Polski
Gamereactor
recenzje
Final Fantasy VIII: Remastered

Final Fantasy VIII: Remastered

Nabity w butelkę.

HQ
Final Fantasy VIII: Remastered

Ocenianie remasterów to ciężki kawałek chleba. Czy należy brać pod uwagę samo wykonanie techniczne odświeżonej gry? A może nadal patrzeć na jej zawartość? Jest to znacznie trudniejsze w przypadku produkcji faktycznie wiekowych, które mają już swoje lata na karku i ich odświeżenie nie jest wcale sztuką prostą. Zwłaszcza, że dochodzi element nostalgii, której, chcąc nie chcąc, trudno w stosunku do ulubionych tytułów się pozbyć. To zwyczajnie niemożliwe.

Final Fantasy VIII - dla jednych gra legendarna, dla innych najgorsza odsłona jednej z najpopularniejszych serii z gatunku jRPG. Nie ukrywam, że znacznie bardziej podchodziły mi inne części „Ostatecznej Fantazji", aczkolwiek z przyjemnością sięgnąłem kolejny raz po „ósemkę", by po latach przekonać się, czy może mnie ona jeszcze pozytywnie zaskoczyć. Choć na samą myśl o „butelkowym" systemie magii przechodziły mnie dreszcze, pamiętałem, że poza koszmarną mechaniką gra oferuje równocześnie wspaniałą historię i postacie, których nie sposób nie polubić. Czy niczym zaklęcie zostałem nabity w butelkę?

„Jesteś najlepiej wyglądającym gościem na tym balu"

Niestety, nie. Bo choć Square od początku chwaliło się modelami postaci wykonanymi całkowicie od nowa, zatraciły one w jakimś stopniu swoją unikalność. Niemal wszystkie twarze bohaterów wyglądają identycznie, brak im jakiegokolwiek uroku czy oryginalności. Z poprzednich modeli nie dało się wycisnąć za wiele - to prawda - tak więc w ogólnym rozrachunku świetnie, że w ogóle je podmieniono, nadal jednak nie można pozbyć się wrażenia, że mamy do czynienia z atakiem klonów.

To jest reklama:
Final Fantasy VIII: Remastered
No ba!
Final Fantasy VIII: Remastered
Walka nadal cieszy... poza systemem magii.

Ogólnie próżno szukać tu poza modelami jakichś większych ulepszeń. Śmiem nawet twierdzić, że pierwotnie niektóre elementy gry wyglądały znacznie lepiej. Siłą rzeczy dopasowane były do pewnego standardu i w odświeżonej formie prezentują się niczym kolorowa papka na ekranie. Za doskonały przykład mogą posłużyć tutaj wszelkiej maści miasta na mapie świata, które zostały podciągnięte do wyższej rozdzielczości, ale najwyraźniej ktoś zapomniał, że kiedyś stanowiły one zaledwie zlepek kilkunastu polygonów, zatem obecnie trudno nazwać je nawet obiektami. Co gorsza, pomimo zdawać by się mogło całkowitej podmiany postaci już przy pierwszych lokacjach można dostrzec stare modele. Zwyczajny błąd? Pewnie, ale już od chwili uruchomienia daje się zauważyć niechlujstwo firmy odpowiedzialnej za przeniesienie gry na nowe platformy.

To jest reklama:

Rozdzielczość rozdzielczością, tu cudów nie da się zdziałać, ale brak nowych ekranów tytułowych (większość z nich „podziwiamy" w rozmazanej formie) czy też niedopasowanie sterowania do nowej konsoli? To zwyczajne pójście na łatwiznę. Nie chodzi przecież o przebudowanie gry u podstaw, ale klasyk aż prosi o drobne ułatwienia w stylu obracania mapy za pomocą prawej gałki. Niestety, w tym aspekcie nie zmieniono absolutnie nic. To smutne, bo dzięki temu piękny i przeogromny świat Final Fantasy VIII przemierzałoby się jeszcze bardziej przyjemnie, a tak jesteśmy zmuszeni mierzyć się z przestarzałymi, niekoniecznie wygodnymi mechanikami.

