Polski
Gamereactor
recenzje filmów
The 100

The 100 - sezon 6

Face your demons.

The 100

Tytułowej setce nie do końca udało się wypełnić pierwotne zadanie rozpoczęte w sezonie pierwszym - sprawdzenie czy Ziemia po prawie stu latach od katastrofy nuklearnej nadaje się już do ponownego zamieszkania - ale czy ktokolwiek przypuszczał, że sobie poradzą? Zrzucenie grupy zbuntowanych młodych-dorosłych, którzy myślą tylko o odegraniu się na swoich staruszkach, to nie był najlepszy pomysł. To w ogóle nie był żaden pomysł. Wszystkie sezony - łącznie z ostatnim, szóstym - The 100 pełne są takich beznadziejnych planów, których zrozumienie przychodzi wtedy, gdy pojmie się, w jak trudnych sytuacjach stawiani są poszczególni bohaterowie.

Weźmy na przykład Octavię Blake, która w czwartym i piątym sezonie stała się Bloodrainą, czyli żądną krwi tyranką, która przyparta do muru potrafi tylko zabijać. Arena, kanibalizm i zasada "jeśli nie jesteś z nami, jesteś przeciwko nam" - choć brzmi to absurdalnie, było jednak konieczne by przetrwać lata pod ziemią. Po tragicznych wydarzeniach z bunkra i utracie statusu przywódczyni Wonkru (resztek ocalałych, ziemskich plemion i ludzi z Arki) nie potrafiła pozbyć się piętna "tej złej". Złość, rozczarowanie, brak wsparcia brata doprowadziły do odcinania się od reszty ekipy i dopiero pod koniec tego sezonu Octavia odzyskała spokój. Zrozumiała, co jej nie wyszło, otworzyła się na innych i przede wszystkim uporała się ze samą sobą.

The 100
To jest reklama:

I oglądając kolejne odcinki szóstego sezonu miałem wrażenie, że każdy z bohaterów, nawet tych drugoplanowych, coś odkrył - coś co pozwoliło mu na stanie się kimś lepszym. Nawet jeśli przepłacił to życiem, to i tak czuło się, że odchodzi w spokoju.

Szósty sezon, choć zwiastował nowy początek, okazał się kontynuacją tej samej historii, ale w zupełnie innym miejscu. Setka zostawiła za sobą Ziemię, by już nigdy na nią nie powrócić - wiązało się to również ze starymi konfliktami, uprzedzeniami i wszystkimi złymi rzeczami. Oczywiście nie udało spełnić się ostatniego życzenia Monty'ego: "bądźcie lepsi, bądźcie tymi dobrymi", to jednak nie da się powiedzieć, że Clarke, Bellamy i reszta Skaikru nie starali się. Choć na początku (i przez dużą część środka) wszystko przebiegało standardowo i nic nie odbiegalo od norm narzuconych przez poprzednie sezony, to pod koniec wszyscy mogli być z siebie zadowoleni.

The 100

W ogóle mam wrażenie, że to sezon pełen sprzeczności, ale w tym pozytywnym sensie. Z jednej strony te trzynaście odcinków było bardzo zachowawczych - po prostu kolejnym sezonem The 100, w którym zdrady, zmiany stron, łzy radości i smutku, czy cała masa trupów przeplatają się ze sobą nieustannie. Nawet zakończenie było takie... typowe. Ngale okazuje się, że Octavia jest kluczem do odkrycia pradawnej tajemnicy, nad którą myślały NAJTĘŻSZE UMYSŁY PO TEJ STRONIE MISSISIPI i o której przy okazji nikt przez te trzynaście odcinków nawet słowem nie wspomniał. To taka scenariuszowa otchłań, z której wyciąga się rozwiązanie, gdy akurat historia się nie spina. Przez lata jednak fani zdążyli zapewne przywyknąć, a mi to nie za specjalnie przeszkadzało.

To jest reklama:

Z drugiej jednak strony był to sezon, w którym bohaterowie odnaleźli wreszcie spokój i uporali się z demonami przeszłości Zresztą był to jeden z głównych wątków, gdzie Clarke musiała wyprzeć ze swojego umysłu i ciała nieproszonego gościa. Całkiem niezły swoją drogą (ten wątek), choć mam wrażenie, że finałowych dwóch odcinków z piątego sezonu nie przebije absolutnie nic. Damocles: Part 1 i 2 były po prostu czymś doskonałym - masa ofiar, wiele łez i to wszystko zakończone we właściwy sposób. Szósty sezon skończył się tak naprawdę w środku akcji, a na następny (jak się dowiedzieliśmy w zeszłym tygodniu, ostatni) przyjdzie nam poczekać okrągły rok, kiedy cała machina ruszy od nowa.

The 100

Nowa planeta miała się okazać czymś lepszym, być okazją do rozpoczęcia na nowo eksperymentu zwanego "ludzkość". Pierwsze kroki były bardzo obiecujące - przyjazny, wręcz rajski klimat czy drzewa i zmienia nieskażone promieniowanie, szybko wprawiły Setkę w odpowiedni nastrój. Wszystko co dobre szybko się jednak kończy i już w pierwszym odcinku pożegnaliśmy się z jednym z bohaterów. Szkoda. Sanctum skrywa niejedna tajemnicę, jednak głównym problemem tego miejsca są przede wszystkim ludzie, a konkretnie "Pierwsi", którzy podporządkowali sobie pozostałych. Nie siłą i przymusem, a słowem. I znów, było okej, ale mam wrażenie, że nijak ma się to ma do pełnego dramatyzmu piątego sezonu. A może to po prostu mnie już zmęczyła formuła?

Nie zmienia to jednak faktu, że The 100 stoi głównie genialnie wykreowanymi bohaterami, których historia wciąga niczym dobra anime - tak w moim życiu ostatnio dużo anime, więc wiem o czym piszę. W tym sezonie jednak na bok zszedł duet Bellamy-Clarke i relacji tej dwójki poświęcono niewiele czasu. Pewnie jestem odosobniony w tej opinii, ale mi ta dwójka w ogóle do siebie nie pasuje. Przyjaciele tak. Para nie.

The 100
Duet BellaClarke w pełnej okazałości <3

I choć cały sezon był moim zdaniem nie równy, to i tak jest on warty obejrzenia. Nie ma jednak startu do poprzedniego sezonu, który do tej pory był chyba najlepszy. Slogan "Face your demons" dobrze oddaje to, czym było te trzynaście odcinków - dużą ich część stanowiły wewnętrzne zmagania bohaterów, które ostatecznie przyniosły im spokój. Pozwoli im to z nową siłą dokończyć całą opowieść i na zawsze zostać w pamięci fanów.

07 Gamereactor Polska
7 / 10
+
skupienie się na wewnętrznych zmaganiach bohaterów; udana kontynuacja z dobrym wstępem do ostatniego sezonu
-
jeśli ktoś jest na granicy porzucenia serialu, to szósty sezon może się okazać dobrym pretekstem
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości