Carlo Ancelotti, trener Realu Madryt, zabrał głos na konferencji prasowej przed meczem Ligi Mistrzów pomiędzy Realem Madryt-AC Milan, który odbędzie się jutro. Ale, jak każdy inny menedżer i piłkarz w Hiszpanii na konferencjach prasowych w miniony weekend, tak naprawdę nie chciał rozmawiać o piłce nożnej.
Tragedia w Walencji wstrząsnęła światem sportu, a Ancelotti powiedział, że trudno jest grać, gdy myślisz o tym, co dzieje się w Walencji, powodziach, które odebrały życie ponad 200 osobom.
"Myślę, że piłka nożna to impreza. Możesz świętować i zrobić imprezę, kiedy czujesz się dobrze, kiedy twoja rodzina jest w porządku. Kiedy ludzie nie są w porządku, nie robisz imprezy. Piłka nożna musi się skończyć, bo piłka nożna jest najważniejszą rzeczą wśród najmniej ważnych rzeczy w życiu".
Ale, jak powtarza, "nie możemy zdecydować się nie grać, jesteśmy pracownikami, a nie ludźmi odpowiedzialnymi".
To odczucie, które podzielali, całkiem możliwe, każdy inny piłkarz i menedżer, z którym przeprowadzono wywiady w ten weekend w Hiszpanii, gdzie Liga nie zatrzymała się, z wyjątkiem meczów, które fizycznie nie mogły się odbyć w Walencji.
Obejmuje to Valencia-Real Madryt, mecz, który może odbyć się dopiero w maju 2025 roku.
Jeśli chodzi o jutrzejszy mecz Ligi Mistrzów, który zostanie rozegrany na Santiago Bernabéu, Ancelotti przyznaje, że jest to dla niego wyjątkowy mecz, ponieważ kiedyś był graczem AC Milan, a także menedżerem (pomógł im zdobyć tytuł Ligi Mistrzów w 2007 roku). Ale nawet wtedy, gdy chciał o tym mówić, nie robił tego z szacunku.