Syreni śpiew przez łzy

Nie można pominąć również kontrowersyjnej kwestii cenzury, jaka spotkała grę. Od razu napiszę, że nie ma powodów do wyrywania sobie włosów z głowy, pisania negatywnych komentarzy w sieci oraz płaczu. Kosmetyczne zmiany nie są drastyczne i w zasadzie nie zmieniają diametralnie niczego. Pozostaje tak naprawdę pytanie: po co? Dodanie dwóch pikseli na bluzce Rinoy czy zasłonienie widocznego łona Siren nie czynią świata lepszym, a tym bardziej elementy te nie gorszyły kiedyś i nie robiłyby tego obecnie. Wręcz właśnie po zmianach powodują kolejny raz dziwne zakłopotanie, biorąc pod uwagę, że nigdy nie były ukazane w sposób obsceniczny. Mamy jednak takie czasy, a nie inne. Uważam, że są to skrajności, bo zmniejszamy dekolty bohaterek, a przepuszczamy spokojnie wyrywanie kręgosłupów i jeszcze się przy tym cieszymy. No ale jest to bajka na zupełnie inny czas i tekst.

Final Fantasy VIII: Remastered
Dyrektor Cid nie potrafi w remastery.
Final Fantasy VIII: Remastered
Niestety, takie koszmarki oglądamy często.

Zmiany kosmetyczne zaszły również w drobnych elementach, na które kompletnie w pierwszym momencie nie zwracamy uwagi. Prawdopodobnie gdybym kiedyś nie ukończył „ósemki" pięć razy, sam bym nawet ich nie zauważył. Niektóre karty są znacznie brzydsze i w sumie nie rozumiem, czy zaszła tu po prostu pomyłka, czy zmiany są celowym zabiegiem. Tak czy inaczej, na przykładzie kart Angelo czy MiniMoga można jasno stwierdzić, że coś chyba nie wyszło. Niby małe bzdurki, które nie zmieniają rozgrywki czy samej mini-gry karcianej, ale jakoś tak moja kolekcjonerska dusza lekko szlocha i nic na to nie poradzę. Odświeżenie gry jest więc bardzo nierówne. Z jednej strony otrzymujemy całkiem sympatyczne modele postaci i GF-ów, z drugiej zaś paskudne, rozpikselowane tła i średnio poprawione elementy wystrojów wnętrz. W normalnych warunkach można by przymknąć na to oko, gdyby nie fakt, że już w Final Fantasy VII, a co tu mówić o IX, które zostały również dostarczone na konsole obecnej generacji, wszystko wygląda zdecydowanie lepiej.

Każda potwora znajdzie swego amatora

Pomijając koszmarny system magii - tak, wiem, że się powtarzam, ale wręcz go nie cierpię - Final Fantasy VIII to nadal kawał świetnej przygody. Choć uważam, że odświeżenie klasyka zostało wykonane, mówiąc kolokwialnie, na odwal i ktoś powinien iść za to na dywanik, nie zmienia to faktu, że dla tytułu odłożyłem wszystkie wielkie hity wydane w tym miesiącu. Gra nadal ma w sobie magię, której nie niwelują błędy graficzne czy przestarzałe rozwiązania. Od chwili premiery gram jak dziki i czuję się, jakbym powrócił do przeszłości, a to już naprawdę dużo. To przede wszystkim pięknie poprowadzona historia miłosna, która przebija swoimi wątkami wiele współczesnych obrazów i nie powstydziłby się jej żaden wybitny film. To świetnie napisani - może poza Selphie - bohaterowie z krwi i kości. I ostatnia, lecz nie mniej ważna, jest rewelacyjnie prowadzona narracja i wciągająca rozgrywka, która wypuszcza ze swoich objęć dopiero na napisach końcowych. Mogło być zdecydowanie ładniej. Mogło być mechanicznie lepiej. Nadal jest, mimo wszystko, pod wieloma względami wręcz wybornie.

Final Fantasy VIII: Remastered
Natomiast Guardiany dają radę!
Final Fantasy VIII: Remastered
No to jedziemy.

Na zakończenie dodam tylko, że zwiastuny Final Fantasy VIII: Remastered były mocno przekłamane, bo sugerowały nieco większą rozdzielczość, więc po zakupie nie bądźcie zaskoczeni. Tak, gra ma czarne, grube obwoluty zarówno po bokach, jak i na dole, i górze ekranu. Jeśli jesteście w stanie przeskoczyć to oraz inne wspomniane mankamenty, będziecie się świetnie bawić. Ja tymczasem uciekam, bo moja kolekcja kart do Triple Triad się sama nie zbierze.

07 Gamereactor Polska
7 / 10
+
To nadal wspaniała opowieść; świetnie rozpisani bohaterowie; wiele godzin dobrej zabawy; uniwersum, które może zauroczyć; zmienione modele postaci i GF-ów.
-
Liczne błędy graficzne; wybiórcze odświeżenie gry; niedostosowanie sterowania do nowych platform; butelkowy system magii (brrr); początek przygody jest nieco rozwleczony.
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości