Polski
Gamereactor
recenzje
Split Fiction

Split Fiction

Zwycięska formuła kooperacji Hazelight znajduje swój ostateczny wyraz w najbardziej rozrywkowej grze roku.

HQ
HQ

Jest coś cudownie anachronicznego w obecności Hazelight w branży gier. W czasach, gdy w grach AAA dominują usługi na żywo, drzewka umiejętności, długie kampanie i tryb wieloosobowy online, deweloper ze Sztokholmu upiera się, że większy budżet nie powinien oznaczać większego zakresu, że gry są lepsze, gdy współpracujesz w tym samym pomieszczeniu, a jakość i różnorodność są ważniejsze niż miesiące zawartości.

To prawda, że Split Fiction jest większym widowiskiem niż jego poprzednik It Takes Two, ale już nim nie jest, ani nie ma więcej systemów. Zamiast tego Josef Fares i reszta Hazelight włożyli wszystkie swoje jajka do innego koszyka i w ten sposób stworzyli jedną z najbardziej bezwstydnie zabawnych gier, w jakie miałem przyjemność grać. Kiedykolwiek! A nawet jest edukacyjny w zabawny sposób.

Split Fiction pozostaje blisko formuły It Takes Two (i do pewnego stopnia A Way Out ) odniosła taki sukces. Dedykowana kooperacja, w której współpraca jest czasami złożona, z dwiema postaciami, które muszą również nauczyć się współpracować na poziomie narracyjnym, oraz podziałem na tematycznie odrębne rozdziały. Wydaje się również, że jest to ulepszona wersja It Takes Two z responsywnym i lekko trzepoczącym sterowaniem oraz podstawową platformą opartą na hop-double hop-dash. Jednak to tak naprawdę nie ma znaczenia. Jeśli o mnie chodzi, wszyscy programiści powinni mieć możliwość powtarzania się od czasu do czasu w niektórych obszarach, aby mogli udoskonalać i wprowadzać innowacje w innych. W Split Fiction Hazelight robi to, prezentując prawdziwą mnogość pomysłowych sekwencji, które często są również doskonałe. W jednej chwili bawisz się perspektywą, gdy jeden gracz jest z góry, a drugi przewija - bez użycia podzielonego ekranu. Następny manipuluje otoczeniem, aby drugi mógł bezpiecznie po nim nawigować. I tak w kółko. It Takes Two była już jedną z najbardziej zróżnicowanych i pomysłowych gier, ale Split Fiction podnosi poprzeczkę jeszcze wyżej.

To jest reklama:
Split Fiction

It Takes Two była wspaniała pod wieloma względami, ale dla mnie ta historia nadal jest zdecydowanym niewypałem ze swoimi czterema nieznośnymi bohaterami. Nie, nikt nie wyjdzie tu bez szwanku. Oczywistym winowajcą jest tu dr Hakim ze swoją apodyktyczną osobowością i wątpliwym akcentem, ale wywołujący traumę rodzice i apatyczna córka nie pozostają daleko w tyle. Konfiguracja czterech postaci zrujnowała skądinąd intrygujące założenie, które miało okazję dyskutować o małżeństwie w sposób, który rzadko widzimy w grach.

Wygląda na to, że Hazelight zdaje sobie również sprawę z problemów, jakie miała historia i postacie, bo chociaż dwójka głównych bohaterek, Mio i Zoe, są początkowo zbyt cyniczne i naiwne, nie minęło dużo czasu, zanim każda z nich znacznie mi dorosła. Ich karty postaci może nie są szczególnie oryginalne, ale dzięki świetnym interakcjom, solidnym dialogom i raczej doskonałej animacji twarzy, Hazelight trafia w emocjonalny punkt. Tematycznie i narracyjnie historia może i jest mniej ambitna niż It Takes Two, ale jest zdecydowanie lepiej zrealizowana. A ze swoim komiksowym złym złoczyńcą, Raderem, i motywami nadmiernej eksploatacji - i standaryzacji - kreatywności, jest to historia na czasie.

Szczególnie warto zastanowić się nad Raderem, ponieważ biorąc pod uwagę niedawne wypowiedzi szefa EA Andrew Wilsona na temat sztucznej inteligencji, jest to również ironicznie zabawne w buntowniczy sposób, że Josef Fares i spółka serwują chłodną, z wyższej klasy retrospektywę prezesa, który z jednej strony udaje, że mówi w obronie swoich talentów, ale w rzeczywistości chce po prostu wykorzystać ich kreatywność do cynicznej maksymalizacji zysków i mokrego snu o monopolu.

To jest reklama:
Split FictionSplit Fiction

Na pierwszy rzut oka jest jednak miłym facetem, który po prostu chce pomóc początkującym pisarzom w publikacji. Właśnie dlatego dwoje nieznajomych, Zoe i Mio, trafia do jego biznesu. Chcą – z różnych powodów – opublikować swoją pracę. Ale jak wszyscy wiemy, kiedy coś brzmi zbyt dobrze, aby mogło być prawdziwe, często tak jest. Mio wyczuwa niebezpieczeństwo jako pierwsza, gdy widzi bestię w postaci maszyny, do której musi się podłączyć, aby uruchomić imponującą (i niezapowiedzianą) symulację Radera. Pojawia się gniew na maszynę i nagle znajduje się w tej samej symulacji co Zoe, bez możliwości ucieczki.

To, co następuje dalej, jest narracyjnie znajome, ale, jak wspomniano wcześniej, również dobrze zrealizowane. Potrzeba współpracy, wartość przyjaźni i wieczna chciwość kapitalizmu to dobre tematy, które Hazelight dobrze robi. W ten sposób fabuła stanowi doskonałe ramy dla absolutnego atutu Split Fiction: szalonej i szalenie zróżnicowanej rozgrywki.

