Aston Martin przedłużył swoją passę czterech wyścigów bez zdobyczy punktowej w ostatni weekend w Las Vegas. Fernando Alonso był bardzo blisko, finiszując na 11. miejscu i tracąc dziesiątą pozycję na ostatnich okrążeniach. Lance Stroll, który stracił łączność z radiem, stracił zbyt dużo czasu, gdy w końcu zjechał do boksów, a zespół nie był gotowy, kończąc wyścig na 15. miejscu.
W Astonie Martinie nie dzieje się dobrze, co przyznał Mike Krack, szef zespołu Aston Martin, w wywiadzie dla AS. "Nie możemy temu zaprzeczyć, to były dwa sezony, w których nie poszliśmy do przodu, tylko się cofnęliśmy".
Na początku tego miesiąca Aston Martin zwolnił Dana Fallowsa, dyrektora technicznego. "Nie ma wiele do powiedzenia, ten sport mierzy się wynikami, a kiedy tych wyników nie ma, następują zmiany" – powiedział o tym.
Wada Astona Martina, jak sam wyjaśnia, wynika z nieprawidłowej aktualizacji bolidu AMR24: większość punktów, które Aston Martin ma w klasyfikacji konstruktorów, pochodzi z pierwszych miesięcy sezonu. "Zawiedliśmy z kilkoma pakietami, które na torze nie działały tak, jak chcieliśmy".
W przyszłym roku AMR25 będzie prowadzony przez Boba Bella (dyrektora wykonawczego) i Erica Blandina, szefa aerodynamiki), ale idąc w ślady Fallowsa. Dopiero w 2026 roku dojdzie do skutku praca wykonana przez ostatnie nabytki Astona Martina (Enrico Cardile jako dyrektor techniczny i prestiżowy Adrian Newey jako dyrektor techniczny). Być może do tego czasu Fernando Alonso odniesie upragnione przez siebie 33. zwycięstwo...