Spoilery dla tych z Was, którzy nie grali w The Last of Us, nie oglądali najnowszych odcinków serialu lub nie mieszkali pod kamieniem przez ostatnie kilka lat. Więc kontynuuj na własne ryzyko.
Dla reszty z was, którzy oczywiście wiedzieli, co nadchodzi w adaptacji HBO The Last of Us, śmierć Joela (cóż, został zamordowany) była czymś, co wciąż wydawało się zupełnie inne niż to, co dzieje się w grze. W The Last of Us Part II scena jest brutalna i dzieje się szybko. Pozostawia niewiele czasu na przetworzenie tego, co faktycznie się wydarzyło, zanim zostaniesz zmuszony do przejścia dalej, a to jest dokładnie to, co Druckman i Mazin chcieli zmienić w serii.
"W grze po śmierci Joela, ponieważ mechanika gry jest bardzo zorientowana na akcję, okres żałoby jest stosunkowo krótki. Tutaj możemy wziąć prawie cały odcinek i naprawdę poczuć stratę tej postaci"
Chcieli dać Joelowi bardziej dostojne i emocjonalne zakończenie, a w wywiadzie Druckman wyjaśnił, w jaki sposób format pozwala na inne podejście w porównaniu z grą i jego bardziej skoncentrowany na akcji charakter. Śmierć Joela dotyka nie tylko Ellie, co poświęcono więcej miejsca w trzecim odcinku, który jest mniej więcej w całości poświęcony pokazaniu następstw. Łącznie z tym, jak brat Joela, Tommy, radzi sobie z ciałem.
Mazin wspomniał, że ich zdaniem ważne było pokazanie, jak śmierć Joela wpłynęła na całą społeczność, a nie tylko na głównych bohaterów.
"Czasami mam problem z serialami telewizyjnymi, gdzie postać, na której nam zależy, traci kogoś w bitwie, w której wiele osób traci ludzi. Ci ludzie też są ważni".