Deep Rock Galactic: Survivor
Funday Games wprowadziło krasnoludy zajmujące się kopaniem kosmosu do gatunku "ocalałych" i naprawdę pasuje im to jak ulał.
Kiedy w zeszłym miesiącu relacjonowałem targi Gamescom w Kolonii, jednym ze spotkań w moim programie było zatrzymanie się przy stoisku Ghost Ship Publishing. I chociaż nie mogę opowiedzieć o tym, co tam zobaczyłem, mogę powiedzieć, że byłem jednym z pierwszych, którzy mieli okazję wypróbować Deep Rock Galactic: Survivor. Kiedy trafia się na tego typu imprezy, gdzie spotkania mierzy się co do milimetra, aby skondensować jak najwięcej informacji, a następnie przeskakuje się do następnego, zamykanie się w pokoju, aby na pół godziny grać w Deep Rock Galactic: Survivor i rozmawiać z jednym z jego twórców było absolutnym przywilejem i jednym z "tych momentów", które uzasadniają udział w targach.
Z tej pierwszej rozgrywki pamiętam przede wszystkim diabelskie szczęście, jakie miałem z ulepszeniami na każdym poziomie, które przeszły od epickich do legendarnych, ale to, co mi pozostawiło, to jasne postanowienie: muszę zagrać w pełną wersję.
Wróćmy jednak do początku, zanim wrócę do wychwalania, jak zabawne i wciągające jest Deep Rock Galactic: Survivor, mówiąc o oryginale Deep Rock Galactic. Dla tych, którzy go nie znają, ten tytuł to kooperacyjna strzelanka z łupami z maksymalnie czterema przyjaciółmi, w której wcielasz się w jedną z czterech różnych klas krasnoludów górniczych wysłanych przez złą korporację Deep Rock Galactic w celu wydobywania minerałów i cennych skał na dziwnej planecie zwanej Hoxxes IV, zamieszkałej przez niebezpieczne obce stworzenia zwane Glyphids. Każda gra polega na wypełnianiu szeregu celów związanych z wydobywaniem zasobów, podczas gdy drużyna krasnoludów odpiera hordy atakujących ich robaków, stopniowo ulepszając ich ekwipunek. Zgodnie z tą koncepcją, myśl o połączeniu Deep Rock Galactic z czymś w rodzaju Vampire Survivors brzmiała dobrze, ponieważ jej twórcy z Funday Games rozmawiali podczas imprezy, a dokładnie podczas poprzedniego Gamescomu, jak wyznał mi podczas testowania gry.
Deep Rock Galactic: Survivor zachowuje zatem podstawowe podejście do czterech różnych typów grywalnych postaci, a także typów wrogów, skał i stylu graficznego, którego oczekujesz od serii. Tylko tutaj doświadczenie koncentruje się na trybie dla jednego gracza i trzymaniu się tak długo, jak to możliwe na każdym poziomie, wykonywaniu celów i ucieczce, zanim skończy się czas. Brzmi łatwo, ale grając w pełną wersję, nie jest to takie proste. To po prostu świetna zabawa, gdy próbujesz i próbujesz raz za razem.
Na początku w każdej grze, zwłaszcza jeśli nie jesteś zbyt zaznajomiony z obszernym arsenałem broni Deep Rock Galactic (i Deep Rock Galactic: Survivor ), będziesz biegać tam i z powrotem po mapie w poszukiwaniu cennych minerałów, takich jak czerwony cukier i złoto, uciekając przed rojami Glyphids, które bezlitośnie cię nękają. Ale gdy zaczną pojawiać się premie do doświadczenia, zbierane przez zabijanie wrogów lub wydobywanie skał, stopniowo zmienia się z ucieczki w "może uda mi się przemknąć obok nich", aby ostatecznie (jeśli masz szczęście i żyć wystarczająco długo, aby przekroczyć 25. poziom postaci) bycie maszyną do zabijania obcych, gdy po cichu pracujesz nad zbieraniem surowców. Z każdą rozgrywką odblokujesz niewielkie ulepszenia około trzydziestu zmiennych, które, jeśli zbierzesz wystarczającą ilość zasobów w grze, możesz następnie wykorzystać z menu w grze, aby następnym razem uczynić rzeczy (nieznacznie) korzystniejszymi. Podoba mi się progresja, tutaj wydaje się, że jest to znacznie mniej stroma krzywa i daje większe nagrody niż w innych tytułach z gatunku, który można nazwać Survivor.
Istnieje wiele zmiennych ataku, w zależności od rodzaju używanego sprzętu (żywioł, penetracja, rozproszenie), a nawet one mogą być modyfikowane lub łączone w trakcie gry w trakcie gry, jeśli znajdziesz niezbędne zaopatrzenie lub zdobędziesz ulepszenie wysokiego poziomu, chociaż muszę powiedzieć, że w tej pełnej wersji nie miałem ich zbyt wiele. Na szczęście nawet to można poprawić, jeśli zainwestujesz zasoby w poprawę statystyki szczęścia przed rozpoczęciem misji.
Pod względem artystycznym nie ma wiele więcej do powiedzenia. Każdy znak w Deep Rock Galactic: Survivor jest dobrze zaprojektowany, a po wybraniu jednego lub drugiego zauważysz ich podstawowe różnice. Na początku możesz wybrać tylko Explorer, ale w ciągu kilku sesji zbierzesz resztę klas. To samo można powiedzieć o technicznej stronie gry. Nawet przy setkach niezależnych, szczegółowo odwzorowanych wrogów poruszających się po ekranie niezależnie, pomimo faktu, że około stu małych znaków liczby obrażeń pojawia się i znika na każdym kroku, Deep Rock Galactic: Survivor jest świetne. A jako przedstawiciel gatunku, twoja rozgrywka zależy tylko od tego, ile czasu poświęcisz na grę. Nie martw się, jeśli zostaniesz pokonany nawet na pierwszym poziomie pierwszego z sześciu biomów kilkanaście razy. Każda mała porażka to krok bliżej do zwycięstwa.
Jeśli mam myśleć o czymś, co nie do końca mi się sumuje, to być może jest to coś w aspekcie równowagi. Obrażenia zadawane przez każdego wroga, bez względu na to, jak małe lub proste, czasami wydają się nieco zbyt karne, zwłaszcza że przez większą część gry (na niższych poziomach misji) bronie prawie nie zadają prawdziwych obrażeń, aby pokonać jakikolwiek dystans lub przeciwstawić się rojowi, chyba że będziesz miał szczęście z ulepszeniami. A może to dlatego, że czasami hitbox postaci przypadkowo ociera się o coś i nie jest łatwo to zauważyć. W menu głównym znajduje się zastrzeżenie, które mówi coś w stylu "nie martw się, jeśli gra jest zbyt trudna, ma być grana powoli". I chociaż możliwe jest, że pojawi się jako zawartość po premierze, mile widziany byłby podstawowy tryb kooperacji lokalnej lub online, który jest również głęboko zakorzeniony w istocie DRG.
Nie jestem najbardziej oddanym graczem Survivor i przyznaję, że zagrałem w Deep Rock Galactic tylko kilka razy tylko po to, by spędzić czas z przyjaciółmi, ale w przypadku Deep Rock Galactic: Survivor byłem zaskoczony kilka razy, gdy gdy podniosłem wzrok znad komputera, okazało się, że jest już ciemno i muszę iść spać (praca do wykonania). Myślę, że jest kilka lepszych komplementów dla takiego tytułu.












