Disneyowska wersja Gwiezdnych Wojen ma swoje grudki. Czy to słusznie, czy niesprawiedliwie w twoich oczach, mysia wersja odległej galaktyki nie zdołała zjednoczyć fanów z powodu niewielu rzeczy, może z wyjątkiem Andora Tony'ego Gilroya. Ale biorąc pod uwagę liczbę projektów, które zostały wydane, i wiele innych, nad którymi wciąż pracujemy, sprawy nie wyglądają najlepiej.
Według artykułu The Hollywood Reporter, Gwiezdne Wojny w zasadzie stały się osobnym ekosystemem w Hollywood. Nie działa to jak nic innego, ponieważ obecnie powstaje wiele projektów tworzonych w tandemie. Taika Waititi ma film, Shawn Levy ma film, James Mangold ma film, rozumiecie, o co chodzi. Rzadko kiedy nie będą one miały zwrotnic, co prowadzi do dużej ilości pracy równoległej.
"Jesteś proszony o stworzenie nowego Nowego Testamentu" – powiedziało THR źródło, które pracowało przy poprzednich filmach. "I nikt nie może się zgodzić w czymkolwiek i jest wiele domysłów co do znaczeń". Inne źródło zaznajomione z tym procesem zauważyło: "Gwiezdne Wojny to przedsięwzięcie oparte na nostalgii i kończą im się sposoby na tworzenie nostalgii".
Jeśli chodzi o telewizję, najwyraźniej nie ma tych samych problemów. To ramię najwyraźniej ma dużą swobodę w zmienianiu rdzenia twórczości Lucasa, co jest interesujące, biorąc pod uwagę, że tak wiele z nich wciąż pozostaje na nostalgii, może poza Andorem i niedawno anulowanym The Acolyte.