Naprawdę nie wiem, czego się spodziewałem, ale to było coś więcej. Świat The Last of Us jest niesamowity pod wieloma względami - cóż... Nie jak świat, w którym chcesz żyć, ale jako sceneria w filmie lub w tym przypadku jako gra planszowa, jest to coś, co oferuje niesamowite historie i sekwencje pełne akcji. Tutaj niestety głównie wylegiwałem się i czułem się jak jeden z zombie... Ponieważ niewiele się dzieje, a kiedy już się dzieje, stajesz się tak bardzo sfrustrowany i wkurzony tym, jak wolno to idzie i że nagle kończy ci się amunicja. Zanim jednak przejdziemy do zjadliwej krytyki, rzucę kilka pochwał i opowiem o kilku pozytywnych aspektach gry planszowej, ponieważ nie jest ona całkowicie straszna.
Przede wszystkim jest chyba najlepszą częścią Escape the Dark. Jest to prawdopodobnie najlepiej wyglądająca gra planszowa, w jaką miałem zaszczyt położyć ręce do tej pory. Wszystko jest czarno-białe, a styl artystyczny jest brudny i szorstki, ale przede wszystkim niesamowicie wspaniały. Jest tu prawdziwy mrok i pasuje to do tego kontekstu, gdy świat gry jest tak wrogi, jak jest. Nie szkodzi również, że komponenty, od małych żetonów po samą planszę, są wykonane z naprawdę grubej tektury, a karty są solidne i dobrze wykonane. To jest naprawdę wysokiej jakości projekt i Themeborne Ltd. należy się za to brawa.
Myślę jednak, że liczyłem na bardziej otwartą grę. Taki, który był bliższy serialowi telewizyjnemu, w którym miałeś czas na poznawanie świata poprzez historie, ale to nie działało w ten sposób. Jeśli grałeś wcześniej w inne gry Themeborne Ltd. Escape the Dark, prawdopodobnie rozpoznasz wiele elementów. Zaprojektowali tutaj system, którego wcześniej nie doświadczyłem i którego nigdy nie zamierzam dalej eksplorować. Ale jeśli podobają Ci się inne gry Escape the Dark, myślę, że ta spodoba Ci się bardziej niż ja.
W każdym razie - gra polega na przedostaniu się ze strefy kwarantanny aż do sanktuarium Jacksona, a wszystko to przy jednoczesnym upewnieniu się, że wszyscy w grupie (Joel, Ellie, Tommy, Tess, Bill i Marlene) przetrwają i będą się rozwijać. Po drodze spotkasz wszystko, od agentów FEDRA, myśliwych i zarażonych, a żaden z nich nie jest szczególnie przyjemny. Korzystając z wielu kości w grze, musisz rzucać właściwymi, aby wygrywać bitwy. Chociaż oferuje pewną strategię, jest to zasadniczo gra, która opiera się na szczęściu. Innym przykładem jest sytuacja, w której plądrujesz i masz zamiar odwrócić kartę - możesz mieć pecha, że twoje palce zostaną złapane w pułapkę, zamiast mieć szczęście i dostać w swoje ręce miotacz ognia. Tak więc szczęście jest tutaj czymś, czego potrzebujesz i nie sądzę, aby to działało w tym kontekście. The Last of Us to dla mnie świat, który wymaga starannego planowania i skradania się, ale The Last of Us: Escape the Dark niestety nie jest tego rodzaju grą.
Możesz także ulepszać broń i ogólnie swój ekwipunek, ale oferują one tak marginalną różnicę, że nie jest to coś, na co musisz marnować czas, ponieważ jest to powolna gra i im szybciej przez nią przejdziesz, tym lepiej będziesz się potem czuł. Jeśli rozegrasz pięć meczów, nie chcę nawet myśleć o tym, ile czasu to zajmie. Musisz tam siedzieć i czekać, aż jeden z graczy rzuci wieloma kośćmi i wykona swoje ruchy, a może minąć dużo czasu - długi, długi czas - zanim znowu nadejdzie twoja kolej. Polecam grać w to solo lub z maksymalnie trzema graczami. Wtedy możecie się przyłączyć i wspólnie podejmować decyzje, ale to odbiera mi trochę poczucia powagi. W każdym razie ważne jest, aby podejmować właściwe decyzje - zatrzymać się i trochę posłuchać, a może skradać się, zamiast po prostu wskakiwać w sytuacje, ponieważ kiedy jedno z was zginie, gra się kończy - natychmiast.
Oferuje również bardzo małą różnorodność. Lokacje, które możesz odwiedzić, są bardzo ograniczone, a po kilkukrotnym przejściu przynajmniej czuję, że widziałem wszystko, co gra ma do zaoferowania i nie mam ochoty grać w kolejną rundę. Postacie są również prawie identyczne i można się zastanawiać, czy nie byłoby rozsądne, gdyby Joel mógł otrzymać trochę więcej obrażeń niż, powiedzmy, Ellie.
Fakt, że stosunkowo nowa gra prawie cierpi z powodu braku dodatku, jest dość tragicznym, ale realistycznym obrazem świata gier planszowych w ogóle. Rozszerzenia nie są czymś, za czym przepadam i jest to jeden z niewielu przypadków, w których czuję, że są naprawdę potrzebne. Często można odnieść wrażenie, że deweloperzy wstrzymują się z zawartością, aby wydać ją w formie rozszerzenia, ale tutaj mamy grę, która nie ma zaplanowanych rozszerzeń i tak naprawdę wydaje się wybrakowana.
Czasami jest to naprawdę świetna gra. W małych chwilach dobrze się bawię i widzę, co było zamierzone, ale potem wpadam na jedno z wielu rozproszeń i domek z kart się. Osobiście nie mogę wystawić tej oceny wysoko, ale rozumiem, że inni widzą to z bardziej pozytywnej perspektywy niż ja i to niesamowite, że opinie zawsze okazują się różne. Ale The Last of Us: Escape the Dark nie jest dla mnie. Jest zbyt wolny, zbyt pozbawiony treści i różnorodności, a także zbyt wiele zależy od szczęścia przy każdym rzucie kośćmi. Gry mogą absolutnie na tym polegać i być dobre, ale jakiekolwiek poczucie zanurzenia i powagi zostaje utracone, gdy Joel (postać w grze, nie ja) umiera, ponieważ odwracam kartę z pułapką zamiast bandaży lub lekarstwa, których faktycznie szukałem.