Minęło sześć miesięcy, odkąd Clive wraz z Jill, Torgalem, Cidem i kilkoma innymi pamiętnymi postaciami walczył o zapobieżenie końcowi świata i pomszczenie swojej rodziny. Kazutoyo Maehiro mówił już kilkakrotnie, że nie widzieliśmy ostatniego z nich, a podczas The Game Awards w końcu pokazano dwa rozszerzenia do gry, z których pierwsze, Echoes of the Fallen, zostało wydane tego samego dnia. Miłe spotkanie, które oferuje świetną zawartość, nawet jeśli mieliśmy nadzieję na trochę więcej.
Akcja Echoes of the Fallen rozgrywa się w trakcie fabuły gry, a nie po jej zakończeniu. Jednak gracze, którzy już ukończyli grę, nadal mogą jej doświadczyć, ładując plik zapisu, który przeniesie Cię z powrotem do tego punktu tuż przed rozpoczęciem ostatniej głównej misji. W rozszerzeniu Clive dowiaduje się, że nowy czarny kryształ zaczął pojawiać się na czarnym rynku po tym, jak zniszczył wszystkie kryształy macierzyste. Wkrótce on i jego gang łapią sprzedawców, którzy prowadzą go do zapieczętowanego przejścia, które prowadzi go do czegoś, co nazywa się Sagespire. Wieża wyposażona do maksymalnego poziomu z czekającymi na intruza, który do nich dotrze.
Pierwsze rozszerzenie gry jest bardzo liniowe, w którym jako gracz masz za cel dotarcie na szczyt wieży, a każde piętro stawia przed tobą prawdziwe wyzwania składające się zarówno ze starych, jak i nowych typów wrogów. Kiedy mówię o wyzwaniach, mam na myśli prawdziwe testy, ponieważ rozszerzenie zmusza gracza do osiągnięcia wysokiego poziomu, aby nie zostać wyeliminowanym w mgnieniu oka. Ta recenzja jest oparta na trybie "Final Fantasy", który jest odblokowywany po jednokrotnym ukończeniu gry, a w tym trybie wszyscy wrogowie, z którymi się zmierzysz, mają co najmniej 80 poziom.
Konfiguracja jest bardzo podobna do długiego najazdu, ponieważ nie masz możliwości wydostania się stamtąd i jesteś zmuszony oszczędnie używać leków, zbierając po drodze trochę zapasów. Po drodze na szczyt jest też kilka nowych elementów wyposażenia, które możesz zebrać, a które przydadzą się w tym zaskakująco trudnym rozszerzeniu. Między innymi możesz znaleźć sprzęt, który może spowolnić czas jeszcze bardziej niż zwykle w bitwach lub dać ci drugą szansę na przetrwanie śmiertelnego ciosu. Bez nich wyglądałoby to jak coś z Dark Souls lub Bloodborne From Software. Ostatni boss, Omega, jest niezaprzeczalnie najtrudniejszym bossem i tyle razy, ile razy zginąłem grając w dodatek, nigdy nie zginąłem w ciągu 70 godzin spędzonych z grą.
Echoes of the Fallen trwa około trzech godzin, co wydaje się w sam raz za tę cenę. Granie przeciwko jeszcze trudniejszym wrogom, a tym samym doświadczanie Final Fantasy XVI na trudniejszym poziomie trudności niż wcześniej, było bardzo odświeżające i coś, co chciałbym zobaczyć więcej w oryginalnej grze. Jednak jeśli chodzi o dodatek do głównego wątku fabularnego, pozostawia wiele do życzenia, ponieważ nigdy nie robi się zbyt ciekawie, ale raczej twierdzę, że są ciekawsze misje poboczne niż ta nieco dłuższa historia poboczna. Po pokonaniu Omegi nie ma już wiele do roboty, a środowisko, w którym rozgrywa się dodatek, jest ponownie niedostępne do odwiedzenia, więc prawdopodobieństwo, że spędzisz jeszcze wiele godzin z Final Fantasy XVI po tym, jest bardzo niskie.
Podsumowując, Echoes of the Fallen to fajne rozszerzenie, które oferuje ekscytujące i intensywne walki z bossami. Jednak nie robi wiele więcej. Historia nie jest czymś, co zapamiętam po kilku tygodniach, a faktem jest, że nigdy nie jest zbyt interesująca. Miejmy nadzieję, że drugie rozszerzenie, The Rising Tide, zaoferuje coś innego i będzie skierowane bardziej do tych, którzy chcą ciekawej historii. Jednak ci, którzy chcą po prostu więcej solidnej walki i struktury przypominającej rajd, znajdą wiele radości w Echoes of the Fallen.