Szwedzki artysta, ilustrator i pisarz Simon Stålenhag jest genialny. Uwielbiam jego książki od czasu ich pierwszego wydaniaTales from the Loop i oczywiście byłem zachwycony, gdy Amazon Prime nabył prawa do niej, obiecując wielką dystopię w formie telewizyjnej. Niestety serial nie spełnił pokładanych w nim nadziei i nie potrzebowałem wielu odcinków, żebym się nim zmęczył, ale wstyd dla tego, kto się poddaje. Avengers duet reżyserski Joe i Anthony Russo kupił prawa do innego dzieła Stålenhaga, The Electric State, i wpompował około 300 milionów dolarów w film, który później kupił Netflix. The Electric State ukaże się w przyszły piątek i ma być wielką wiosenną premierą giganta streamingowego. Ale czy to jest dobre...?
Krótka odpowiedź brzmi: tak. The Electric State jest dobre. Nie jest to film, którym będę się zachwycał za pięć lat i nic, co obejrzę ponownie w najbliższej przyszłości, ale zabawny flirt braci Russo z materiałem źródłowym z lat 90. przynajmniej dał mi wystarczająco dużo charakteru, osobowości i uroku, że poczułem się usatysfakcjonowany, gdy pojawiły się napisy końcowe. Trzeba powiedzieć, że każdy, kto spodziewa się wiernej, pełnej szacunku adaptacji książki w skali 1:1, będzie srodno rozczarowany. Fani twórczości Stålenhaga muszą być świadomi, że bracia Russo wraz ze Stålenhagiem zmienili kilka rzeczy, przepisali kilka aspektów i części historii, tak aby mogło to być coś zupełnie innego niż oryginalna historia Stålenhaga. Normalnie bardzo by mi się to nie podobało. W dziewięciu przypadkach na dziesięć nie rozumiem, dlaczego miałbyś kupować absurdalnie drogą licencję, aby potem po prostu wymyślić garść własnej wiedzy. Telewizyjna adaptacja Paramount Halo jest tego doskonałym przykładem, ponieważ bardziej przypominała Babylon 6 niż cokolwiek innego.
Ale braciom Russo udaje się uniknąć najgorszych pułapek i musiałem trochę dostosować swoją własną zasadę, ponieważ The Electric State jest zabawny, stylowy i wystawny. Historia jest przewidywalna i bardzo typowa, ale działa. W alternatywnej przeszłości, w połowie lat 90., ludziom, po latach wojen i ponurych perspektywach, udało się stłumić zagrożenie ze strony dominujących robotów za pomocą genialnego wynalazku technologicznego wizjonera. Roboty są rozbrajane i wyrzucane na drugą stronę długiego na 260 mil muru, gdzie pozostawia się je na pastwę rdzewienia. Dzieje się tak, podczas gdy ludzkość wykorzystuje innowacje technologiczne, które zakończyły wojnę, do czystego (i martwego mózgu) relaksu.
Millie Bobby Brown gra Michelle, awanturniczkę z rodziny zastępczej, która nienawidzi szkoły, nienawidzi swojego życia i nienawidzi połączonego społeczeństwa, w którym wszyscy siedzą w swoich ogromnych hełmach VR i żyją życiem, o którym marzą, ale nie mają odwagi gonić w prawdziwym świecie. Jej okrzyknięty genialnym młodszym bratem zniknął, świat jest jednym wielkim, chaotycznym, przygnębiającym bałaganem, a Michelle postanawia przełamać schematy, przestać robić to, co ludzie jej każą, a zamiast tego wyruszyć na wielką przygodę, aby w jakiś sposób spróbować odnaleźć zaginionego brata i uciec z niewoli tej ery technologicznej.
Podczas gdy książka Stålenhaga jest uderzająco pięknym, opuszczonym i wyblakłym filmem o podróży, charakteryzującym się dystopijną Ameryką inspirowaną krnąbrnymi projektami robotów i niezapomnianymi widokami, film braci Russo jest kolorową komedią akcji, w której niezwykłe roboty Stålenhaga są połączone z estetyką lat 90. w stylu MTV, w stylu Hubby Bubby, w tym dżinsowymi kamizelkami i jaskrawożółtymi odtwarzaczami kaset Walkman. Lata 90. miały niewiele lub nic wspólnego z tą książką, ale to na niej się skupiamy i myślę, że to działa... I naprawdę dobrze.
Mroczna książka o stracie i samotności stała się uroczą komedią akcji dla całej rodziny (widziałam ją nawet z dziećmi) i – nie zrozumcie mnie źle – znajdzie się wielu fanów Stålenhag, którym się to nie podoba. A jednak dobrze się bawiłem, od początku do końca. Chociaż bracia Russo raczej nie zdobędą żadnej nagrody za The Electric State, jest to jedna z niewielu Netflix Originals, która naprawdę mnie nie zirytowała.