Polski
Gamereactor
recenzje
Just Cause 4

Just Cause 4

Bohater ostatniej akcji?

HQ
Just Cause 4

„Dziecko tysiąca komiksów i filmów akcji" powraca po raz czwarty. Miejmy nadzieję, że ostatni. Zasugerowałem tym samym ocenę końcową? Być może. Jeśli jednak seria ma przetrwać na rynku, przyda się jej gruntowny remont. Bo z gruzów pozostawionych przez coraz to większe wybuchy niestety w chwili obecnej mało co pozostało.

Armia bugów i gra chaosu

Just Cause 4
Jeszcze wykałaczka i zbudujemy lotnię...
Just Cause 4
Dzięki zastosowaniu niektórych gadżetów wszystko jest możliwe!
To jest reklama:

Niestety, przerysowany, w gruncie rzeczy do bólu płytki Rico już nie bawi - choć często w bólach próbuje. Za grosz w nim rozumu czy stylu, a z każdym wypowiadanym słowem coraz bardziej przypomina zlepek bohaterów z filmów akcji z lat osiemdziesiątych. Taka konwencja nie jest niczym złym, jeśli nie próbuje udawać czegoś, czym tak naprawdę nie jest. Gdy potraktujemy całość jako nieskrępowaną jazdę bez trzymanki, jesteśmy w stanie przez kilka godzin całkiem przyzwoicie się bawić, o ile rzecz jasna satysfakcjonuje nas rozwałka bez ładu i składu, w której historia sprowadza się do coraz to większych wybuchów.

Gra z jednej strony próbuje być właśnie taką nieskrępowaną zabawą, z drugiej zaś dostarcza treści, które kompletnie nie pasują do całości. Walka o wzniosłe ideały i wolność bardzo szybko niknie w odmętach opadającego kurzu. Trudno bowiem traktować poważnie grę, w której nawet w misji ratowania cywilów niszczymy niemal całą bazę, nie zwracając przy tym uwagi na nic i na nikogo. Boli strasznie, że twórcy nie pokusili się o większe urozmaicenie zadań, bo w zasadzie większość z nich daje się ukończyć przy użyciu karabinu i materiałów wybuchowych.

Just Cause 4
Poruszać możemy się praktycznie każdym pojazdem...
To jest reklama:
Just Cause 4
...ale i tak najlepszym rozwiązaniem jest wingsuit.

Tyle dobrego, że skala zniszczeń robi naprawdę wrażenie. Kilka razy dzięki temu nawet dałem się wciągnąć w tornado (czasem dosłownie) zdarzeń. Jeśli coś zauważycie, możecie być niemal pewni, że da się to wysadzić lub chociażby przestrzelić. Za sprawą gadżetów, których nie powstydziłby się nawet człowiek-nietoperz, Rico jest w stanie zdziałać prawdziwe cuda na kiju. Choć z szerszej perspektywy mało logiczne wydaje się doczepianie do cywilów silniczków odrzutowych lub balonów, to jest to jeden z nielicznych powodów, które przytrzymują gracza na dłużej przy Just Cause 4. No, może nie chodzi dosłownie o samych cywilów, ale używanie kombinacji odpowiednich gadżetów na czymkolwiek w grze potrafi bawić. Trochę na zasadzie oglądania głupkowatych komedii, które nas cieszą, ale tak naprawdę sami nie wiemy dlaczego, a po seansie zdajemy sobie sprawę, że czas mogliśmy przeznaczyć na coś bardziej pożytecznego.

A już na pewno ładniejszego, gdyż Just Cause 4, delikatnie rzecz ujmując, pięknem nie grzeszy. Niektóre postacie drugoplanowe wyglądają jakby zderzyły się z ciężarówką z ery drugiego PlayStation. Nierówne są tu również miejsca, które dane jest nam w czasie zabawy odwiedzać. Nie ma co prawda takich, które zapierają dech w piersi, większości też najpewniej nie zapamiętacie, ale część z nich jest przynajmniej poprawna, większość natomiast zwyczajnie mówiąc - brzydka. Jak na wielką piaskownicę przystało, nie obyło się bez problemów. Tam, gdzie dużo piasków, zapewne znajdziecie tyle samo robaków. Nowe przygody Rico to prawdziwa parada bugów. Tekstury padają na lewo i prawo, ragdoll woła o pomstę do nieba i nie, nie kupuję tłumaczenia, że to styl serii. Gra potrafi przyciąć nawet na kilkanaście sekund i wiele razy spowolnić, nawet na - zdawać by się mogło - średnim natężeniu celów. Samym modelom zaś przydałby się stosowny botoks - choć wątpię, czy wówczas zmieniłoby to ogólne wrażenie. Gdyby nie ładnie prezentujące się eksplozje i pozostałe efekty, w grze nie byłoby kompletnie na czym oka zawiesić.

