Druga edycja Pucharu NBA będzie miała swoją ostatnią fazę już w najbliższy weekend w Las Vegas. A cztery pozostałe drużyny zostały już wyłonione, po ćwierćfinałach rozegranych wczoraj wieczorem.
To młode rozgrywki, stworzone w zeszłym roku, które wciąż dzielą wielu fanów i franczyzy ze względu na swoje znaczenie: wszystkie mecze, z wyjątkiem finału, są zintegrowane z sezonem zasadniczym, więc tak naprawdę nie wydaje się, że jest to wydarzenie.
I nie zapominajmy, że zostało to stworzone wyłącznie z myślą o oglądalności: większość Amerykanów woli oglądać koniec sezonu NFL o tej porze roku.
Jednak gdy dojdziesz do ćwierćfinału, wszystkie drużyny chcą dodać kolejne trofeum do swojej księgi rekordów. A zeszłoroczni zwycięzcy, Los Angeles Lakers, tym razem nie dotarli nawet do fazy pucharowej.
Nie jest to zbyt zaskakujące wyniki, ponieważ Thunders prowadzą w Konferencji Zachodniej w sezonie zasadniczym NBA – to zwycięstwo się do tego zalicza – mimo że Dallas Mavericks są również jednymi z najsilniejszych, a Luka Dončić nie znalazł swojej najlepszej formy.
Z kolei Milwaekue Bucks są jedyną drużyną, która powtórzyła to jako półfinalista: ani Thunder, ani żadna z grających dziś drużyn nie była w półfinale w zeszłym roku. Dowodzi to, że pomimo tego, że niewiele osób zbytnio się tym przejmuje, NBA Cup to dobra okazja, aby zobaczyć szerszą różnorodność franczyz podnoszących trofea.
Dwie pozostałe drużyny rozegrają dziś swoje mecze: New York Knicks - Atlanta Hawks oraz Houston Rockets - Golden State Warriors.
Czwórka półfinalistów uda się do Las Vegas, aby zagrać w półfinałach (14 grudnia) i finale (17 grudnia). Wszystkie te mecze rozgrywane są na neutralnych boiskach.