Po średnim dodatku The Heist moje oczekiwania względem kontynuacji nie były bardzo wygórowane. Wiedziałem mniej więcej, na co się przygotowywać, i nastawiałem się po prostu na kolejne standardowe przygody Człowieka-Pająka. Kotka nie dostarczyła wiele, ale przynajmniej w kilku kluczowych momentach wywoływała emocje i wprowadzała kilka zmian w rozgrywce. Niestety, druga część zapowiedzianej trylogii dodatków okazała się siecią na tyle cienką, że wchodząc po niej można łatwo ją zerwać i w rezultacie wybić sobie wszystkie zęby.
O ile raz byliśmy w stanie przymknąć na pewne aspekty oko, o tyle przy Turf Wars jest to najzwyczajniej niemożliwe i wyraźnie odczuwalne staje się wyczerpanie materiału. Co więcej, całość wydaje się zrobiona na prędko, bez polotu i jakiegokolwiek pomysłu. Jeśli oczekiwaliście chociaż marginalnego kontynuowania rozpoczętych wątków, to musicie jeszcze uzbroić się w cierpliwość - nie tym razem.
Tak naprawdę scenariusz dodatku jest kompletnie wyrwaną z kontekstu sytuacją, która jedynie zahacza o kilka mniej istotnych wydarzeń z podstawki. Całe rozszerzenie zamyka się w niecałą godzinę i przy dobrych wiatrach będziecie w stanie osiągnąć ten czas nawet robiąc wszystkie poboczne aktywności. Ale zaraz, o jakich aktywnościach ja w zasadzie opowiadam. Właśnie na tym polega cały problem Turf Wars. Twórcom nie chciało się nawet w sztuczny sposób próbować przedłużyć naszej zabawy. Zapomnijcie o pobocznych wątkach, o nowych znajdkach, ba, nawet dobrze napisanych dialogach, które były mocną stroną zmagań z Czarną Kotką. Żadnej z tych rzeczy nie uświadczycie. Wręcz przeciwnie. W bezczelny sposób powróciły kryjówki złoczyńców, które stanowiły najsłabsze ogniwo gry, i kolejne wyzwania Screwball, które w niczym nie różnią się od tych, które mieliśmy „przyjemność" już wykonywać. Nieładnie, panie i panowie, nieładnie.
Na nieszczęście również wątek główny został obdarty ze wszystkich emocji i o ile poprzednio był on bardzo osobisty dla Petera Parkera, o tyle w tym przypadku otrzymujemy niespójną historię złożoną z dosłownie pięciu misji, które równie dobrze mogłyby stanowić po prostu kolejne nic nie znaczące zadania w podstawce. W pewnym momencie scenarzyści, rzecz jasna, próbują grać na naszych emocjach, ale niestety, nawet mocno się starając nie jesteśmy w stanie poczuć powagi sytuacji, gdyż najzwyczajniej w świecie cała intryga została źle poprowadzona i kończy się jeszcze szybciej, niż się zaczyna. Jak poprzednio czuliśmy niedosyt, widząc irytujący napis „ciąg dalszy nastąpi", tak tym razem wywołuje on w nas poczucie niesmacznego żartu. Przyznaję, że sam zerknąłem na zegarek, nie dowierzając, że ukończyłem dodatek w tak krótkim czasie.
Uwierzycie, że pomimo tego dodatek boryka się z problemami technicznymi? Po raz pierwszy odczuwalny stał się brak synchronizacji dźwięku w czasie dialogów. Bywają sytuacje, w których Pajączek musi czekać w „zawieszeniu" nawet kilkanaście sekund, zanim usłyszy odpowiedź na zadanie przez siebie pytanie. Strasznie wybija to z rytmu opowieści. Jest to karygodne tym bardziej, że dialogów jest tu jak na lekarstwo i nawet MJ w finezyjny sposób postanawia już na początku dodatku zrobić sobie wolne, więc w czasie historii jej już nie usłyszycie. Niestety, ale dwa króciutkie dialogi z Milesem nie wnoszą nic nowego, i tak po prawdzie - nużą. Mam nadzieję, że autorzy w niedalekiej przyszłości rozwiną wątek dwóch Pająków lub chociaż pokuszą się o wprowadzenie niewielkich misji treningowych, bo zaprezentowana w poprzednim rozdziale walka w duecie z kotką aż sama nasuwa takie pomysły.
Tymczasem jedynym urozmaiceniem - o ile można tak to nazwać - staje się misja podsłuchiwania ludzi za pomocą naszego małego drona. Rzekłbym: niewiele, zwłaszcza że nie jest to nic rozbudowanego. Dodatku nie jest w stanie uratować nawet główny złoczyńca, Hammerhead, który pojawia się w zasadzie tylko po to, byśmy skopali mu tyłek, i okazuje się w praktyce bardzo oklepanym, irytującym i głupim przeciwnikiem.
Czas odwiesić kostium. Przynajmniej do chwili, aż światła dziennego nie ujrzy trzeci, finalny rozdział. Oby był bardziej rozbudowany i przemyślany niż Turf Wars, bo ta sieć staje się aż nazbyt naciągnięta przez twórców. Nie potrafię z czystym sumieniem polecić Wam dodatku, bo lubię spać spokojnie w nocy. A najzwyczajniej w świecie przygoda nie dostarcza... niczego. Jest schematyczna, krótka i pozbawiona emocji. Nie zamyka żadnych wątków i niebezpiecznie rozdrapuje kolejne. Te być może zostaną zaprezentowane w zakończeniu, a może doczekamy się ich dopiero w drugiej części gry. Czas pokaże. W chwili obecnej lepszym rozwiązaniem jest zrobienie sobie przerwy od bohaterstwa, bo sam Pająk najwyraźniej nie wie, w którą część miasta powinien wyruszyć. Gdzieś tam dzwoni, ale nadal nie wiadomo, w którym kościele.
Tym razem Pająk został pokonany przez muchę.