Najważniejszym meczem Champions League dnia jest bez wątpienia mecz Liverpool-Real Madryt. Dwie z największych drużyn w Europie rzadko spotykają się na tak wczesnym etapie sezonu, ale ta nowa faza ligowa oznacza, że istnieje większe prawdopodobieństwo częstszego rozgrywania meczów na wysokim poziomie.
A to jest bardzo szczególny mecz, który odbywa się w bardzo różnych momentach dla drużyn. Liverpool jest jedynym Champions League zespołem, który wygrał wszystkie dotychczasowe mecze, a także komfortowo prowadzi w Premier League, mając osiem punktów przewagi nad Manchesterem City (z którym zmierzy się w niedzielę).
Tymczasem Real Madryt jest w delikatnym momencie, po dwóch porażkach w Lidze Mistrzów. Real Madryt musi wygrać bardziej niż kiedykolwiek, ponieważ kolejna porażka sprawiłaby, że obecny mistrz znalazłby się niebezpiecznie blisko eliminacji.
Liverpool mógł sobie pozwolić na porażkę, a jego miejsce w czołowej ósemce, a nawet w pierwszej trójce list przebojów nie zostałoby naruszone. Drużyna Arne Slota wyczuwa jednak krew w madryckim składzie, w którym występują kontuzje: Vinícius wypadł z gry na trzy tygodnie, ale przede wszystkim brak Carvajala, Militão i Lucasa Vázqueza, mizerna obrona przeciwko Mohamedowi Salahowi i Luisowi Díazowi.
Ostatni raz Liverpool pokonał Real Madryt w 2009 roku, pokonując 4-0 na Anfield. Siedem zwycięstw w Madrycie i jeden remis, w tym finały w 2018 i 2022 roku Champions League. Arne Slot ma przed sobą najtrudniejszy tydzień w swojej dotychczasowej karierze i może pomścić największy żal Kloppa.