W zeszłym tygodniu Walencję nawiedziła bezprecedensowa klęska żywiołowa, zimny front, który spowodował powodzie i pozostawił ponad 200 ofiar. Hiszpański świat sportu był wstrząśnięty, ale nie zatrzymany: większość meczów się odbyła, z wyjątkiem tych, które miały się odbyć w Walencji.
Decyzja o nieodwoływaniu każdego meczu była szeroko krytykowana zarówno przez kibiców, jak i zawodników oraz menedżerów: nie było nastroju do świętowania sportu. Prezes LaLiga, Javier Tebas, uważa jednak, że najlepszym możliwym przesłaniem jest dalsza ciężka praca, jak każdy inny pracownik w innym sektorze.
Oznaczało to, że tylko dwa mecze pierwszej ligi zostały odwołane: Valencia-Real Madryt i Levante-Rayo Vallecano. Nowe daty nie zostały jeszcze ogłoszone.
Spośród tych meczów Valencia-Real Madryt będzie trudniej znaleźć datę. Kalendarz jest napięty, zwłaszcza dla Realu Madryt ze względu na jego zobowiązania dotyczące Ligi Mistrzów i Superpucharu Hiszpanii na początku stycznia.
Prawda jest taka, że prawie niemożliwe jest zapewnienie wcześniejszej daty niż 20-22 maja (tuż przed ostatnim weekendem LaLiga), ponieważ teoretycznie obie drużyny mogłyby awansować w Copa del Rey, a w przypadku Realu Madryt w Lidze Mistrzów, wypełniając prawie każdy dzień tygodnia.
Wcześniejsza okazja może mieć miejsce w połowie lutego, jeśli Real Madryt zakończy pierwszą fazę Ligi Mistrzów wśród pierwszych ośmiu. W ten sposób nie musieliby grać w play-offach wprowadzonych w tym nowym formacie rozgrywek (runda 32) dla drużyn, które zakończą poprzednią fazę na miejscach 9-24.
Jednak obecnie znajduje się na 12. pozycji, a jego ostateczna pozycja w Lidze Mistrzów może być znana dopiero w styczniu, a LaLiga poprosiła oba kluby o wyznaczenie daty przed 5 listopada.
Jak wyjaśniono w AS, inną możliwą datą byłby 2 stycznia, ale to pozostawiłoby Madrytowi niewiele czasu na przygotowanie się do Superpucharu w Arabii Saudyjskiej w dniach 6-12 stycznia, z meczem Copa del Rey w dniach 4-5 stycznia pomiędzy nimi, w sezonie, w którym piłkarze protestują przeciwko nadmiernemu nasyceniu meczów, co sprawia, że kontuzje są częstsze.