Mio pisze sci-fi, Zoe fantasy. Tak więc ich wspólna symulacja wygodnie przełącza się między tymi dwoma gatunkami. Na początku bardzo klasyczne podejście do tych dwóch gatunków wydało mi się nieco ogólne, a struktura przełączania się między nimi z rozdziału na rozdział również wydawała się nieco schematyczna, ale im więcej ja i mój równie entuzjastyczny kolega z kooperacji graliśmy, tym bardziej wszystko to miało sens. A wszystko to kończy się bajecznym i całkowicie szalonym ostatnim rozdziałem, który pięknie łączy to wszystko w całość. Oczywiście nie będę tutaj spoilerował, więc powiem tylko, że sposób, w jaki ten konkretny rozdział, oparty na podróży do tego miejsca, wykorzystuje perspektywę i dzielenie ekranu, jest świetnym kandydatem na moment roku w grze. Jest kinowy, ale całkowicie w służbie rozgrywki.

Tak, mamy do czynienia z czymś tak rzadkim, jak gra, która kończy się na wierzchu. Nie oznacza to jednak, że to, co jest przed nim, jest mniej niż doskonałe. Podstawowa rozgrywka w Split Fiction jest solidna jak skała. Sterowanie jest responsywne, odstępy między platformami są dobre, a animacje są doskonałe, nie ujmując niczego przy odczuciu gry. To fundament, który pozwala wszystkim wybrykom działać. Wspomniałem już o kilku przykładach, ale pozwólcie, że zagłębię się w jedną z moich ulubionych sekcji: podejście Hazelight do klasycznej sceny Mission: Impossible, w której Ethan Hunt zostaje wystrzelony przez siatkę laserową. W tej wersji Mio zhakowała drona, którym może sterować w górę lub w dół. Jej połowa ekranu jest więc widziana z boku, więc wzrost jest łatwy do oceny. Z drugiej strony Zoe może, przenosząc ciężar ciała, kierować się do przodu i do tyłu, w lewo i w prawo. Jej ekran jest oczywiście widziany z góry. Cała ta sekwencja jest wspaniałym ćwiczeniem współpracy. Bez ciągłej komunikacji i koordynacji nie da się uniknąć laserów, których wzorce ruchowe stają się tym trudniejsze do uniknięcia, im dalej w stronę dna się poruszamy. Po prostu musimy współpracować, aby odnieść sukces.

W ten sposób gra jest również przypomnieniem, że możemy zrobić więcej, gdy pracujemy razem i jak ważne i satysfakcjonujące jest wzajemne ufanie. Tylko po to, aby przenieść to na wyższy poziom.

Split Fiction

Na bardziej przyziemnym poziomie jest to odurzająca rozrywka, w której mój partner i ja wielokrotnie opadamy szczęki na wybryki Hazelight. Nigdzie nie jest to bardziej widoczne niż w uroczych historiach pobocznych, z których każde w ciągu 5-15 minut obejmuje szeroki zakres scenerii i gatunków. Są soczyste przyjęcia urodzinowe dla dzieci z dentystą z piekła rodem, najbardziej ekstremalny wyjazd snowboardowy, jaki pamiętam, i niesławna już sekwencja, w której widzimy, jak robi się hot doga. Większość z 12 historii pobocznych emanuje kreatywnością i precyzją. Czasami jest to nowa mechanika rozgrywki, innym razem jest to sceneria lub styl graficzny, z którym się bawisz. Są jak krótkie metraże, które zawsze towarzyszyły nowemu filmowi Pixara: pyszna przekąska, która sprawia, że mam ochotę na więcej. I naprawdę mam nadzieję, że jest to format, który Hazelight będzie nadal eksplorować.

Zdolność do nieustannej bezwstydnej rozrywki przy jednoczesnym uczeniu nas ważnych lekcji na temat społeczności i współpracy jest dość unikalną cechą gier Hazelight, ponieważ (niestety) nie ma wielu innych gier, które są zaprojektowane do grania razem wyłącznie w ten sposób. I chociaż zarówno A Way Out, jak i It Takes Two robią to samo, kombinacja nigdy nie była bardziej uderzająca niż tutaj.

Mógłbym bez końca wychwalać Split Fiction i wyciągać wyjątkowe chwile, które bez wątpienia staną się miłymi wspomnieniami z gier w przyszłości, ale nie chcę odbierać Wam, czytelnikom, radości z odkrywania. Bo po drodze naprawdę jest wiele do odkrycia i zakochania się. Wszyscy powinniśmy się cieszyć, że Hazelight istnieje i rozwija się w branży gier i trzymam kciuki, aby Split Fiction odniosło gigantyczny sukces, abyśmy mogli cieszyć się kolejnymi wspaniałymi doświadczeniami od jednego z najbardziej ekscytujących współczesnych deweloperów. Split Fiction to arcydzieło w trybie współpracy. To takie proste.

HQ
10 Gamereactor Polska
10 / 10
+
Szalone i szalenie różnorodne. Zakończenie jak z bajki. Historie poboczne są pomysłowe i niepowtarzalne. Mocna podstawowa rozgrywka. Prosta, ale skuteczna historia. Najwyższej klasy grafika z solidną wydajnością.
-
Gra dopiero się rozkręca, zarówno pod względem scenerii, jak i fabuły.
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty

Split Fiction Score

Split Fiction

RECENZJA. Przez Ketil Skotte

Zwycięska formuła kooperacji Hazelight znajduje swój ostateczny wyraz w najbardziej rozrywkowej grze roku.



Wczytywanie następnej zawartości