Kiedy James Cameron przejął stery od Ridleya Scotta w sequelu kultowego kosmicznego horroru z 1979 roku, Obcy, był to zupełnie inny rodzaj filmu. Dwa lata po tym, jak przytulna kosmiczna przygoda "Gwiezdne wojny", z jej lekkim humorem i milutkimi postaciami, podbiła bijące serca całego pokolenia, "Obcy" Ridleya Scotta nagle spadł na ziemię jak przesiąknięty kwasem koszmar, a każdy kadr trzymał publiczność w żelaznym uścisku. Był to klaustrofobiczny zagryzający paznokcie, który zasypał równie liryczną, co łzawą publiczność zarówno psychologicznym horrorem, jak i czystym jump scare'em. Odosobnione, zimne miejsce, w którym nadmiernie śliniący się potwór nieustannie oddychał po szyi jakiejś biednej duszy, a twarda jak skała Sigourney Weaver na zawsze zapisała się w podręcznikach historii jako Ellen Ripley.
W przypadku Obcych James Cameron rozwinął podstawową ideę i zamiast tego rozpętał wysokooktanową kosmiczną zabawę, w której były regularnie zestrzeliwane przez marines i była to transformacja, która natychmiast podzieliła fanów na dwa różne obozy. Ci, którzy woleli pełzającą klaustrofobiczną grę kameralną i ci, którzy byli bardziej za tą koncepcją, pełną nieświadomości. Jednym z tych, którzy zdecydowanie faworyzowali tego pierwszego, był Ridley Scott. Może się to wydawać nieco stronnicze, ale z drugiej strony zachował swoje uczucia dla siebie i do tej pory nie wyrażał publicznie swojego niezadowolenia. W wywiadzie dla Deadline nie tylko zdradził, że był niezadowolony z kierunku, jaki James Cameron wyznaczył dla Obcego, ale także z faktu, że nie został nawet poinformowany, że będzie sequel. Był wkurzony. Wściekły i zły. Jednak Scott jasno mówi, że lubi Camerona jako osobę, ale czuł się naprawdę zawiedziony. Coś, co jego zdaniem było spowodowane Blade Runnerem, który w tamtym czasie okazał się ogromną klapą. Oto, co mówi o klęsce:
"Cóż, Jim jest o tym, sposób, w jaki projektuje, cały jego proces to jazda. Kiedy dowiedziałem się, że ktoś inny to robi, próbowałem coś opracować. Kiedy Jim zadzwonił do mnie i powiedział: słuchaj... Był bardzo miły, ale powiedział: "To jest trudne, twoja bestia jest taka wyjątkowa". Trudno sprawić, by znów stał się tak przerażający, jak znajomy. Powiedział: "Idę bardziej bojowo, w wojskowy sposób". Powiedziałem, że w porządku. I wtedy po raz pierwszy pomyślałem: witamy w Hollywood.
Jim i ja często rozmawiamy. Nie jesteśmy przyjaciółmi, ale rozmawiamy, a on jest świetnym facetem. Byłem wkurzony. Nie powiedziałbym tego Jimowi, ale myślę, że zostałem zraniony. Wiedziałem, że zrobiłem coś wyjątkowego, tak naprawdę jednorazowego. Byłem zraniony, głęboko zraniony, ponieważ w tamtym momencie myślę, że zostałem uszkodzony, ponieważ próbowałem dojść do siebie po Blade Runnerze.
To, który film jest najlepszy, jest nadal przedmiotem dyskusji i, jak w przypadku wszystkiego, co związane z kulturą, nie ma obiektywnych odpowiedzi. Ostatecznie to kwestia gustu, więc na czym stoisz? Jesteś Team Alien czy Team Aliens?