Polski
Gamereactor
recenzje
Life is Strange 2

Life is Strange 2 - Epizod 4: Faith

Wiara czyni cuda.

HQ
Life is Strange 2

Minęły dwa miesiące. Po skoku na farmę Merrilla Daniel zniknął, a podłamany Sean przebywa w szpitalu z powodu poważnych uszkodzeń ciała, ran, których nie pozbędzie się już nigdy. Sean, który musiał dorosnąć zbyt szybko, o wiele za szybko, choć nadal jest tak niewinny, naiwny i zagubiony. W tym czasie zdążył wybudzić się ze śpiączki, zaprzyjaźnić z lekarzem Joeyem, odbyć dziesiątki rozmów z irytującą prawniczką, a teraz szykuje się na pobyt w więzieniu, oskarżony o zamordowanie oficera policji. „Faith" bezpardonowo stawia Seana w roli protagonisty, ale nie daje mu czasu na poznanie własnego „ja", z czego konsekwencjami zapewne zmierzymy się już w epizodzie piątym.

Trudno w przypadku „Faith" mówić o fabule, bo odnoszę wrażenie, że każde zdanie mogłoby ujawnić zbyt wiele. Przede wszystkim jednak Life is Strange 2 ponownie zmaga się z tym problemem, że po prostu ciężko w przedstawioną historię uwierzyć (kliszowy początek, niemądre decyzje braci w drugim epizodzie, plantacja marihuany w trzecim, teraz - kult, sekta i mur na granicy z Meksykiem), a scenarzyści niesmacznie hiperbolizują pewne wątki, które prosiłyby się o dozę subtelności. To odcinek trudny, o tęsknocie, o żalu, o rozczarowaniach, o potrzebie posiadania rodzica. Pod wieloma względami skojarzył się mi z książką „Dizzy" autorstwa Cathy Cassidy, w której tytułowa bohaterka zmagała się z podobnymi problemami, musząc zaufać i wybaczyć obcej niemal osobie, by móc uratować siebie samą i najbliższych.

Life is Strange 2
Witamy w Nevadzie.
To jest reklama:
Life is Strange 2
Ile jeszcze Sean musi wycierpieć przez nieposłuszeństwo Daniela?

Czwarty odcinek Life is Strange 2 bardzo różni się od pierwowzoru. Chloe i Max w tydzień, który spędziły razem, zmieniły się bardziej niż Daniel, który jest po prostu okropnym młodszym bratem i aż przykro patrzeć, jak Sean się dla niego poświęca - nawet jeśli w przypadku przyjaciółek było podobnie, a Chloe zdawała się wymuszać na Max tak toksyczną relację, że czasem aż nie chciało się jej ratować z opresji. Jednocześnie w pewnym stopniu jest to też siłą Life is Strange, bo dzięki temu główne postacie są bardzo wiarygodne. Niestety, o ile w pierwszej odsłonie obchodziły mnie losy bohaterów drugoplanowych, ponieważ ci przewijali się przez calutkie pięć epizodów, tak tutaj mam wrażenie, że każdy odcinek pełen jest takich ulicznych przechodniów, losowych spotkań, które w kilka minut opowiedzą jakąś historię, ale nigdy więcej ich nie zobaczymy. Ba, w poprzednim epizodzie marudziłam, że poboczne postacie są kiepsko rozpisane, co doprowadziło do tego, że podczas grania w „Faith" musiałam spauzować grę i sprawdzić, kim, psiakrew, jest Jacob, który po prostu ściął brodę i nieco zapuścił włosy. Nadal, mimo że odgrywał w najnowszym epizodzie dość istotną rolę, był zaledwie płaską karteczką, niedbale doklejoną do tej historii. Nie tylko on zresztą, bo Sean spotyka w odcinku wiele nieciekawych i mdłych postaci. Głupio pisać, że niecharyzmatycznych, bo też nie każda musi charyzmę posiadać, ale tak dziwnie wybrakowanych. Nie na drugoplanowych postaciach miało się „Faith" skupiać, cały sequel wręcz je lekceważy - to tylko tło dla opowieści traktującej o więzach rodzinnych.

Akcja zaczyna się szybko, ucieczką ze szpitala. I tu już mamy do wyboru przeróżne drogi, od ogłuszenia strażnika po przekonanie lekarza do pomocy. Co ważne, decyzje nie są podane w prostej formie jakiejś opcji dialogowej - trzeba nieco pokombinować z samą rozgrywką. Na pewno w tym epizodzie czułam, że mam zdolność do kreowania świata przedstawionego bardziej niż kiedykolwiek.

Life is Strange 2
Zmiany czuć na każdym kroku.
To jest reklama:
Life is Strange 2
Tym razem możemy nieco urozmaicać nasze szkice.

