Gamereactor



  •   Polski

zaloguj się
Gamereactor
artykuły

Rozczarowania superbohaterami w dużych rozmiarach

Wielkie nadzieje są czasami złą rzeczą, a Petter sklasyfikował to, co uważa za dziesięć największych rozczarowań superbohaterów w swoim życiu...

HQ

Na przestrzeni lat wydano wiele dobrych filmów o superbohaterach, wiele niesamowicie złych. Jest też cała masa filmów, które może nie są tak zepsute, jak się je opisuje, a może nawet wyraźnie zaaprobowane, ale oczekiwania są niebotycznie wysokie. Jako stary kolekcjoner komiksów i były fan tego gatunku, widziałem oczywiście wiele filmów charakteryzujących się ich bohaterami odzianymi w spandex, które mnie rozczarowały, a to jest moja osobista lista największych z nich.

Rozczarowania superbohaterami w dużych rozmiarach

(10) Strażnicy Galaktyki Vol.2


Pierwsza część pojawiła się tak naprawdę znikąd i chociaż przeczytałem wcześniej kilka komiksów, na których Gunn oparł swoją pachnącą pulpą zabawę z kolorowymi antybohaterami, naprawdę nie byłem przygotowany na to, jak niesamowici będą Strażnicy Galaktyki. Oznaczało to oczywiście, że moje nadzieje związane z sequelem były ogromne. Więcej muzyki z lat 80., więcej Draxa, więcej Star-Lorda i Ego the Living Planet w środku tego wszystkiego. Miałem duże oczekiwania. Niebotycznie wysoko. A powinnam była pominąć, bo ten sequel był tak zmęczony, tak nudny. Nie licząc jednej udanej sceny między Mantis i Draxem, Gunn naprawdę zboczył z torów, a rozczarowanie stało się faktem.

Rozczarowania superbohaterami w dużych rozmiarach

(9) Szwadron samobójców


Wydawało mi się, że to połączenie idealne. Dzień Końca Warty/Treningu - Ayer, grupa mrocznych, zrzędliwych, brutalnych, znęcających się nad dziećmi złoczyńców, którzy teraz będą działać jak bohaterowie, aby uniknąć egzekucji w więzieniu. Z zawsze niedocenianą postacią z komiksów Deadshotem i Harley na czele. Oczywiście, mogło być naprawdę dobrze. Ciężki. Ciemny. Krwawy. Brutalny, a w samym środku tego wszystkiego miał pojawić się Batfleck, gotowy do zadania ciosu. Film, który dostaliśmy, był jednak niczym więcej niż wielką, kosztowną super porażką, a rozczarowanie było oczywiście ogromne. Jednak jakkolwiek by na to nie patrzeć, jest to lepsze niż reboot Suicide Gunna, który mocno stoi jako najbardziej rozciągnięty, skoncentrowany żart o penisie na świecie.

Rozczarowania superbohaterami w dużych rozmiarach
To jest reklama:

(8) Skop w dupę 2


Uwielbiam Marka Millara i bardzo lubię Kick-Ass w formie komiksu. Bardzo, bardzo podoba mi się również adaptacja Matthew Vaughna, która ma już 15 lat, a która doskonale oddaje istotę komiksu. Sequel jednak tego nie robi. Mówimy o rozwodnionym, wiotkim bagnie, które nigdy nie powinno było zostać uwolnione. Pamiętam, że rozczarowanie było ogromne.

Rozczarowania superbohaterami w dużych rozmiarach

(7) Spider-Man 3


Spider-Man 2 jest, moim zdaniem, nie tylko zdecydowanie najlepszym filmem o Spider-Manie, ale także trzecim najlepszym filmem komiksowym, jaki kiedykolwiek powstał. Niezwykle kolorowe arcydzieło, które doskonale oddaje Doc Opa i Parkera w sposób, w jaki żaden inny film o odzianym na czerwono pająku Stana Lee nie zbliżył się do tego. Sandman, Venom, scena taneczna, w której Parker przechodzi w emo - wszystko było tu źle.

Rozczarowania superbohaterami w dużych rozmiarach
To jest reklama:

(6) Sin City: Dama, za którą można zabić


Jeśli obudzisz mnie w środku nocy i na muszce zażądasz mojej osobistej listy najlepszych filmów komiksowych wszech czasów, odpowiem, że Watchmen (Director's Cut, oczywiście) jest numerem jeden, a Sin City numerem dwa. Na wieki wieków. Na absolutną wieczność. Tak bardzo uwielbiam absolutnie perfekcyjną adaptację moich ulubionych komiksów dla nastolatków autorstwa Roberta Rodrigueza, fantastyczne "Sin City" Frankiego Millera. Choć film jest dobry, tak okropny, myślę, że drugi to taki, w którym nic nie działa tak, jak powinno. Jeśli jest tu jeden film, który naprawdę nigdy nie powinien był powstać, to jest to "Dama, za którą można zabić".

