Zaprezentowany podczas Gamescom Opening Night Live, Wyrdsong wyglądał jak interesująca nowa gra RPG fantasy z unikalnym światem i grafiką. Pochodząca od weteranów gier RPG Bethesdy, podekscytowała fanów gatunku i udało jej się zdobyć trochę funduszy od NetEase dla dewelopera Something Wicked Games.
Od tego czasu jednak losy przybrały zły obrót, jak powiedział współzałożyciel Something Wicked, Jeff Gardiner, w rozmowie z PCGamer. Zwolnienia dotknęły studio, zamieniając jego dawny zespół liczący około 70 osób w "szkieletową załogę".
Z tego powodu podjęto kilka trudnych decyzji dotyczących rozmiaru i zakresu gry. "Tworzyliśmy dużą grę RPG z otwartym światem" – wyjaśnił Gardiner. "Sposób, w jaki się tego nauczyłem, wymaga od wielu osób zaangażowania się, co oznacza dużo pieniędzy, których nie było w branży".
"Zdecydowaliśmy się dodać do niego element rogue-lite" – kontynuuje. "Ponieważ cała gra poruszała tematy związane z naturą życia i śmierci oraz tym, co się dzieje, gdy umierasz, zdecydowaliśmy, że w naturalny sposób nadaje się to do tego typu rozgrywki. Wzięliśmy więc wszystko, co wyprodukowaliśmy, i ponownie to wykorzystaliśmy".
Pomimo niepowodzeń nie planowano zaczynać od zera, ponieważ zajęłoby to zbyt dużo czasu. Ponieważ od pierwszego ujawnienia gry miną trzy lata, miejmy nadzieję, że wkrótce zobaczymy, jak wygląda nowy Wyrdsong.