Czasami szczęśliwe historie świetnych gier wideo nie zawsze były takie od początku ich istnienia. Weźmy na przykład The Wonderful 101, oryginalną produkcję studia Platinum Games, wydaną wyłącznie na Nintendo Wii U w 2013 roku, która została pominięta przez wielu graczy. Powód? Cóż, z pewnością nie jakość samej gry, która doskonale odzwierciedlała japońską malowniczość, ale raczej platforma, na której została wydana, a która nie odniosła większego sukcesu. Mimo że The Wonderful 101 miała ciężki start, gracze - zwłaszcza ci, którzy cenią sobie jakość i innowacje - obserwowali ten kolorowy i oryginalny tytuł Hidekiego Kamiyi, żałując, że nie posiadają konsoli Wii U i nie mogą wypróbować gry, która została tak ciepło przyjęta przez krytyków.
...I nagle, dość nieoczekiwanie, 3 lutego tego roku Platinum Games ogłosiło i uruchomiło kampanię na Kickstarterze, aby stworzyć zremasterowaną wersję The Wonderful 101 dla wszystkich platform ósmej generacji. Te nadzieje wystarczyły, by gracze, którzy nie mieli okazji przed laty zagrać w tę niesamowitą grę, wsparli zbiórkę. W zaledwie sześć godzin deweloperom udało się zebrać imponującą kwotę w wysokości 725,000 dolarów. Ile wynosiła na sam koniec, zastanawiacie się? Ponad 2 miliony euro, co raczej potwierdza zainteresowanie grą. I nie bez powodu, jak dowiecie się z tej recenzji. The Wonderful 101: Remastered już 22 maja wyląduje na PC (Steam), PS4 i Nintendo Switch, a my przetestowaliśmy tę ostatnią wersję, aby zobaczyć, co się zdążyło zmienić przez te siedem lat.
Jako że gra nie jest powszechnie znana, zacznijmy od krótkiego wprowadzenia do narracji The Wonderful 101, przynajmniej w celu nadania samego kontekstu. The Wonderful 1-Double-O to grupa bohaterów, z których każdy ma wyjątkowe cechy i osobowość, a my wcielamy się oczywiście w bohatera numer 101. Powołano ją do walki z Geathjerks, tajemniczą rasą kosmitów, która przybyła na Ziemię, by zniszczyć gatunek ludzki. Jeśli spodziewaliście się głębokiej fabuły, rozczarujecie się. The Wonderful 101 to w rzeczywistości gra pełna stereotypów rodem z anime z lat siedemdziesiątych z wielkimi robotami na czele (jak Mazinger-Z czy UFO Robot Grendizer) i głupkowatego tokusatsu z ostatniej dekady ubiegłego wieku (Power Rangers, przykładowo). Jest znakomitą parodią i sama siebie nie traktuje zbyt poważnie. Nawet uroczysty ton narratora wyraźnie kpi z surrealistycznych sytuacji, które mają miejsce w grze, ale wszystko to idzie w parze z epickim i ekstrawaganckim rytmem, do którego zalecamy natychmiast się przyzwyczaić.
Jednym z aspektów, który od razu ujmuje odbiorcę, podobnie jak w innych grach od Platinum Games, jest to, że gracz natychmiast zostaje wrzucony w samo serce doświadczenia, w jego największy, szalony chaos. Nie ma żadnych prologów ani scenek przerywnikowych, które nadałyby kontekstu temu, co dzieje się na ekranie. Dotyczy to nie tylko narracji, ale także samej rozgrywki. Chociaż pierwsze poziomy są w istocie pewnego rodzaju samouczkiem, który zapoznaje gracza z początkowymi mechanikami, wszystko dzieje się w gorączkowym tempie. To jednak znak rozpoznawczy produkcji tego dewelopera: chodzi o to, by ekspresowo "odstawić" gracza i dać mu możliwość natychmiastowej zabawy, ponieważ to, co czeka na niego później, będzie przyjemne i przystępne, jeśli tylko zaakceptuje tę formę. Aby jednak nie zniechęcać nowicjuszy, gra pozwala wybrać jeden z trzech poziomów trudności (bardzo łatwy, łatwy i normalny). Jeśli chcecie cieszyć się prawdziwą esencją produkcji Platinum, zdecydowanie polecamy wybranie trzeciej opcji.
The Wonderful 101: Remastered to kwintesencja chaosu. Fakt, że gracze muszą kontrolować nieuporządkowaną masę bohaterów - aby zamienić ich w prawdziwą broń bojową poprzez Unite Morphs (o tym za chwilę) - jest jednym z kluczowych aspektów gry, a nauczenie się, jak tym wszystkim zarządzać, stanowi klucz do sukcesu. Na szczęście wspiera nas w tym naprawdę doskonałe sterowanie, które jest pierwszą dużą różnicą względem wersji z Wii U. Pomocniczy GamePad w poprzedniej konsoli Nintendo nie zachwycał, dlatego tym razem możemy użyć bardziej wygodnego i funkcjonalnego kontrolera (w naszym przypadku były to Joy-Cony, ale być może Pro Controller jest bardziej wskazany, szczególnie w przypadku dłuższych sesji).