Teoria wielkiego wybuchu

Nie zrozumcie mnie źle. Każdemu czasem przyda się coś odmóżdżającego, ale uwierzcie mi na słowo - na rynku znajdziecie sporo więcej zwariowanych gier akcji. I to z ładniejszymi wybuchami - do których, jak zapewne zauważyliście, ciągle powracam. Nie bez kozery. Po długich godzinach rozgrywki zdałem sobie bowiem sprawę ze smutnej prawdy: o ile zawsze zwracam najwięcej uwagi na fabułę i kreację postaci, o tyle z Just Cause 4 zapamiętałem jedynie... wybuchy. Eksplozje większe i mniejsze, czasami naprawdę okazałe. Przez kilka dobrych dni bałem się, że przyśnią się mi wybuchy, a z lodówki wyskoczy Rico tylko po to, by ją wysadzić.

Just Cause 4
Wybuch.
Just Cause 4
Duży wybuch.
Just Cause 4
WIELKI wybuch.

Jedna z najbardziej opiewanych przez twórców innowacji, jaką miały być zmiany pogodowe - w tym olbrzymie tornada - okazała się zaledwie małym dodatkiem, na którego z czasem nawet nie zwracamy uwagi. Co prawda z powodzeniem możemy wykorzystać pogodę do jeszcze lepszego przemieszczania się po terenie Solis, ale nawet bez widowiskowego wskoku w sam środek cyklonu wingsuit sprawdza się wyśmienicie.

Zasadniczo poruszanie się po fikcyjnym państwie, a raczej sposób poruszania się stanowi najlepszy element Just Cause 4. Niby możemy zasiąść za sterami dowolnego pojazdu, ale nie ma to najmniejszego sensu, gdyż połączona siła haku na lince z wingsuitem jest najlepszym z możliwych rozwiązań. W ten sposób jesteśmy w stanie przemierzyć wiele kilometrów nawet nie dotykając podłoża i żadna, nawet największa przeszkoda nie robi na nas najmniejszego wrażenia. Tu jest zresztą pies pogrzebany. Przez większość czasu kompletnie nic nie stanowi dla gracza większego wyzwania. Nawet strzelając na oślep jesteśmy w stanie przejść większość nudnych i powtarzalnych misji, dokonując zniszczeń, które rozwiązują problemy za nas. Przeciwnicy nie grzeszą przy tym intelektem i sami podchodzą pod podziurawiony bojler z paliwem czy dymiący się już pojazd. Szybko zatem w zabawę wkrada się wtórność i rutyna. Równie szybko grę odstawiamy na półkę.

Kończ, wstydu oszczędź!

Just Cause 4
Postacie, podobnie jak sama gra, pięknością nie grzeszą.
Just Cause 4
Rico sam idealnie podsumował swój ostatni występ.

Just Cause 4 nie sprawdza się nawet w formie bezmózgiej piaskownicy, chyba że ktoś jest całkowicie bezkrytyczny i wystarczają mu piękne wybuchy na ekranie. Z tej rozdeptanej babki nie da się jednak więcej ulepić. Pomijając już nawet szczątkowo rozpisaną historię i kiepskie postacie, bo tych zwyczajnie mogłoby tu nie być, tak liczne błędy słabo tuszowane za sprawą gadżetów skutecznie odrzucają od dłuższego obcowania z tytułem. Nowe przygody Rico ogląda się świetnie popijając piwo w towarzystwie, bo wówczas latająca motorówka na niektórych osobach może wywołać jakieś wrażenie. Aczkolwiek jestem przekonany, że nawet nowa edycja koła fortuny często dostarczy Wam większych emocji. Jest to tytuł skierowany wyłącznie do zatwardziałych fanów serii, ale i ci powinni się mocno zastanowić. Jak się bowiem okazuje, zrobienie dobrej, zwariowanej gry akcji to też sztuka. Sztuka, która tym razem Rico nie wyszła. Czas na emeryturę?

04 Gamereactor Polska
4 / 10
+
Duża swoboda, kombinacja gadżetów, skala zniszczeń, anomalie pogodowe.
-
Liczne problemy techniczne, nudny protagonista, słabo rozpisana historia i postacie, powtarzalne i nudne misje poboczne, sztuczna inteligencja.
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości