Całkiem możliwe, że wielu z was, podobnie jak ja, zakochało się w serii Persona Atlusa wraz z pojawieniem się Persony 5 i jej ostatecznej i rozszerzonej edycji Persona 5 Royal. Styl JPRG serii, zmieszany z segmentami symulacji społecznych i potężną historią z niezapomnianymi postaciami, popchnął serię i studio na szczyt gatunku. Jednak seria Persona i jej poprzedniczka Shin Megami Tensei ewoluowały od 1990 roku do dnia dzisiejszego, a przykładem tego, jak same tytuły serii ewoluowały w czasie i generacjach konsol, najlepiej ilustruje Persona 3, której najlepszą możliwą wersję miałem okazję zobaczyć na niedawnym Gamescomie.
I dlaczego mówię, że Persona 3 Reload to najlepszy sposób na poznanie historii Persony 3? Cóż, na początek, ponieważ jest to nowa wersja podstawowego materiału gry na PlayStation 2 z 2006 roku. Tutaj wygląd i projekt Persony 3 Portable (wersja ograniczona przez zamierzony sprzęt, PSP, ale ta, która została przeniesiona na nowoczesne konsole w ostatnich miesiącach) został całkowicie odrzucony i odtworzony od zera w ślad za rozpoznawalnym wyglądem i stylem Persona 5 Royal. Można powiedzieć, że Persona 3 Reload to Persona 3 Royal, ale w rzeczywistości to znacznie więcej. Na ekranie od razu widać, że animacje, poziom szczegółowości etapów, menu i wrogów na ekranie są nawet lepsze niż w Persona 5 nawet w wersjach nowej generacji.
Co oznacza to "ponowne wyobrażenie" w kategoriach historii, nadal nie jestem do końca pewien. Oczywiście członkowie "Specialized Extracurricular Execution Squad" (S.E.E.S) pełnią tutaj tę samą rolę i wyglądają lepiej niż kiedykolwiek, ale nie zostało wyjaśnione, czy na przykład dodatkowy rozdział fabularny z Persona 3 Fez będzie obecny, czy nie, co każe mi podejrzewać, że może Reload zmieni się nieco na korzyść narracji. To, czego jestem pewien, to to, że wprowadza innowacje w sekcjach Tartaru, które udało mi się zobaczyć. W demie na Gamescomie zagrałem dwa bardzo krótkie momenty. Jedną z nich była operacja pełni księżyca przez Wieżę Tartaru, gdzie wspiąłem się z moją drużyną przez wieżę, pokonując cienie, i służyła jako samouczek dla systemu umiejętności oraz mocnych i słabych stron każdej Persony. Ruch kamery wraz z postacią, jak wrogowie poruszają się i atakują... to tak, jakby zobaczyć tytuł pod królewskim filtrem, ale jednocześnie zachowuje swoją esencję i tematykę. Po ukończeniu wspinaczki czeka nas nieco trudniejsza walka z bossem, w której musisz ciężko pracować, aby skoordynować członków swojej drużyny i wykorzystać przedmioty leczące i umiejętności swoich Person, aby wzmocnić ataki, poprawić obronę lub zniwelować efekty statusu.
Druga część dema przeniosła nas prosto do misji jednoszynowej (jeśli graliśmy w oryginał, to wiecie co się dzieje), w której musimy pędzić przez wagony, by dostać się do lokomotywy i zatrzymać pociąg, zanim ten się wykolei i spowoduje masakrę. W tym przypadku chodzi o to, aby dotrzeć tam szybko, poruszając się pod cień, gdy podążamy za naszą towarzyszką Junpei, aby znaleźć Kapłankę, mini-bossa, którego musimy pokonać w walce z czasem. Walka jest o punkt wyższa na poziomie trudności niż pierwsza część, ale odpowiednio wykorzystując zalety każdej postaci, pokonałem cień i uratowałem miasto.
Zatrzymanie się, aby wyjaśnić te dwie sytuacje, służy ujawnieniu dwóch rzeczy. Z jednej strony historia pozostaje wystarczająco wierna znanej (i z tym samym projektem dla wrogów) jak oryginalna Persona 3. Z drugiej strony, menu i interfejs są znacznie czystsze i płynniejsze w Reload niż w jakiejkolwiek innej wersji. W nieco ponad kwadrans przekonał mnie, że nie mogę się doczekać 2 lutego, kiedy zostanie wydany. Jeśli podobała Ci się Persona 5 i chcesz historii, która (osobiście) jest równie dobra lub nawet lepsza, Persona 3 Reload jest tą, na którą czekałeś.