Jest rok 1932 i siły zła po raz kolejny grożą, że zamienią świat w ciemne i nieprzyjemne miejsce. Jednak jeden człowiek chce położyć temu kres i aby mu pomóc, ma grupę outsiderów, którzy nie przebierają w słowach, gdy sytuacja staje się trudna.
The Lamplighters League przygoda zaczyna się od dżentelmena o imieniu Lateef i pozornie śmiertelnie niebezpiecznej piękności o imieniu Ingrid, ale stopniowo rekrutuje się więcej agentów, a wszyscy mają inne cechy, broń i umiejętności. Pierwsze wrażenie jest dobre, flirtuje trochę ze wszystkim, od Indiany Jonesa po Uncharted, a takie odniesienia są oczywiście zawsze mile widziane. Sama fabuła to także klasyczna walka dobra ze złem. Istnieją nie mniej niż trzy złe frakcje, które mają na celu przejęcie jakiejś apokaliptycznej wieży, aby zniszczyć świat, jaki znamy. Naszym zadaniem jest oczywiście sabotowanie ich planów na różne sposoby i upewnienie się, że tak się po prostu nie stanie.
Zazwyczaj jest to walka turowa lub walka w czasie rzeczywistym, ale w Lamplighters obie opcje są dostępne. To samo w sobie nie jest niczym nowym i było już robione wcześniej, ale nadal jest to interesująca droga. Działa w czasie rzeczywistym, o ile dany wróg lub wrogowie nie widzą cię, gdy się skradasz i przełączają się na staromodny tryb turowy, gdy zostaniesz wykryty. Możliwe jest również szybkie aktywowanie tego samemu, jeśli zaczniesz czuć, że jest to po prostu łatwiejsze, jeśli wszyscy zginą, niż musisz się przekradać obok nich. W dużej mierze możesz wybrać sam, a wolność wyboru jest miła. Ale mając to na uwadze, istnieje absolutna zaleta, aby zmniejszyć liczbę wrogów tak płynnie i cicho, jak to tylko możliwe, ponieważ niektórzy są twardsi od innych i wszyscy agenci muszą przetrwać misję, aby zakończyła się sukcesem. Tak więc, kiedy masz do czynienia z sytuacją, w której masz znaczną przewagę liczebną, znacznie trudniej jest wydostać wszystkich w jednym kawałku.
Coś, co naprawdę dodaje koloru The Lamplighters League, to wiele kolorowych i unikalnych postaci. Jak wspomniałem wcześniej, wszystkie mają swoje specyficzne cechy i broń, ale myślę, że za każdym z nich kryje się również dużo osobowości. Początkowo kontrolujemy Lateef i Ingrid. Ingrid jest trochę femme fatale, która atakuje z czystą brutalną siłą swoimi wzmocnionymi rękawicami, podczas gdy Lateef ostrożnie porusza się na palcach do przodu, dzięki czemu bardzo dobrze skrada się do niczego niepodejrzewających wrogów i obezwładnia ich dobrze wymierzonym ciosem, podobnie jak ciosy judo, których często używał Austin Powers. Trochę zabawne jest również to, że żadna z tych postaci nie jest tak naprawdę bohaterem, wszyscy są złoczyńcami różnych kalibrów. Fakt, że to właśnie ten konkretny gang uratuje świat, ma wiele wspólnego z faktem, że nasi nieprawdopodobni bohaterowie są oczywiście w dużej mierze motywowani pieniędzmi.
Różnorodność wrogów jest również całkiem dobra, ale nie tak kolorowa, od przypominających molochy, bardzo mięsistych typów po aryjskich ekstremistów, co dobrze pasuje do ram czasowych. Występują w różnych typach i umiejętnościach, i podobnie jak nasi agenci, mają różne cechy, które sprawiają, że są mniej lub bardziej zabójczy. Mądrze jest jednak nikogo nie lekceważyć, ponieważ zwykle zawsze jest to karane.
Niestety, misje nie są zbyt zróżnicowane. Tutaj w końcu staje się to nieco powtarzalne, ponieważ staje się zbyt wiele tego samego. Niezależnie od tego, o co ostatecznie chodzi w misji, polega ona głównie na poprowadzeniu małego gangu złoczyńców z punktu A do punktu B i zabiciu każdego, kto stanie na drodze. Na pewno można było uczynić to nieco bardziej interesującym. Jednak między misjami robi się jeszcze bardziej ekscytująco, gdy wszyscy zbierają się na wyspie kwatery głównej, aby omówić następny krok, a także poznajesz postacie nieco bliżej i posmakujesz ich różnych osobowości. Dużym plusem jest to, że dzięki różnym cechom każdego z nich możesz stworzyć najlepszą możliwą drużynę do każdej misji, a tym samym zabłysnąć swoimi umiejętnościami taktycznymi.
W najlepszym wydaniu The Lamplighters League jest naprawdę czarująca z barwnymi postaciami i nieco sztampową, ale zabawną apokaliptyczną historią. Niestety, nie dociera do mety, a powtarzalna struktura jest trochę rozczarowująca, ponieważ mogło być znacznie lepiej niż się skończyło.