Polski
Gamereactor
recenzje filmów
Rebel Ridge

Rebel Ridge

Reżyser "Green Room" debiutuje na Netfliksie z kłopotliwą produkcją Rebel Ridge, a Petter nie jest pod wrażeniem...

HQ

Reżyser i scenarzysta Jeremy Saulnier ma niezwykłą zdolność, podobnie jak Mel Gibson, Tarantino, a nawet S. Craig Zahler, do wykorzystywania graficznej przemocy w jej najsurowszej formie jako swoistego katalizatora dla swoich opowieści. Przemoc sama w sobie, naga, surowa i mroczna - staje się w jego dwóch najlepszych filmach postacią samą w sobie i czymś, czego używa do napędzania narracji, a nie jako posypka w scenach, które są już dobrze ugruntowane dramaturgicznie. Uwielbiam to. Mam ogromną słabość do jego przełomowego filmu "Blue Ruin" i absurdalnie lubię wiecznie pomijany, a tak brutalnie nastrojowy, gęsty i niepokojąco surowy "Green Room". Saulnier jest fenomenalny.

To jednak prawdziwy cud, że jego najnowszy film Rebel Ridge w ogóle powstał. Zdjęcia do filmu rozpoczęły się cztery (!) lata temu, a w głównej roli zagrał rozpalony do czerwoności, grający w Gwiezdnych Wojnach John Boyega jako chłodno racjonalny, ale śmiertelnie niebezpieczny agent do zadań specjalnych Terry. Po trzech tygodniach zdjęć Boyega opuścił produkcję, jego kierownictwo obwiniało o "problemy rodzinne", a plotki krążyły o antykreatywnym piekle w filmie, w którym żadna część scenariusza nie działała, a ingerencja Netflixa nieustannie zakłócała proces twórczy. Zdjęcia zostały przerwane. Wszyscy rozeszli się do domów. Covid uderzył. Dwa lata później Saulnier znalazł zastępstwo w osobie gwiazdy "Kolei podziemnej" Aarona Pierre'a, a teraz... Cztery długie lata później w końcu nadszedł czas na Rebel Ridge.

Rebel Ridge
Jest tu tak jasne, że były poważne problemy z produkcją i musieli zatrzymać się w połowie i pauzować na dwa lata. Rebel Ridge jest bez wątpienia najgorszym filmem Saulniera, z dużym marginesem.

Scenariusz jest (podobnie jak w przypadku Blue Ruin i Green Room) napisany przez samego Saulniera. Rebel Ridge jest opisywana jako mroczna i gęsta opowieść o moralności i korupcji. Historia obraca się wokół tajemniczego Terry'ego, który pojawia się na obrzeżach nienazwanej wioski na swoim starym rowerze, zdeterminowany, aby wykupić swojego uwięzionego kuzyna za drobne przestępstwo narkotykowe za pomocą swojej skarbonki. Nie minęło jednak dużo czasu, zanim skorumpowana (i korpulentna) policja w wiosce dowiedziała się o jego obecności i uruchomiła bezprecedensowy pociąg terroru, aby przejąć gotówkę, którą ma przy sobie w plecaku.

To jest reklama:

Zasadniczo, Rebel Ridge to ten sam film, co The Rock's Walking Tall lub jakaś przyjazna dzieciom, pachnąca telewizją wersja Bolibompa Pierwszej krwi. Metodyczny, wyrachowany, ale bardzo niebezpieczny były wojskowy wędruje do małego miasteczka, spotyka nieuczciwych i zostaje doprowadzony do granic możliwości, gdzie nadmierna przemoc i przekleństwa biorą górę. Założenie, które widzieliśmy już 2000 razy i już w pierwszej scenie intro filmu sprawia, że jak i kiedy dokładnie się wydarzy, łatwo jest się domyślić. Rebel Ridge to "film dla opornych" Saulniera. Tematycznie płaskie, strukturalnie słabe, przewidywalnie nijakie i po prostu nudne.

Rebel Ridge
Gwiazda Kolei Podziemnej, Aaron Pierre, jest naprawdę dość nijaki w głównej roli. Zero charyzmy, zero intensywności, zero prezencji.

Opatentowana przez Saulniera ciemność, jego zdolność do przedstawiania przemocy w sposób, w jaki robi to zarówno w Blue Ruin, jak i Green Room, jest całkowicie nieobecna w Rebel Ridge. Nie ma tu nic z tego, co sprawia, że jego wcześniejsze filmy są tak dobre. Każda scena (z wyjątkiem jednej na końcu) rozgrywa się w brzydkiej fotografii w świetle dziennym, tajemnica otaczająca Terry'ego i jego pochodzenie wydaje się po prostu nie na miejscu i irytująca, a skorumpowani, nieuczciwi są tak bezcelowo głupi i wolni od wszelkiej logiki i instynktu samozachowawczego. 11-letni limit wieku Netfliksa oznaczał również, że praktycznie nie ma tu prawdziwej przemocy, co sprawia, że bardziej dynamiczne sceny bardziej przypominają coś z CSI: Las Vegas. Ręka Terry'ego na szeryfie Sandym (Don Johnson) porusza się tak wolno, że wygląda jak kiepsko sfilmowane próby, a bardzo nieliczne kule, które są wystrzeliwane, zostały uwiecznione w sposób, który sprawia, że Rebel Ridge wygląda jak coś z Dallas.

Pasmo złych filmów, które Netflix wyprodukował w ciągu ostatnich dwóch lat, przejdzie do historii. Utalentowani reżyserzy z dużymi budżetami wypluwają film lub filmy, które wszyscy wąchają nasze najniższe oceny, a każda produkcja sprawia wrażenie, że Netflix często "zadowala się" jakością naprawdę nudnego odcinka serialu telewizyjnego. Nie ma tu mocnego uderzenia, nie ma charakteru, napięcia, nerwów ani tempa, które sprawia, że mam ochotę oglądać dalej. Głupie postacie, głupie dialogi, głupia logika, brzydkie zdjęcia i kulejąca akcja sprawiają, że Rebel Ridge to kolejny z długiej listy rozczarowań Netflixa. Saulnier jest zdolny do o wiele więcej.

To jest reklama:
03 Gamereactor Polska
3 / 10
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty

Rebel Ridge

Rebel Ridge

RECENZJA FILMU. Przez Petter Hegevall

Reżyser "Green Room" debiutuje na Netfliksie z kłopotliwą produkcją Rebel Ridge, a Petter nie jest pod wrażeniem...



Wczytywanie następnej zawartości