Polski
Gamereactor
recenzje
Battle Chasers: Nightwar

Battle Chasers: Nightwar

Komiksowe jRPG na 5 z plusem.

HQ

Nie przepadam za zbiórkami na Kickstarterze i podobnych platformach. Uważam, że większość takich zbiórek nie jest wiele warta i żeruje wyłącznie na marce lub naiwności odbiorców. Jak we wszystkim, są jednak wyjątki od reguły. Battle Chasers: Nightwar jest tego najlepszym przykładem.

Nieco historii współczesnej. Za grę odpowiada Joe Madureira, ojciec komiksu Battle Chasers, którego zakończenia notabene nadal się nie doczekaliśmy. Lektura nie była szczególnie wzniosła, ale nie przeszkadzało jej to w zaskarbieniu sobie rzeszy fanów. Zresztą, jak na czytadło nastawione na akcję, miała niesamowity klimat wyróżniający ją spośród dziesiątek podobnych historii. Ten sam pan pracował również przy świetnej i uznanej serii Darksiders, która w założeniach jest do Battle Chasers pod wieloma względami bardo podobna. Jak się okazuje, przeniesienie znanego uniwersum z komiksu do gry jest jak najbardziej możliwe. Przy czym można zrobić to w taki sposób, by osoby niezaznajomione z pierwowzorem bawiły się równie dobrze.

W poszanowaniu tradycji

Battle Chasers: Nightwar
W czasie podróży napotkamy na swojej drodze wiele ciekawych postaci

Twórcy zdecydowali się na umieszczenie przygody mniej więcej po wydarzeniach, które mogliśmy podziwiać w komiksie. Sam Madureira już przy zbiórce obiecał, że dokończy swoje dzieło. Możemy więc mieć nadzieję, że za sprawą gry uniwersum Battle Chasers ożyje na nowo - sam bardzo na to liczę. Tak więc historię należy potraktować nieco jako samodzielną przygodę, w której powraca znana i lubiana ferajna poszukiwaczy przygód. Dla osób, które nie miały styczności z pierwowzorem, na pierwszy rzut oka całość może wydawać się bardzo kliszowa. Nic bardziej mylnego. Świat, w którym przyjdzie Wam żyć, to połączenie steampunku z fantasy, a cały nastrój utrzymany jest w konwencji heroic.

To jest reklama:

Mamy zatem do czynienia z nieco przekolorowanymi archetypami bohaterów, którzy co rusz wpadają w coraz to poważniejsze tarapaty. Są to zabiegi jak najbardziej przemyślane i uzasadnione i wcale nie przeszkadzają w odbiorze gry, wręcz moim zdaniem dodają jej kolorytu i specyficznego klimatu, którego nie tak często uświadczymy w gatunku.

Battle Chasers: Nightwar
Mapa świata, z pozoru prosta, ale zachwyca wykonaniem

Ano właśnie. Bo warto wiedzieć, że gra to nic innego, jak klasyczne jRPG (tyle że amerykańskie!) w starym, dobrym stylu. Samej opowieści jest stosunkowo niewiele i jej skrawki przybliżane są za pomocą komiksowych wstawek głównie w czasie ważnych wydarzeń. Wtedy też jest nam dane poznać bliżej drużynę, której losami pokierujemy. A trzeba przyznać, że na swój sztampowy i nieco pulpowy sposób jest ona naprawdę ciekawa. To, co robimy pomiędzy wątkami fabularnymi, jest już natomiast wyłącznie naszym wyborem.

To jest reklama:

Gra pod względem zawartości urzeka na każdym kroku. Generowane losowo lochy poszczególnych lokacji można pokonywać w trzech poziomach trudności, co niesie ze sobą oczywiście zupełnie nowe nagrody. Cieszy fakt, że wyzwanie heroiczne za każdym razem jest spore, a samo przemierzanie miejsc jest na tyle ciekawe, że chcemy robić to wielokrotnie. Gdy znudzicie się fabułą (chociaż nie jest to możliwe), możecie skoczyć na ryby. Ta prosta mini-gra daje sporo frajdy i jest jednym z najlepszych źródeł pozyskiwania tajemniczych monet, za które kupimy najlepszy sprzęt w grze. Gdyby jeszcze było Wam mało, możecie sprawdzić się na arenie, ale zaręczam, że łatwo nie będzie, lub zabawić się w myśliwego i zapolować na najbardziej niebezpieczne stwory. Jeśli dorzucimy do tego wszystkiego szukanie ostatecznych broni i zdobywanie najlepszych „Burstów!" (wersja limitów z serii Final Fantasy) dla każdego z bohaterów, otrzymujemy obraz tytułu, w którym nie jesteśmy w stanie się nudzić.

Battle Chasers: Nightwar
Czas zamoczyć kija!

Nowe szaty króla

Myli się jednak osoba, która myśli, że gra jest przestarzała. To prawda, że twórcy garściami czerpali z gatunku, ale robili to w sposób bardzo umiejętny, również dodając wiele od siebie. Otrzymaliśmy więc klasyczną grę w udoskonalonej formie z oprawą, której pozazdrościć mógłby niejeden duży tytuł. Graficznie Battle Chasers stoi na bardzo wysokim poziomie. Wykonanie lokacji, modeli bohaterów, ba, nawet mapek świata, niemiłosiernie cieszy. Podobnie jak szczegółowa animacja towarzysząca poszczególnym atakom specjalnym. Wszystko jest niesamowicie szczegółowe i aż nie chce się uwierzyć, że jest to gra z segmentu indie. Sympatycznie wypadają również komiksowe wstawki, które podziwiamy podczas wykonywania „Burstów!". Twórcy mieli jasno określoną wizję i przy jej realizacji nie brali jeńców - widać to na każdym kroku.

Battle Chasers: Nightwar
Komiksowe wstawki występują nawet podczas walki!

Długo można też piać z zachwytu słuchając ścieżki dźwiękowej. W muzykę jest zaangażowany nie kto inny, jak Jesper Kyd, jeden z najbardziej utalentowanych kompozytorów, którego znamy głównie z doskonałej muzyki do Assassin's Creed, Borderlands czy właśnie drugiej części Darksiders. Od premiery gry nie rozstaję się z nią nawet na moment, a to właśnie dzięki genialnemu podkładowi, którego będę męczyć jeszcze długo po odłożeniu Battle Chasers. Macie czasami takie momenty, że słuchając utworu z menu nie chcecie nacisnąć „start"? To właśnie jeden z tych momentów.

Niestety, nawet najpiękniejsze szaty mogą zabrudzić się błotem. Jak sami widzicie, trudno mi znaleźć tak naprawdę choćby rysę na szklanej powierzchni. Jednak tym razem twórcy sami włożyli mi nóż do ręki. Zdarzają się problemy natury technicznej i, o zgrozo, występują całkiem często. Gra potrafi po wejściu w daną lokację po prostu wysypać się do menu konsoli i tylko autozapis sprawia, że nie rzucamy przez to padem w ścianę. To nie koniec „atrakcji" - czasami sami jesteśmy zmuszeni dokonać twardego resetu, bowiem gra przestaje kompletnie reagować na nasze komendy, a co za tym idzie, znikają interakcje z otaczającym nas światem. Jeszcze pół biedy, gdy ma to miejsce w podziemiu, zwykle pomaga wyjście i ponowne wejście do lokacji.

Gorzej, jeśli dzieje się tak podczas walki, bo wówczas w żaden sposób nie jesteśmy w stanie jej ukończyć. Reset w takim momencie jest o tyle irytujący (a kiedy nie jest?), że nie tylko musimy walczyć ponownie, ale cofa nas do początku danej misji, co zmusza nas do przedzierania się przez nią drugi raz, tyle że bez wrogów. Kolokwialnie rzecz ujmując, błędy wkurzają i zniechęcają do gry. Pierwsza, premierowa łatka nie była w stanie naprawić problemów, mam więc szczerą nadzieję, że kolejna tego dokona.

Battle Chasers: Nightwar
Każda z postaci zdobywa punkty doświadczenie osobno. Przygotujcie się na godziny szkolenia...

Dyskusyjne wydaje się również szkolenie postaci z drużyny, które nie awansują wspólnie z prowadzonym składem. Zatem gra wymusza od nas w pewien sposób kolejne godziny grania. Zresztą, takich zaszłości jest więcej i niekoniecznie wszystkie trzeba traktować jako minusy. Życie postaci nie odnawia się po walkach i aby je w pełni uzdrowić, należy wypić miksturę lub udać się do karczmy. Często musimy stoczyć wiele walk ze słabszymi przeciwnikami, by dobić lub przeskoczyć poziom doświadczenia adwersarza. Wspominam o tym wszystkim dlatego, że w obecnych czasach niektóre uproszczenia w grach nie są tylko wyznacznikiem casualowego grania, ale po prostu przyśpieszają nieco rozgrywkę. Pamiętajmy o tym, że często fani gatunku posiadają już swoje rodziny, w związku z czym nie mają tyle czasu na granie, co dawniej. Sięgając po ten tytuł warto więc pamiętać, że jest on ukłonem w stronę nieco bardziej wymagających klasyków.

Piątka z plusem

Battle Chasers: Nightwar
Burst! Odpowiednik Limitów z Final Fantasy to przeważnie widowiskowe, wspaniale animowane ataki

To udany debiut studia Airhip Syndicate i chcę więcej. Mam nadzieję, że Battle Chasers: Nightwar przyczyni się do powrotu tego ciekawego uniwersum i oczywiście liczę na kolejne części gry, bo ta na wiele godzin pochłonęła mnie do reszty. Bogata zawartość, komiksowa oprawa oraz rozbudowany i przemyślany system walki sprawiły, że byłem w stanie nawet przymknąć oko na irytujące błędy. Bo gdzieś tu zręcznie został zamknięty czar staroszkolnych jRPG, za którymi wielu z nas tak bardzo tęskni. Jest to pozycja obowiązkowa dla fanów gatunku, którym znudziło się ratowanie świata niemal świętym bohaterem. Gra potrafi zachwycić i swoim wykonaniem niejednokrotnie zwalić z nóg. Przeżyjecie w niej wspaniałe przygody i będziecie świetnie się bawić.

08 Gamereactor Polska
8 / 10
+
Piękna, komiksowa oprawa, cudowna muzyka, dobry system walki, wiele pobocznych aktywności, które mają sens, klimat, klimat i... jeszcze raz klimat!
-
Kilka upierdliwych błędów, średnia historia.
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości