Daniił Miedwiediew doznał załamania psychicznego w swoim pierwszym meczu ATP Finals. Wyglądało na to, że Rosjanin się poddał i zaczął grać swoją rakietą, wygwizdany przez tłumy w Turynie.
Później przyznał, że chciałby, aby sezon się skończył, czując "zero przyjemności" z przebywania na boisku. Ale wczoraj, we wtorek 13 listopada, odzyskał pewność siebie i wyraźnie pokonał rywala Alexa de Minaura 6:2, 6:4.
"Po ostatnim meczu byłem zbyt zmęczony psychicznie, aby walczyć tak, jak zwykle. Wszedłem na mecz po prostu próbując trafić kilka rzutów, nawet myśląc o przyszłym roku. Co dziś będzie dobrze działać, a co nie. Działało dobrze, więc nie mam nic przeciwko temu".
"Wszedłem w ten mecz blokując hałas, nawet z siebie" – powiedział Miedwiediew. "Naprawdę nie obchodziło mnie, co dzieje się na boisku, po prostu starałem się grać i to było dobre uczucie. Czasami dobrze jest go zablokować i zrobiłem to dzisiaj dobrze".
Miedwiediew wygrał już "finał sezonu" w 2020 roku, a teraz ma duże szanse na zajęcie drugiego miejsca w swojej grupie (za Sinnerem) i przejście do kolejnej fazy finałów. Licząc na prawdopodobną porażkę Miedwiediewa z Sinnerem jutro w czwartek, to zależy od De Minaura, który przegrał oba swoje partie: jeśli jutro wygra z Fritzem, Miedwiediew będzie miał jeszcze pewne szanse.