Rozczarowania superbohaterami w dużych rozmiarach

(5) Deadpool i Wolverine


Pierwszy film o Deadpoolu naprawdę wyłonił się z tego przysłowiowego dymu po nieznanym "wycieku" Ryana Reynoldsa materiału dowodowego koncepcji, który Fox odrzucił, co następnie przerodziło się w internetową histerię, którą studio ostatecznie musiało po prostu sfinansować. Pod wieloma względami Deadpool był jedną z tych produkcji filmowych, które nigdy nie powinny były istnieć, ale kiedy już zostały wydane, okazały się przebłyskiem geniuszu, tonalnie trafnym, przerażająco zabawnym, pokręconym i absolutnie fantastycznym. Druga, z zgrzytającym zębami Cable'em w centrum tego wszystkiego, była również dobra, choć nigdy tak dobra, podczas gdy trzecia była drobną katastrofą. Kiedy Reynolds w końcu uzyskał zgodę Disneya na to, by Pool i Logan mogli ze sobą współpracować (którzy zawsze nienawidzili się kochać), wydawało się, że najlepszy film komiksowy na świecie może nosić tytuł Deadpool i Wolverine. Ale tak się nie stało. Bynajmniej. Km. W "Deadpoolu i Wolverine'ie" tak naprawdę nie chodziło o nic, a cała ta sprawa z tym, jak przeskakiwali między przypadkowymi scenami, bez prawdziwego wspólnego wątku czy wspólnego mianownika poza przekleństwami i mamrotaniem, sprawiła, że nie raz chowałem głowę mojego staruszka w dłoniach.

Rozczarowania superbohaterami w dużych rozmiarach

(4) Batman


To prawda, że wcześniej byłem bardzo sceptycznie nastawiony do tego, czy będzie w stanie pracować w tej roli, starego księcia Zmierzchu Emo-Roberta. Ale fakt, że za sterami stanął niezwykle utalentowany reżyser Planety Małp Matt Reeves, który chciał zanurzyć się w Se7en Finchera i stworzyć mroczną, gotycką, ciężką historię detektywistyczną z jak najmniejszą ilością barwnego heroizmu, brzmiał bardzo kusząco. Ucharakteryzowany przez Farrella gangsterski pingwin również wydawał się bardzo obiecujący, podobnie jak operator Greig Fraser. Efekt końcowy był piękny jak diabli. Jeden z najlepiej wyglądających filmów, jakie kiedykolwiek widziałem, w dużej mierze dzięki Fraserowi i dzięki wykorzystaniu pakietu efektów Epic Games. Jako film był to cienki, pusty, odbijający się echem, na wpół dopracowany podróbka Se7en, w której powierzchnia była ważniejsza niż treść w każdej scenie, a jako film o Batmanie był prawie tak zły jak film Clooneya.

Rozczarowania superbohaterami w dużych rozmiarach

(3) Człowiek ze stali


Nigdy nie byłem fanem Supermana jako bohatera, a co za tym idzie, nigdy nie przeczytałem wielu komiksów przedstawiających wyczyny kosmity w majtkach, ale nadal uważałem, że Snyder z Watchmen, z pomocą Chrisa Nolana (scenariusz), mógłby coś z tym zrobić. Obsadzenie Crowe'a w roli ojca Jor-Ela, Costnera jako przybranego ojca Kenta i Cavilla w roli Supermana wydawało się genialne z wyprzedzeniem, a ja nie mogłem się doczekać mroczniejszego i poważniejszego tonu, takiego jak ten, który Nolan wniósł do swoich trzech filmów o Batmanie. Mimo przyzwoitego początku, przeprosin za kostium Supermana i przyzwoitej interpretacji postaci przez Henry'ego, Człowiek ze stali był i jest jednak jednym z największych filmowych rozczarowań mojego dorosłego życia. Nacisk kładziony był zawsze na złośliwość i widowisko, a nie na postacie, co szybko stawało się nerwowe, niechlujne i ogólnie złe.

Rozczarowania superbohaterami w dużych rozmiarach

(2) Superman (2025)


Brzmiało to dość zabawnie wcześniej, gdy Gunn zaczął mówić o tym, że chce stworzyć ultra-kolorową pulpę w tonie swojego "nowego" Supermana z lat 60. Wyobrażałem sobie w równym stopniu Iniemamocnych Pixara i niedoceniony Super (2010) Gunna, ale ostatecznie nic z tego nie dostałem. Superman (2025) miał dla mnie wrażenie, że my, widzowie, zostaliśmy wrzuceni w trwający serial Warner/CW po dziewięciu odcinkach i jakby ambicją Gunna było sparodiowanie całego gatunku, ale zmienił zdanie w połowie i zamiast tego wyrzucił za burtę własne koncepcje i wrzucił wszystkie te równoległe wszechświaty, czarne i całkowite zniszczenie całej obsady drugoplanowej, które, jak sam powiedział, nienawidzi. Dla mnie Superman (2025) to jeden z najgorszych filmów roku i ogromne, ogromne rozczarowanie.

Rozczarowania superbohaterami w dużych rozmiarach

(1) Avengers: Koniec gry


Przez jedenaście lat i w 22 filmach Feige i spółka budowali, budowali, budowali i budowali najbardziej ambitne, a przede wszystkim wystawne wspólne uniwersum w historii kina, a kiedy w końcu miało nastąpić wielomiliardowe crescendo w postaci Endgame, wydawało mi się oczywiste, że zobaczymy godzinne bitwy między Thanosem i jego armią a Avengersami, którzy, jak zakładałem, zgromadzą się w dużych grupach i zemszczą się za purpurowego wielkiego człowieka. pstryk". Zakładałem, że Hulk wyjdzie ze swojego paskudnego okresu impotencji i w końcu zemści się na Lokim i Wdowie, a Gruby Thor był tylko złą sztuczką PR-ową, aby zmylić nas, fanów, z góry. Jak się okazało, bracia Russo i Kevin Feige wprowadzili w życie tak wiele podejrzanych pomysłów, że efekt końcowy wielkiego finału jedenastoletniej przygody superbohatera miał okazać się najdroższym anty-punktem kulminacyjnym w historii kina.



Wczytywanie następnej zawartości