykle szybko i pozostawia z poczuciem niespełnienia. Nie chodzi o ten przyjemny niedosyt, gdy wciągamy się w fikcyjny świat tak bardzo, że pragniemy go poznawać dłużej i dłużej. Drugi odcinek składa się zaledwie z kilku scenek, w których nawet interakcji z otoczeniem jest mniej niż zwykle. Całość kończy się po jakichś dwóch godzinach (bez żadnego pośpiechu, czytając wszystkie notatki i węsząc po kątach) i wyraźnie daje się odczuć, że scenariusz został bardzo pocięty. Bardzo nie chcę cały czas porównywać tej kontynuacji do pierwszego Life is Strange, zwłaszcza że poprzedni epizod sprawił, że myślałam, iż historia braci Diaz okaże się znacznie wspanialsza od relacji Max i Chloe, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to sequel zrobiony na siłę. Ciągle tli się tu jakaś iskra, potencjał na bogate uniwersum, ale Dontnod ewidentnie albo boi się, albo po prostu nie wie, jak się za to zabrać.

Przeraża mnie jednak, że ten odcinek powstawał przez niemal pół roku, co oznacza, że deweloperzy nie przygotowali nic dalej, ponieważ mniej więcej tyle czasu zajmuje stworzenie dwugodzinnego epizodu od podstaw. Nie oznacza to, że skreślam Life is Strange 2 - nadal wierzę, że twórcy mogą pozytywnie mnie zaskoczyć, a kolejne epizody wytrącą mi z rąk wszystkie argumenty. Wcale się nie obrażę - życie jest w końcu dziwne.

06 Gamereactor Polska
6 / 10
+
Oryginalnej atmosfery Life is Strange nie da się nie kochać, jak zwykle wspaniały dobór ścieżki dźwiękowej, cieszy przywiązanie do detali.
-
Postacie drugoplanowe mocno kuleją, fabularne bzdury, wymuszone i płytkie wybory, błędy techniczne.
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości