Trochę przeraża mnie myśl, jak równoległe są trajektorie dla franczyz Terminator i M3GAN. Pierwszym z nich był niskobudżetowy horror o robot-zabójcy, który stał się usypiającym hitem. Wtedy sequel nie był horrorem, ale filmem akcji, a robot-zabójca z pierwszego filmu jest teraz dobry, walcząc z gorszym robotem.
Może to być zwykły zbieg okoliczności, ale w rzeczywistości rozumowanie jest takie samo. Arnold Schwarzenegger stał się tak popularny, że publiczność nienawidziłaby postrzegania go jako tego złego i odrzuciłaby film. To samo stało się z M3GAN, małym androidem o wyglądzie niewinnej małej dziewczynki, ale postawie bezczelnej nastolatki, stworzonej przez Taylora tak, że staje się wirusowy wśród pokolenia Z i publiczności TikTok. Tymczasem akcja jest gatunkiem znacznie łatwiejszym do sprzedania niż horror, łatwiej też stonować dla kategorii wiekowej PG-13, a biorąc pod uwagę, że pierwsza część nie była tak straszna na początku, może im to łatwo ujść na sucho.
Tak więc, podczas gdy pierwszy z nich był stosunkowo małym thrillerem z mocnym, dobrze przygotowanym i dobrze rozwiniętym rdzeniem emocjonalnym (zerwana relacja między sierotą dzieckiem, granym przez Violet McGraw, a jej daleką ciotką, graną przez Allison Williams), prowadzącą do trzymającego w napięciu, choć może nieco pospiesznego, ujawnienia, że lalka AI była psychopatycznym mordercą, to jest to zupełnie inny film. Widać to już w pierwszej scenie, w której pojawia się nowy robot o imieniu AMELIA (w tej roli Ivana Šanko), z podobnymi umiejętnościami zabójcy do M3GAN, ale używany do celów wojskowych.
Nagle cały świat jest zagrożony przez nieuczciwą sztuczną inteligencję, w założeniu zabawnie podobnym do Mission: Impossible - The Final Reckoning i takim, który, ośmielę się powiedzieć, jest lepiej wykorzystany w M3GAN 2.0. Najlepszą rzeczą, jaką możemy powiedzieć o tym filmie, jest to, że pomiędzy wszystkimi żartami, walkami, pościgami i tańcami, film wciąż ośmiela się zadawać pytania o to, jak bardzo jesteśmy zależni od maszyn, jak "żywe" są tak naprawdę sztuczne inteligencje, gdzie są moralne czerwone linie w zakresie rozwoju naukowego, jak łatwo skorumpowane są istoty ludzkie z władzą w swoich rękach. i że prawdziwym zagrożeniem związanym ze sztuczną inteligencją nie jest sama sztuczna inteligencja, ale to, czego mogą się od nas nauczyć.
To letni blockbuster z mózgiem, nawet jeśli czasami nie wydaje się tego w ten sposób, ponieważ kampowość filmu naprawdę wymyka się spod kontroli, zwłaszcza w trzecim akcie, co może zrujnować całe doświadczenie dla niektórych z naprawdę dziwnymi punktami fabularnymi, zabierając jakikolwiek ślad wiarygodności i autentyczności (które były rzeczami, które nadawały oryginalnemu filmowi szczyptę niepokoju, "a co by było, gdyby to się rzeczywiście wydarzyło") i wyrzucenie go przez okno.
Niestety, mimo że film wciąż ma ten mózg, traci większość swojego serca: relacja między małą Cady a jej ciotką Gemmą jest rozrzedzona między wszystkimi żartami. Tak naprawdę nie dzielą się zbyt wieloma scenami, a konflikt między nimi jest znacznie mniej rozwinięty niż w poprzednim filmie, w którym faktycznie współczuło się im dwojgu. Pierwszy M3GAN był czymś więcej niż tylko hybrydą czarnej komedii i horroru, był to film o rozbitej rodzinie, o macierzyństwie, o tym, jak technologia nas oddala, a ostatecznie o tym, jak zbudować most między pokoleniami bez potrzeby ekranów, ale z interakcją międzyludzką i miłością. Naprawdę fajne rzeczy.
Wszystkie te tematy są poruszone w sequelu, ale nie do końca rozwinięte. Zamiast tego M3GAN 2.0, podobnie jak tytułowa sztuczna inteligencja, wyciągnęła wnioski z tego, co tam widzi (dziewczyny robiące cosplay M3GAN, wirusowe TikToki i ludzie bez skrupułów przyjmujący użycie sztucznej inteligencji) i stworzyła sequel, aby zaspokoić potrzeby tego typu publiczności, a wszystko to przy zachowaniu dziwnie ambiwalentnego stanowiska w sprawie wykorzystania sztucznej inteligencji. co mnie trochę zszokowało i trochę zmartwiło.
Ale w końcu nie ma sensu się nad tym zastanawiać: M3GAN 2.0 to zabawny film, który bardzo, bardzo stara się rozśmieszyć widza (jednak bez żadnego napięcia). Okaże się, że podzieli fanów oryginału, ponieważ prowadzi rzeczy w tak dziwnym i innym kierunku (i naprawdę się do tego zobowiązuje), że niektórzy go pokochają i będą się świetnie bawić, podczas gdy inni pomyślą, że film z nich drwi.