Zostawiliśmy stosunkowo pozytywną recenzję pierwszego podejścia Lenovo do konkurenta Steam Deck. Jasne, było wiele załamań, które Lenovo musiało rozwiązać w potencjalnej kontynuacji, ale nie brakowało ambicji, a zawsze łatwiej jest pokochać produkt, który próbuje wielu pomysłów i tylko niektóre z nich są poprawne. Przynajmniej nie jest nudno.
Mając to na uwadze, Legion Go S Lenovo jest jednym z najdziwniejszych produktów, jakie recenzowaliśmy od dłuższego czasu. Nie jest to bezpośredni następca Legion Go, ale rodzaj odgałęzienia, które porzuca wiele ambitnych dodatków i modyfikacji, na wprowadzenie których Lenovo wydało tak dużo pieniędzy na badania i rozwój, a także z mniej wydajnym SoC.
Dobrze, więc cofnijmy się o krok. Legion Go S wyróżnia się tym, że jest pierwszym urządzeniem przenośnym innym niż Valve, które zostało wydane ze SteamOS. Ale to nie ten. Wariant SteamOS wyjdzie z ukrycia dopiero w maju, a ten jest bardziej tradycyjną alternatywą opartą na Windows. Oznacza to, że konkuruje bezpośrednio z ROG Ally Asusa, a nawet z oryginalnym Legion Go Lenovo. Kosztuje to około 600 GBP za wersję 512 GB/16 GB pamięci RAM i możesz za to otrzymać MSI Claw, Z1 Extreme wyposażony w ROG Ally lub wspomniany Legion Go. Dlaczego więc jest to takie drogie?
Odpowiedź na to pytanie jest bardzo, bardzo trudna, ponieważ Legion Go S nie ma tego samego Z1 Extreme co inne produkty powyżej. Zamiast tego jest wyposażony w chip Z2 Go wykonany specjalnie dla Legion Go S. Jest częścią nowej rodziny Z2 firmy AMD i zobaczymy jej rozszerzone wersje w przyszłych urządzeniach przenośnych, ale ta obniżona wersja jest ograniczona do czterech rdzeni, ośmiu wątków i procesora graficznego RDNA 2 z 12 rdzeniami. W połączeniu z baterią o pojemności 55 Wh oznacza to, że nawet przy równej lub nawet nieco gorszej wydajności niż poprzednia generacja urządzeń przenośnych Windows, Legion Go S wytrzymuje cztery godziny, a może pięć, co nie jest ani imponujące, ani nie ma większego sensu. Może dlatego, że są to rdzenie Zen 3 zamiast rdzeni Zen 4, które dostajesz w Z1 Extreme, które możesz dostać w Legion Go, który ma dwa lata, ma odłączane kontrolery podobne do Joy-Con i kosztuje tyle samo. Wzdychać.
Nie chcę przez to powiedzieć, że Legion Go S jest wrakiem pociągu pod każdym względem. Sprzęt jest prostszy, ale też bardziej ergonomiczny. Jest całkiem słodki do trzymania, nie ma co do tego wątpliwości, z zaokrąglonymi rogami, solidnymi materiałami i dobrą jakością wykonania. Może ładować się z mocą 100 W, co oznacza, że jest ponownie uruchomiony i działa szybciej niż prawie każdy inny konkurent, nowe głośniki przednie działają znacznie lepiej, a bardziej wydajny system chłodzenia nie tylko czyni cuda w zakresie temperatury dłoni pod ciśnieniem, ale także wytwarza znacznie mniej hałasu.
Nowy wyświetlacz jest również znośny, jeśli nie graniczący z imponującym. Jest to wyświetlacz IPS o rozdzielczości 1920x1200, który jest obniżeniem rozdzielczości z 2560x1600 Legion Go, ale jest VRR między 48-120 Hz i kalibracja kolorów, która sprawia, że wszystko wygląda nieco wyraźniej.
Wciąż jednak wracamy do tego samego punktu wyjścia. Ta wersja Windows Lenovo Legion Go S wypada gorzej w praktycznie każdym teście, jaki udało nam się przeprowadzić, w porównaniu zarówno z Steam Deck OLED (który jest również odrobinę droższy), ROG Ally, jak i oryginalną Z1 Extreme wyposażoną w Legion Go. Pod pewnymi względami mówimy o 10% do 30%, ale tutaj płacisz prawie tyle samo, a także otrzymujesz gorszą żywotność baterii w pakiecie. Niezależnie od tego, czy było to Cyberpunk 2077, Shadow of the Tomb Raider czy Forza Horizon 5 - wynik dla nas był taki sam, i to również niezależnie od tego, czy ustawisz sztuczne TDP, czy ustawisz urządzenie na zasilanie.
Gdyby Legion Go S był pozycjonowany jako alternatywa przyjazna dla budżetu, nie mielibyśmy tak wielu frustracji, ponieważ otrzymujesz 85% tego samego doświadczenia. Ale jest to równie drogie, a to jest nie do przyjęcia. Być może wariant SteamOS zmieni sytuację, ale na razie powinieneś trzymać się z daleka od tej wersji.