Powrót Nicka Kyrgiosa do rozgrywek był jednym z najważniejszych wydarzeń dla wielu lokalnych fanów w tym roku, ponieważ Australijczyk, były numer 13 na świecie (obecnie 92 w rankingu ATP) nie grał od 18 miesięcy z powodu kontuzji, które wydawały się kończyć jego karierę przed ukończeniem 30 lat... I wciąż są wątpliwości, czy wyzdrowieje.
Kyrgios przegrał z Jacobem Fearnleyem w pierwszej rundzie, w trzech setach z rzędu, pomimo ogromnego wysiłku Kyrgiosa, który doprowadził do dwóch tie-breaków. Dał z siebie wszystko, dwukrotnie w trakcie meczu wymagał pomocy fizjoterapeuty. Ale kontuzja brzucha, która już kosztowała go wczesną eliminację w Brisbane, nie zniknęła.
Kyrgios przyznał, że był to prawdopodobnie jego ostatni mecz singlowy w Australian Open. "Fani czekali godzinami, aby przyjść zobaczyć moją grę. To znaczy, realistycznie rzecz biorąc, nie wyobrażam sobie, żebym znowu zagrał tutaj mecz singlowy" - powiedział prasie, zauważony przez The Tennis Letter.
– Przykro mi z powodu Nicka. Mogłem powiedzieć, że miał do czynienia z pewnymi rzeczami, ale to był świetny mecz i naprawdę podobała mi się gra przed publicznością" – powiedział po meczu Fearnley, który przyznał, że był "bardzo zdenerwowany" przed meczem.
Szkocki zawodnik Jacob Fearnlay, 23-latek, ma teraz swój najlepszy ranking w historii - 86. To dopiero jego trzecie zwycięstwo na poziomie touru i uważa, że był to jego najlepszy mecz w historii. Czy w tym roku wzniesie się jeszcze wyżej?