Trent Alexander-Arnold po raz kolejny znalazł się w ogniu krytyki za swój występ w Liverpoolu. Pomimo tego, że w ostatnią niedzielę drużyna wygrała 2-0 z Manchesterem City i zrobiła ogromny krok naprzód w walce o tytuł Premier League, Alexander-Arnold był krytykowany za swoją niezdolność do zatrzymania Jérémy'ego Doku. Statystyki Sofascore pokazują, że Alexander-Arnold wygrał tylko dwa z 13 pojedynków i był dryblowany 12 razy, więcej niż jakikolwiek inny zawodnik w tym sezonie w meczu Premier League. Stracił też piłkę 17 razy i miał średnio tylko 71% celności podań.
Przed nim Doku pobił rekord sezonu: wykonał najwięcej dryblingów niż jakikolwiek inny zawodnik w tym sezonie: 15. W drugiej połowie meczu, gdy Manchester City dominował w posiadaniu piłki na Etihad, a Doku z łatwością pokonał Alexandra-Arnolda, tylko brak dokładności uniemożliwił Manchesterowi City odwrócenie meczu do góry nogami. Gdyby do tego doszło, większość winy poniósłby Trent Alexander-Arnold.
To nie pierwszy raz, kiedy jakość 26-latka jest kwestionowana, a nagłówki gazet są tak ostre, jak "Mówią o jego przejściu do Realu Madryt, ale sposób, w jaki broni, sprawia, że trafia do Tranmere Rovers (klub z trzeciej ligi)".
Rzeczywiście, Trent Alexander-Arnold kończy kontrakt w tym roku i pomimo tego, że nie chce odejść zimą (co jest skądinąd logiczne, ponieważ Liverpool jest na dobrej pozycji do wygrania Premier League i Championów w tym roku), Real Madryt jest "w 100% pewien", że angielski zawodnik, pochodzący z Liverpoolu, podpisze latem kontrakt z Realem Madryt na cztery sezony. Tak wynika ze źródeł Cadena Ser: klub uważa transakcję za dopiętą na ostatni guzik, a dowodem na to jest fakt, że Liverpool już teraz daje minuty 21-letniemu Conorowi Bradleyowi na tej samej pozycji.