Sean nadal rysuje, mimo utraty oka, ale tym razem może również zdecydować o dodaniu do swoich szkiców pewnych elementów fikcyjnych. I tak rysując widok zza okna może dodać do niego schody prowadzące do nieba lub bramę więzienną. Pustkowie może przeobrazić w oazę lub czeluście piekieł. Jest to bardzo metaforyczne; wątpię, żeby miało jakikolwiek wpływ na dalsze losy postaci, ale spodobało się mi takie urozmaicenie. Dzięki niemu moje przejście jest jeszcze bardziej mojsze. Choć widać, że decyzje nie mają i też nie powinny mieć pełnego wpływu na przebieg fabuły (jakież znaczenie miałaby śmierć Lee w pierwszym sezonie The Walking Dead, gdyby można jej było uniknąć?), to te malutkie wybory wpływają na kształt danego uniwersum i postrzeganie bohaterów. Przez własny błąd musiałam zdecydować się na losowe przypisanie decyzji w czwartym epizodzie i chociażby okazało się, że skok na farmę Merrilla wykonałam świadomie, umyślnie, a tak nie było, ponieważ w poprzednim odcinku Finn po prostu mnie oszukał, za co miałam do niego ogromny żal, nie wspominając już o poważniejszych decyzjach, jak to, z kim Sean spędził letnią noc, czy co stało się z Chrisem w epizodzie drugim. Tak też było w pierwszym Life is Strange czy trylogii Mass Effect - choć w ostatecznym rozrachunku moje wybory nie miały znaczenia, to świat przedstawiony kształtowałam na własnych oczach, własnymi rękoma, wieloma pomniejszymi czynnościami. Jak w Doctorze Who - pewne elementy historii są stałe, nigdy nie ulegną zmianie, i mi takie rozwiązanie odpowiada.

Nadal w temacie wyborów, choć pod względem technicznym: zdarzało się to już w poprzednim epizodzie, ale znacznie rzadziej, na tyle rzadko, że myślałam, że przez przypadek wcisnęłam przycisk na padzie, ale teraz wiem już na pewno - niektóre decyzje mają ograniczenie czasowe. Przyznaję, że nie zauważyłam, żeby gra sugerowała w jakiś sposób, ile pozostało mi czasu na daną opcję. I tak przegapiłam trzy decyzje, wypatrując jakiegoś zapełniającego się kółeczka czy coraz krótszego paska. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by epizod odegrać, nawet w końcowym momencie, ponieważ od wydania ostatniej aktualizacji można przełączać cutscenki, co na pewno ułatwi sprawę, jeśli ktoś chciałby przejść grę jeszcze raz, z pominięciem pewnych scen, albo po prostu szybciutko powtórzyć kilka rozdziałów.

Life is Strange 2
No dobra, nie jest tak źle, jak z tym psem w Ace Combat 7.
Life is Strange 2
Jak zakończy się historia Seana i Daniela? Dowiemy się pod koniec roku.

Niestety, twórcom ponownie nie udało się uniknąć widocznych błędów, mimo że cztery miesiące oczekiwania na tak skondensowany epizod (owszem, trwa trzy godziny, ale składa się może z czterech, malutkich, należy dodać, lokacji) to dość sporo. Widać po reżyserii i animacjach, że całość jest znacznie bardziej filmowa i płynna, nie tak sztywna jak poprzednie gry studia, ale nadal z odcinka na odcinek zaskakuje mnie coraz to dziwniejszymi glitchami. Błędów jest sporo i bardziej niż w poprzednich epizodach widać podmalówki, brzydko wklejone grafiki jako tła, a gdy do zakończenia epizodu pozostało mi około czterdziestu minut, do dłoni Seana dosłownie przykleiła się krótkofalówka, co nieco popsuło późniejsze emocjonalne sceny. Nie przeszkadza to jednak w ogólnym odbiorze, ponieważ reżyseria, jak wspomniałam, zachwyca, a muzyka jakoś tak ucichła, jest pusta i powolna, w wielu kluczowych momentach wręcz jej nie słychać, co jeszcze bardziej dopełnia doświadczenie i pokazuje, w jakim stanie obecnie znajduje się Sean.

Pozostaje mi wierzyć, że piąty epizod domknie całość z klasą i pozostawi po sobie dobre wrażenie - myślę, że wtedy będę nawet w stanie przełknąć to, co w Life is Strange 2 mnie odrzuciło. O ile w przypadku pierwowzoru już od drugiego odcinka przewidywałam, jakiego zakończenia mogę się spodziewać, i miałam rację, o tyle tutaj nie mam zielonego pojęcia i przyznaję, że podoba mi się ta doza niepewności; myślę, że mimo wahającej się jakości dotychczasowych epizodów końcówka może albo pokazać, że deweloperzy trzymali się rozsądnego planu od samego początku, albo potwierdzi moje domysły, że biorąc pod uwagę mieszany odbiór Remember Me i Vampyra, pierwsze Life is Strange po prostu się Dontnod udało.

07 Gamereactor Polska
7 / 10
+
Poruszana tematyka; kształtowanie świata przedstawionego; ciężka atmosfera dopełniona klimatyczną ścieżką dźwiękową.
-
Postacie drugoplanowe płaskie niczym deska; sporo błędów technicznych; znikomy wpływ na charakter Daniela, który z odcinka na odcinek staje się coraz bardziej irytujący.
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości