LIVE
HQ
logo hd live | No Rest for the Wicked
See in hd icon

Chat

X
      😁 😂 😃 😄 😅 😆 😇 😈 😉 😊 😋 😌 😍 😏 😐 😑 😒 😓 😔 😕 😖 😗 😘 😙 😚 😛 😜 😝 😞 😟 😠 😡 😢 😣 😤 😥 😦 😧 😨 😩 😪 😫 😬 😭 😮 😯 😰 😱 😲 😳 😴 😵 😶 😷 😸 😹 😺 😻 😼 😽 😾 😿 🙀 🙁 🙂 🙃 🙄
      Polski
      Gamereactor
      recenzje
      My Hero One's Justice

      My Hero One's Justice

      Nie Moja Akademia.

      HQ
      My Hero One's Justice

      Jest to poniekąd zabawne, gdy zerkam sobie na pudełko Red Dead Redemption 2, ale to właśnie My Hero One's Justice było dla mnie jedną z najbardziej wyczekiwanych gier tego roku. We wszystkich czterech odsłonach sagi Naruto: Ultimate Ninja Storm zdobyłam platynowe trofeum, więc, chcąc nie chcąc, jest ona dla mnie pewnym wzorem tego, jak powinno się tworzyć bijatyki na podstawie serii animowanych. Bawiąc się w growej Akademii Bohaterów nie mogłam przestać myśleć o Naruciaku i żałuję, że twórcy podczas projektowania swojego dzieła nie robili tego samego. Zdawałoby się, że powinien być to dla nich szczególny punkt odniesienia. Zamiast tego postanowili wszystko zrobić po swojemu. To dobrze. Należy się jednak trzymać pewnych zasad, by nauczyć się pływać. Samo wymachiwanie rękami i nogami sprawi raczej, że szybko pójdziemy na dno.

      Symbol Niepokoju

      Nie jestem pewna, do kogo kierowana jest ta produkcja. Fani mangi i anime My Hero Academia będą nią rozczarowani, podczas gdy osoby niezaznajomione z uniwersum raczej po tę grę nie sięgną. Nie powinny. Jestem tego niemal pewna, ponieważ Tryb Fabularny nie ma kompletnie nic do zaoferowania. Na pierwszy rzut oka przypomina nieco ten z Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm 4, bo polega tylko na kolejnym odgrywaniu misji. Scenki fabularne to paskudnie przygotowane kadry będące połączeniem stylistyki mangowej z kreską znaną z anime, a z około osiemdziesięciu misji zaledwie trzy czy cztery są pełnymi animacjami w 3D. Zapomnijcie o jakichkolwiek quick time eventach i zapierających dech walkach z bossami. Niezależnie od tego, jak ważna i istotna fabularnie jest to scena, na ekranie obejrzycie po prostu pokaz slajdów, a o historii opowiedzą znane głosy bohaterów. Nie wspominając już o tym, że akcja gry rozpoczyna się w połowie drugiego sezonu anime i kończy w połowie trzeciego.

      My Hero One's Justice
      Tryb Fabularny rozczarowuje najbardziej
      To jest reklama:

      Szkoda, że walki to jedyne, czym może pochwalić się My Hero One's Justice. Gdzieś tu brakuje skromnego trybu w stylu RPG, w którym zwiedzalibyśmy miasto młodym Midoriyą i wykonywali zadania dla jego przyjaciół. Produkcja pomija najważniejsze momenty, skraca je, zatem nowi gracze poczują się skołowani i zagubieni. Wyjadacze się znudzą. Nie spodoba im się ta bylejakość w historii, którą już znamy, a nie możemy nawet podziwiać ślicznych animacji i scen rodem z serii Ultimate Ninja Storm. Nawet bardzo przeciętna „jedynka" UNS zachwycała przecież pod tym względem wszystkich fanów serialu. No i dlaczego tylko Dragon Ball FighterZ potrafi zaoferować oryginalną ścieżkę dźwiękową z anime?

      Kto przybędzie nam na ratunek?

      Nadal jednak jest to świetna okazja, by wcielić się w swoje ukochane postacie, a raczej byłaby, gdyby nie bezczelnie zawstydzający roster bohaterów. Ciężko mi znaleźć odpowiednie słowa, gdy myślę o dziesiątkach uczniów, nauczycieli i najpopularniejszych herosów, którzy powinni byli znaleźć się w grze, a dostaliśmy zaledwie dwudziestu z nich do wyboru. Niedostatecznie wiele jest również aren oraz strojów - można szydzić z Ultimate Ninja Storm, że oferowało pięć form samego Naruto, ale przynajmniej było to klimatycznie i, przede wszystkim, mocno fabularne, podczas gdy w My Hero nie raz jesteśmy świadkami sytuacji, gdy postacie walczą na innej arenie niż w anime, ubrane w zupełnie inne stroje niż w anime. Psuje to klimat, bez wątpienia. A najbardziej niewybaczalna jest walka All Mighta z All For One, w której pierwotnie Symbol Pokoju przybrał już swoją schorowaną, wychudzoną, oryginalną sylwetkę, co nadawało całej akcji zupełnie innego wydźwięku, a w grze zostało zaprzepaszczone przez lenistwo i niski budżet, bo umięśniony Toshinori w szczytowej formie klepał wroga z uśmiechem na twarzy.

      My Hero One's Justice
      Chyba muszę przejść się do okulisty - gdzie jest Midnight, Aoyama, Ashido, Ojiro, Hatsume, Kamui Woods?
      To jest reklama:

      Wyczesane mechaniki powinny rekompensować tak mały wybór bohaterów, jednak nawet w ich przypadku deweloperzy nie raz się potknęli. System walki jest... przeciętny. Początkowo wydaje się bardzo drętwy. Z czasem, gdy zaczynamy rozumieć wszystkie kombinacje, jest coraz lepiej, i da się z nich zrobić prawdziwe cuda. Dobrze, że każda z postaci posiada po trzy „ostateczne" ciosy, choć pierwszy z nich nie został uraczony specjalną animacją, ale dzięki temu można sobie decydować, czy lepiej napsocić się przeciwnikowi już teraz i uderzyć go nieco słabszą „jedynką", czy załadować drugi lub nawet trzeci pasek, aby wykończyć go z klasą. Przede wszystkim brakuje tu jednak jakiegoś systemu podmiany, ucieczki, jak technika zmiany w kłodę w Naruto. Nieobecność takiej opcji sprawia, że niektóre charaktery są naprawdę przedobrzone, a balans między nimi został zachwiany. I tak właśnie Todorokim wygrywałam po dziesięć walk z rzędu nietknięta, a gdy sterowałam Shigarakim, wystarczyło szaleńczo wciskać kwadrat i przeciwnik nie miał szans na kontratak, obronę czy ucieczkę.

      My Hero One's Justice
      ULTIMATE NINJUTSU!

      Bohaterowie w akcji wyglądają za to naprawdę ślicznie. Nieco gorzej jest w przypadku plansz - ściany niechlujnie niszczą się nawet wtedy, gdy postać zaledwie o nie szturchnie. Same areny ogólnie nie zachwycają i szkoda, że nie zostały sprytniej wykorzystane. Uraraka rzuca cegłami znikąd, a mogłaby przecież bawić się przedmiotami z otoczenia. Najciekawiej ze wszystkich wypada chyba Toga, która może zamienić się na chwilę w swojego przeciwnika, gdy pozyska jego krew. A dlaczego Aizawa nie mógłby wymazywać Zdolności wrogich bohaterów?

      Bohaterstwo, zawód nieopłacalny

      Niestety, tak to wygląda, My Hero to jedna wielka sinusoida. I gdy już całkiem nieźle bawimy się dostępnymi opcjami, nagle napotykamy się na porażająco bezsensowną personalizację postaci. Prymitywną, tanią. Na potrzeby gry nie stworzono żadnych ulepszonych strojów dla konkretnych bohaterów. Zamiast tego Zabójca Bohaterów Stain może pofarbować swój strój na kolory All Mighta, a Bakugo, jeśli zechce, założy królicze uszy Deku. Mnie pozbawiło to całej frajdy. Chciałabym, aby moje postacie ewoluowały, żebym mogła ubierać je w coraz lepsze, klimatyczne ciuchy, stworzone wyłącznie dla każdego z osobna, jak na przykład w Spider-Manie. Nie bawi mnie nakładanie Urarace silników Iidy. Należy jednak zauważyć, że wśród strojów znajdziemy między innymi maski Aoyamy czy Mt. Lady, więc być może roster nieco powiększy się za sprawą przyszłych DLC.

      My Hero One's Justice
      Personalizacja postaci wygląda jak kiepski żart...
      My Hero One's Justice
      ...ale niektórzy gracze i tak potrafią popisać się kreatywnością.

      W grze znajdziecie w sumie cztery pełnoprawne tryby (Story Mode, Missions, Local Match oraz Online Mode) i każdy z Was wybierze z tego coś dla siebie. Szczególnie Misje stawiają przed graczem ciekawe wyzwania. Poziomów jest tam sześć, a pojedynczy poziom oferuje po kilkanaście walk. Aby je przejść, musimy spełnić określone warunki, i uwierzcie - lepiej nie przegrywać. Na jedną mapkę wybieramy trzy ulubione postacie i walczymy nimi dopóki, dopóty nie będą mieć wystarczającej liczby punktów życia, a rozpoczęcie kolejnego meczu będzie zbyt ryzykowne. Dlatego dobrze jest się trochę postarać i otrzymać rangę S, która znowuż nie jest wcale taka trudna do zdobycia, i zbierać przedmioty zapewniające różne wspomagacze.

      My Hero One's Justice
      S-ki sypią się jak z rękawa, ale możecie mi wierzyć, że system rang w My Hero jest znacznie ciekawszy niż ten w Naruto
      My Hero One's Justice
      Nieco gorzej jest z systemem walki

      W żadnym z trybów nie doświadczyłam żadnych poważniejszych problemów, choć przydałoby im się kilka poprawek. Wrogowie w Story Mode nie grzeszą inteligencją i często biegają bez celu po arenie, z kolei całej grze zdarza się przyhaczyć. Szczególnie w Trybie Online, który jest całkiem udany i dostarcza sporo frajdy, ale zbyt często męczy lagami. I nie jest to kwestia mojego internetu, więc zagadką pozostaje dla mnie, czy jeśli przeciwnik ma słabsze łącze, to odbija się to na całej walce? Bezpieczniejszy jest zatem pod tym względem tryb lokalny, choć, nie ukrywam, pokonywanie nieznajomych, wspinanie się w rankingu i personalizacja swojej karty bohatera naprawdę cieszą. Mam jednak wrażenie, że serwery szybko mogą zacząć świecić pustkami, bo już teraz bywają problemy ze znalezieniem przeciwnika.

      My Hero One's Justice
      Misje wkręcają!

      Wbrew temu, co piszę, nie jest to zła produkcja. Jeśli czujecie, że jesteście jej ciekawi, jeśli jesteście fanami Akademii, bierzcie śmiało. Ja nawet zdając sobie sprawę z wszystkich tych niedociągnięć nadal doskonale bawiłam się w grze i po napisaniu recenzji planuję ją dalej maksować w drodze po platynę - szkoda po prostu, że całość to niekreatywne wykorzystanie popularnej licencji, nie mogę tego ukrywać jako recenzent. Widać, że budżet tej produkcji był porażająco niski. Nie tłumaczy to jednak podstawowych błędów w designie. My Hero One's Justice jest ładne. Jest sympatyczne. Ale wciąż zaledwie dostatecznie.

      06 Gamereactor Polska
      6 / 10
      +
      Bardzo ładnie wykonane modele postaci, fani anime i mangi mimo wszystko mogą dobrze się bawić, Todoroki.
      -
      Spadki płynności, byle jaki Tryb Fabularny, zatrważająco mały roster postaci, nierówny system walki, personalizacja bohaterów.
      overall score
      to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

      Powiązane teksty



      Wczytywanie następnej zawartości