Prawy drążek staje się naszym najbardziej lojalnym sojusznikiem, ponieważ to dzięki niemu możemy rysować znaki, aby zamienić naszych bohaterów w broń (lub, jeśli gramy w trybie przenośnym, możemy je narysować bezpośrednio na ekranie konsoli, podobnie jak miało to miejsce na Wii U). Chociaż podobało nam się, że jesteśmy w stanie narysować palcem stylizowane formy broni, szczególnie pod kątem szybkości, przyzwyczailiśmy się do używania drążka praktycznie od razu. Jak wspomnieliśmy, rdzeniem rozgrywki w The Wonderful 101 jest dosłownie układanie bohaterów w stosy w celu ożywienia różnych broni (które stają się potężniejsze z poziomu na poziom) i, oczywiście, pokonania wrogów.
Możemy odblokować siedem różnych broni (miecz, pięść, karabin snajperski, bicz, bombę, pazury i młot) i wszystkie z nich są niezbędne w grze. W rzeczywistości gameplay zachęca do ciągłego żonglowania arsenałem, dzięki czemu wrażenia są zawsze świeże i zawsze różne. Podobnie jak inne produkcje Platinum, The Wonderful 101 ocenia wyniki gracza po każdej bitwie (a także liczbę odkrytych sekretów), przyznając medale po każdym starciu, które sumują się na koniec rozdziału. Nie trzeba dodawać, że zdobycie upragnionej "platyny" będzie naprawdę trudne! Jak wspomnieliśmy, Unite Morphs są najbardziej kreatywną i interesującą częścią gry, a rozwiązywanie zagadek środowiskowych staje się świetnym ćwiczeniem dla umysłu odbiorcy.
Jeśli chodzi o ulepszenia w stosunku do oryginału, wersja na Nintendo Switch jest bez wątpienia znacznie płynniejsza i ładniejsza od tej na Wii U. Remaster prawie zawsze utrzymuje sześćdziesiąt klatek na sekundę (zdarza się mu "chrupnąć" tylko w najbardziej chaotycznych sekcjach) i oferuje rozdzielczość 1080p w trybie zadokowanym. W przypadku grania przenośnego musi nam jednak wystarczyć 720p, ale pomimo mniej eleganckiej i szczegółowej grafiki całość nadal jest przyjemna. Śledzenie bezkształtnej masy postaci nawet wtedy jest wykonalne i nigdy nie mieliśmy trudności z monitorowaniem wszystkich bohaterów na ekranie, chociaż naszym zdaniem gra na telewizorze pozostaje najlepszą opcją. Kolejnym ważnym i nieuniknionym ulepszeniem jest interfejs graficzny: wydaje się znacznie czystszy i mniej uciążliwy, dużo bardziej przejrzysty, mimo że musiał połączyć dwa ekrany w jeden (do funkcji drugiego ekranu z Wii U możemy uzyskać dostęp poprzez klawisze "+" i "-" i działa to idealnie). Odświeżono również samouczki i wskazówki, co pozwoli mniej doświadczonym graczom zaznajomić się ze specjalnymi ruchami i czyni grę bardziej przystępną, choć doświadczenie samo w sobie nie należy do najprostszych.
W porównaniu z wersją na Wii U drastycznie ukrócono również czas ładowania, co jest niezwykle istotne, ponieważ w grze umieramy często i gęsto i co chwila widzimy na ekranie napis: "Czy chcesz kontynuować?". Kolejną nowością jest zmiana cen niektórych umiejętności i nowych ulepszeń, które można kupić dla naszych bohaterów za pomocą punktów. Wreszcie ostatnie, ale nie mniej ważne są orkiestrowe wersje utworów "The Won-Stoppable Wonderful 100" oraz "Tables Turn", które również upiększają remaster.
Jeśli nie graliście wcześniej, nadszedł czas, aby cieszyć się The Wonderful 101 w odświeżonej wersji. Gra jest urzekająca, szalona i wprost genialna i aż szkoda, że od tak dawna pozostaje w cieniu. Mamy nadzieję, że przeżyje teraz drugą młodość dzięki wydaniu na różnych platformach, a także dlatego, że Platinum Games naprawdę dobrze opracowało ten remaster, który doskonale wpasowuje się w dzisiejsze standardy grania na konsolach i PC. Dlatego też ponownie wystawiamy grze ocenę, którą przyznaliśmy jej w 2013 roku, kiedy Wonderful 1-Double-O oficjalnie podbiła nasze serce. I zrobiła to zasłużenie, trzeba zaznaczyć.