Polski
Gamereactor
recenzje
The Dark Pictures: Man of Medan

The Dark Pictures - Man of Medan

Ten okręt wyraźnie przecieka.

HQ
The Dark Pictures: Man of Medan

Man of Medan mienił się w oczach graczy jako następca Until Dawn lub gra co najmniej tak samo dobra. O ile jednak pierwszy wielki twór studia Supermassive Games był produkcją pod każdym względem przemyślaną i nawet balansowanie na krawędzi kiczu w żaden sposób nie przeszkadzało, gdyż tytuł nawiązywał do średniej klasy horrorów, o tyle nie da się nie zauważyć, że pierwsza część antologii, próbując przegonić poprzednią grę, dostała gdzieś po drodze kolki.

Until Dawn miało swój niepowtarzalny nastrój, dobre wykonanie i... pieniądze Sony, których tutaj najwyraźniej zabrakło. Bo choć Man o Medan próbuje być straszny, bliżej mu do nieudolnego stroju przebierańca w czasie Halloween niż do prawdziwego potwora. Spójrzmy prawdzie w oczy, nie jest istotne, czyj był to pomył, jednak rozwód z ekskluzywnością PlayStation nie przyniósł firmie nic dobrego. Technicznie w porównaniu do Until Dawn gra wypada naprawdę blado, niczym opalający się wampir na plaży, posmarowany grubą warstwą przeciwsłonecznego filtru. Mimika bohaterów, pomimo angażu aktorów, stoi na bardzo kiepskim poziomie i w kluczowych momentach wypada wręcz śmiesznie. Tekstury potrafią doczytywać się na naszych oczach, a grze pomimo ślamazarnego tempa i tak udawało się gubić klatki, więc jest to wyczyn. Sytuacji wcale nie naprawiają w większości ciemne lokacje, które są najzwyczajniej w świecie źle zaprojektowane i nieprzyjemne dla oczu.

The Dark Pictures: Man of Medan
To jest reklama:
The Dark Pictures: Man of Medan

Jest takie określenie, którym gracze nazywają postacie niezależne w grach Bethesdy - drewno. Idealnie pasuje ono do praktycznie wszystkich bohaterów Man of Medan, no, może z wyjątkiem pani kapitan Fliss, ale i ona jest tu grubymi nićmi szyta. Ogólnie jednak nie ma nawet najmniejszych szans, by przywiązać się do ekipy tak, jak to miało miejsce w Until Dawn. Nie zależy nam więc na ich losie i często podejmujemy decyzje nie z obawy o zagrożenie życia danego członka załogi, ale po prostu z ciekawości.

Ciekawość to zresztą jedyna rzecz, która trzyma nas przy grze, choć już na pierwszy rzut oka widać, że twórcy wręcz bezczelnie umieszczali bliźniacze mechaniki i pomysły, które widzieliśmy właśnie w Until Dawn. Ostrzegające obrazy to przecież nic innego jak totemy, a i tak jest to jeden z najciekawszych patentów w samej rozgrywce, która... no cóż, jest nieciekawa. Wtórna i nudna. Czasami za sprawą kiepskiego poruszania się postaci wręcz uciążliwa.

The Dark Pictures: Man of Medan
To jest reklama:
The Dark Pictures: Man of Medan

Niestety, sytuacji nie ratuje granie ze znajomymi, bo o ile sam pomysł w założeniach jest genialny, o tyle trudno przy wyborze postaci przewidzieć, jak będą one ustawione na linii czasu w fabule. Dochodzi więc do sytuacji, gdy jedna osoba czeka na swoją kolejkę bardzo długo, bo pech chciał, że drugi gracz wybrał akurat postacie, które mają sekwencje po sobie. Pewnie, oglądanie gry niczym filmu samo w sobie nie jest takie złe, ale jednak umawiając się z kimś na granie nie chce się oglądać, ale właśnie grać.

Jak poprzednio, głównym zadaniem gracza jest branie udziału w dialogach i sekwencjach QTE, które na szczęście można modyfikować pod siebie w ustawieniach. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, by w razie problemu zrezygnować z czasowych sekwencji i nieco złagodzić te trudniejsze. O ile jednak QTE mają faktyczny wpływ na fabułę, o tyle często odnosiłem wrażenie, że dialogi już niekoniecznie. Brałem oczywiście pod uwagę fakt, że w prawdziwym życiu nie każda informacja jest na wagę złota, jednak Man of Medan przebija nawet Until Dawn, jeśli chodzi o głupie i płytkie konwersacje, których jedynym zadaniem jest prawdopodobnie jedynie przedłużyć nieco czas gry.

The Dark Pictures: Man of Medan
The Dark Pictures: Man of Medan

Prawdę mówiąc, najmocniejszą stroną tytułu są właśnie dokonywane przez nas wybory, bo te mają faktyczny wpływ na losy postaci i zakończenie, które dane nam będzie obejrzeć. Tych jest kilka, więc na upartego, w dobrym towarzystwie, jak najbardziej warto jest poświęcić na ich odkrywanie kilka jesiennych wieczorów. Nie da się jednak ukryć, że Man of Medan nie będzie szczytem tego, w co możecie wspólnie zagrać albo obejrzeć. Przyjaciele mogą natomiast sprawdzić się rewelacyjnie przy wspólnym szukaniu różnego rodzaju znajdek, w tym wspomnianych już obrazów, dzięki którym odkrywamy skrawki zbliżającej się nieuchronnie przyszłości. Grupowa próba zapobiegania poszczególnym sekwencjom potrafi nieźle podnieść adrenalinę i chociażby dla tych kilku przypadków warto tytuł na moment przygarnąć.

Pierwsza część antologii The Dark Pictures nie należy do tworów udanych. Typowe zagrywki, zlepek pomysłów, które gdzieś już widzieliśmy, i miejscami bardzo słabe wykonanie nie pozwalają na dłuższą metę dobrze bawić się przy grze. Man of Medan to ciekawy projekt, jednak brak mu potrzebnego szlifu, a może i kierunku, bo wyraźnie widać, że twórcy chcą bazować na utartych w Until Dawn schematach. Tyle tylko, że tam obok niekoniecznie przebojowej fabuły szło doskonałe wręcz wykonanie i bohaterowie, których dało się lubić. Gdybym miał wybierać, po raz enty wolałbym znów znaleźć się w zaśnieżonej chatce, niż wyruszyć w rejs w towarzystwie ekipy Man of Medan. Nawet wchodząc dopiero na pokład wyraźnie widać, że ten okręt przecieka.

05 Gamereactor Polska
5 / 10
+
Niektóre sekwencje QTE; granie w towarzystwie; pani kapitan; potrafi wystraszyć...
-
...choć w bardzo prymitywny sposób; wykonanie techniczne miejscami woła o pomstę do nieba; kiepsko rozpisani bohaterowie, na których nam nie zależy; brak polskiej wersji językowej.
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości