Od momentu powstania w 1987 roku, najpopularniejsza na świecie miniaturowa gra wojenna, Warhammer 40,000, ewoluowała w znacznie więcej niż rzucanie kośćmi i pchanie marionetek. Dystopijne uniwersum przyszłości, szczególnie charakteryzujące się przesadnym i na wpół satyrycznym okrucieństwem - często określanym jako "grimdark" - stało się jednym z najbardziej nieodpartych celów podróży dla eskapisowskich dzieciaków z zamiłowaniem do faszystowskich super-żołnierzy, pochłaniającej umysł magii kosmicznej i zbrodni wojennych na skalę galaktyczną.
Gry komputerowe odegrały oczywiście ważną rolę w realizacji i rozpowszechnieniu niezbyt dobrego przesłania Bogów Chaosu wśród szerszej publiczności, ale podczas gdy rynek został zalany niezliczonymi grami akcji i strategiami o różnej jakości, bardziej introspektywne i oparte na postaciach doświadczenia fabularne zostały rażąco zaniedbane. To dlatego rosyjsko-cypryjskie Owlcat Games chwali się, że zbudowało "pierwszą komputerową grę fabularną w uniwersum Warhammera 40,000" - wyczyn, za który im przyklaskuję, nie do końca rozumiejąc, dlaczego trwało to tak długo.
W Rogue Trader nie jesteś ani nadludzkim żołnierzem bojowym, ani bezimiennym dowódcą niezliczonych żołnierzy piechoty. Jesteś nieoczekiwanym spadkobiercą rodziny von Valancius, starożytnej dynastii potężnych nieuczciwych handlarzy - eksplorujących baronów kupieckich, których specjalny status polityczny daje im większą swobodę poruszania się po ksenofobicznym i skorumpowanym Imperium. Po krótkim prologu, w którym wbijane są plecy i wprowadzana jest mechanika, nagle siedzisz na tronie jako absolutny władca kilometrowego statku kosmicznego i tysięcy dusz, które ciężko pracują, aby utrzymać go w ruchu. Bohaterstwo i przygoda czekają - ale na horyzoncie pojawiają się ciemne chmury.
Oczywiście, zanim zajdziesz tak daleko, musisz zbudować swoją postać - w końcu to gra fabularna! Różne portrety postaci, z których możesz wybierać, są atrakcją, ale wolałbym zobaczyć nieco większą różnorodność dostępnych typów ciała i twarzy. Być może mówi to więcej o moich własnych uprzedzeniach niż o uprzedzeniach twórców, ale wiele z możliwych konfiguracji modeli wygląda jak ci sami twardzi niewolnicy, z wylewami ziemniaków i wystającymi szczękami.
W przeciwnym razie generowanie postaci jest w dużej mierze znanym procesem, w którym po określeniu wyglądu swojej postaci wypełniasz różne historie, archetypowe rozwój klas i inne cechy. Twoja rodzinna planeta, poprzednia kariera i traumatyczna przeszłość pomagają kształtować cechy twojej postaci i przyszły styl gry. Nie ma w tym nic szczególnie rewolucyjnego, ale i tak spędziłem godziny na wymyślaniu różnych biografii. Fani uniwersum z pewnością docenią, że różne opcje nie są zwykłymi abstrakcjami, takimi jak "wojownik" czy "złodziej", ale są osadzone w kolorowym uniwersum gry.
I tak narodził się Magnus von Valancius, nieco nieziemski szlachcic o ostrożnie pogańskich skłonnościach.
Kiedy Owlcat konkretnie odnosi się do gry jako komputerowej gry fabularnej, odnosi się to do klasycznych tytułów, takich jak Baldur's Gate, Neverwinter Nights i Fallout - gier, które, być może ironicznie nazwane, są oparte na analogowych odpowiednikach RPG. Rogue Trader jest również oparty na wycofanym systemie gry o tej samej nazwie, a dzięki turowym bitwom, zmiennym drzewkom dialogowym i pseudoizometrycznej perspektywie kamery, gra opiera się w dużej mierze na nostalgii i konwencjonalności.
Oczywiście są też nowości. Być może najbardziej rozbudowane są śmiertelne bitwy, które często mają miejsce między statkami kosmicznymi w uniwersum Warhammera. Sektor Koronus - odległy zakątek galaktyki, w którym toczy się akcja gry - jest pełen oportunistycznych piratów, heretyków rozbitków i jeszcze gorszych rzeczy. Możesz je nieustannie zestrzeliwać za pomocą drugorzędnego systemu walki, w którym wymuszony ruch i względne przechylenie statków są ważnymi elementami w rozważaniach taktycznych. Rozbijanie stępek, odwracanie się i szarżowanie tarczą są integralną częścią tych bitew kosmicznych, które w przeciwieństwie do innych środowisk gry wydają się nieco jałowe i abstrakcyjne. Mimo to bitwy statków i towarzysząca im ekonomia ulepszeń, załogi i napraw dodają nieco dodatkowego polotu i pomagają sprzedać fantazję o byciu nosicielem pochodni dla cywilizacji jako tytułowy nieuczciwy handlarz.
Kolejnym punktem, w którym Rogue Trader odbiega od norm, jest handel i zapasy. Podczas gdy wiele innych gier napełnia kieszenie graczy śmieciami i śmieciami, które można następnie sprzedać (nie)świadomym jakości kupcom, Rogue Trader robi to nieco inaczej. Twoje bezdenne kieszenie nadal będą wypełnione śmieciami, ale nie będziesz mógł ich odsprzedać na chybił trafił. Zamiast tego jest przepakowywany jako towar i można go przekazać mniej lub bardziej podejrzanym organizacjom handlowym. W ten sposób zwiększysz swoją rangę w odpowiedniej frakcji i odblokujesz szereg nagród w postaci wyposażenia i zasobów. Dlaczego zrobili to w ten sposób, jest trochę trudne do ustalenia. Z jednej strony wydaje się, że jest to nieco sprzeczny z intuicją sposób rozumienia wartości rzeczy, które znajdujesz. Z drugiej strony, cała idea eksportu towarów bardzo dobrze współgra ze statusem i zadaniem gracza jako nieuczciwego handlarza.
Zwykły system walki jest na pierwszy rzut oka bardziej tradycyjny, a postacie na zmianę poruszają się i atakują. Jeśli grałeś w planszową grę fabularną z tego samego gatunku, nie powinieneś się całkowicie zgubić. Jednak specjalną sztuczką jest to, że po ataku nie możesz się ruszyć. Na początku wydawało się to irytującym ograniczeniem, ale wraz z ograniczeniem pojawiają się kreatywne rozwiązania. Rola oficera - wybrana przeze mnie klasa postaci - jest szczególnie dobra w naginaniu zasad gry, dając innym postaciom dodatkowe tury. W ten sposób możesz stopniowo zacząć przeskakiwać do przodu w kolejce rund i atakować poza kolejnością. W tym samym czasie, nagłe zmiany szans w bitwie mogą odblokować specjalne zdolności, a każde użycie magii powoli zaciera przepaść między naszym światem a światem demonów...
W ten sposób, pomimo rozpoznawalnego punktu wyjścia, Rogue Trader nadal sprawia wrażenie własnej gry. Będąc zdigitalizowaną wersją planszowej gry fabularnej, naturalnie wiąże się z wieloma ukrytymi rzutami kośćmi i obliczeniami. Dotyczy to bitew, ale także innych kontekstów. Czytanie, jak wiele, wiele talentów postaci w grze wpływa na te obliczenia, może być przytłaczające, ale wyświadczasz sobie przysługę, próbując. Z mojego doświadczenia wynika, że gra strategiczna stoi i upada dzięki zdolności gracza do uczenia się na swoich błędach, a ponieważ gra nie zawsze jest bardzo przejrzysta, być może będziesz musiał przeczytać te same opisy kilka razy, aby zrozumieć, co poszło nie tak.
Warto dowiedzieć się więcej o tym, jak faktycznie działają krwawe bitwy, ponieważ gra szeroko z nich korzysta. Jasne, czasami można ich uniknąć dzięki dialogom lub innej taktycznej pomysłowości, ale motto Warhammera 40,000 brzmi "JEST TYLKO WOJNA" i nie jesteś tu po to, by tańczyć. Niektórzy mogą żałować, że umiejętności gry - od tolerancji na trucizny po wiedzę o kosmitach - były częściej wykorzystywane, ale nie jest to równanie, które mogę w pełni zrozumieć. Wojna jest z natury ostateczna i trudno jest znaleźć równowagę między posiadaniem tak wielu umiejętności z jednej strony, że czynią się one zbędnymi lub rywalizują o przestrzeń, a posiadaniem tak mało, że zbyt szybko osiągasz szczyt wszystkich niezbędnych.
Ale dla mnie największą innowacją gry - lub najciekawszym wkładem w gatunek - jest połączenie klasycznej komputerowej gry fabularnej z uniwersum tak niezwykłym jak Warhammer 40,000. Dystopia Games Workshop może i czerpie z tropów i motywów zarówno fantasy, jak i science fiction, ale życie w 41. tysiącleciu jest niepodobne do niczego innego - na szczęście. To świat pełen ksenofobii, dogmatycznych przesądów i niezrozumiałej technologii. Świat, w którym najgorsza paranoja jest często uzasadniona, a nieustanna wojna jest jedyną stałą w niezliczonych przerażających zmiennych.
Ale co najważniejsze, jest to świat, którego kodeks moralny jest dość daleki od naszego powszechnego postrzegania tego, co jest dobre, a co złe - i to sprawia, że wszechświat jest interesujący do odgrywania ról. Jeśli jesteś dogmatycznym wyznawcą zasad, istnieje wiele okazji do egzekucji tych, którzy zboczą z wąskiej ścieżki cnoty, a wszechświat jest pełen zakazanych rytuałów i okultystycznych artefaktów, które tylko czekają, aż ktoś z nich zrobi użytek. Trzecie etyczne "credo", według którego działa gra, stawia na pierwszym miejscu społeczność i kompromis. Odpowiednio ironicznie nazywany "obrazoburcą", może być bardziej strawnym poglądem na dobro i zło dla wielu - ale w 41 tysiącleciu często jest samodzielny.
Wspaniale jest widzieć, jak twórcy nie stronili od pokazywania brzydszej strony wszechświata. Wiele epickich tropów narracyjnych, które w innych kontekstach mogłyby wydawać się banalne – wielkie zadanie, narzucony los, trudne wybory, wewnętrzny demon – ma tutaj wyjątkowo brutalny i złowrogi ciężar: Nie stajesz się nieuczciwym traderem dlatego, że Patrick Stewart przewidział to we śnie, ale dlatego, że prawo jest prawem i z prawem, Ziemia musi zostać zbudowana - lub światy obrócone w ruinę.
Trudno pogodzić typowe dla RPG oczekiwania dotyczące przygody, bohaterstwa i jedności ze światem nacechowanym pesymizmem i nieufnością. Konflikty społeczne, polityczne i religijne we wszechświecie są naprawdę wyrażane i mają twarz dzięki towarzyszom, których spotykasz w grze. Tutaj twórcy tańczą trudny taniec pomiędzy tworzeniem postaci, które są zarówno charyzmatyczne i ciekawe, ale też nieporównywalne ze sobą pod względem konfliktu. Zakonnica bojowa musi być fanatyczna i ksenofobiczna – jak nakazuje fikcja – bez całkowitego uniemożliwiania współpracy. Czarodziejka musi być buntownicza i skryta - nie sprawiając wrażenia, że z premedytacją czcicielka szatana.
Ogólnie rzecz biorąc, Owlcat odnosi bardzo dobre sukcesy, a dla mnie towarzysze są zdecydowanie największą atrakcją tego doświadczenia. W uniwersum przesiąkniętym ksenofobią, stopniowe łączenie (lub dezintegracja) różnych postaci jest potężnym świadectwem tego, do czego zdolny jest Rogue Trader - zarówno w grze, jak i w tytule. Jeśli już, to chciałbym, żeby było więcej okazji do interakcji z towarzyszami. Zazwyczaj wszyscy mają jakieś przemyślenia związane z każdą większą misją, ale chciałbym móc z nimi rozmawiać w locie, w "terenie"
.
Oczywiście, zgodnie z tradycją, między postaciami jest trochę przekomarzania się - trochę (w większości) dobrodusznego przekomarzania się, ale aktorstwo głosowe jest rozczarowujące. Nie żeby był zły - po prostu nie ma go dużo. Często ogranicza się to do rozmów jeden na jeden, które z nimi prowadzisz. Trzeba powiedzieć, że gra jest stosunkowo ciężka w tekście i osobiście nie byłoby ani wykonalne, ani pożądane, aby nagrywać każdą linijkę. Ale mógłbym użyć więcej od towarzyszy i większej garstki kluczowych postaci historii, a także brakuje mi większej różnorodności w "chrząknięciach", które twoja własna postać wydaje od czasu do czasu.
Ostatecznie jest to kwestia zasobów. Rogue Trader to solidna gra stworzona przez zręczne ręce, ale nie ma wątpliwości, że budżet mógłby być większy. Nie chodzi o to, że gra wygląda wręcz tanio - to sprawia, że nietypowy i dobrze wykonany styl jest nieco niemożliwy - ale nadal podlega pewnym irytującym ograniczeniom technicznym. Czasy ładowania wydają mi się częstsze i dłuższe niż powinny, wiele efektów wizualnych mogłoby być bardziej krzykliwych, ale moją główną frustracją jest ograniczona kamera, która tak naprawdę nie pozwala na zbliżenie głównych bohaterów i otaczającego ich świata. Czasami powoduje to również trudności w walce, gdzie może być trudno określić, co tak naprawdę widzą twoje postacie, ale dla mnie jest to głównie irytacja związana z niemożnością zbliżenia się do wszystkiego. Rogue Trader udaje się pokazać tak wiele innych interesujących i niezwykłych aspektów uniwersum niż tylko opancerzonych żołnierzy i czołgów, więc szkoda, że kamera staje się tym, co przeszkadza w immersji.
Kiedy mówię, że Rogue Trader przypomina klasyki RPG, takie jak Baldur's Gate i Fallout, niestety dotyczy to również problemów technicznych, z którymi się spotkałem. Doświadczyłem zawieszania się gry, przerywania dialogów i przestawania działania kilku różnych animacji. W niektórych częściach interfejsu użytkownika brakuje tekstu, a aktorstwo głosowe nie zawsze pasuje do tekstu. Najbardziej irytujące rzeczy, jakich doświadczyłem, to jednak wiele razy, gdy gra utknęła w bitwie, ponieważ wróg nie wykonał swojego ruchu lub nie wykonał swojej tury. Wszyscy chcemy ponownie wczytać zapis, aby wypróbować inne rozwiązanie - ale nikt nie chce tego zrobić, ponieważ gra utknęła w martwym punkcie!
To wszystko są rzeczy, których doświadczyłem w innych grach tego samego rodzaju i szkoda, że negatywne tradycje są również podtrzymywane przy życiu. Na szczęście nie zdarzyło mi się, aby żadne zadanie utknęło w martwym punkcie lub ugrzęzło w postępach misji, ale muszę przyznać, że często myślałem, że to tylko kwestia czasu. Mając to wszystko na uwadze, a także szybki rzut oka na osiągnięcia deweloperów i wczesne zapowiedzi przyszłorocznych dodatków, trudno nie wyobrazić sobie ulepszonej i skonsolidowanej "ostatecznej" wersji gry w przyszłości, ale postaram się nie spekulować zbyt wiele...
Nie chcę przedstawiać Rogue Trader jako niedokończonej lub ograniczonej gry. To dobrze napisana kosmiczna przygoda z dużą ilością treści i czasem gry niedaleko stu godzin. Sam spędziłem około trzydziestu lat i nadal jestem rozbawiony i zaangażowany. W porównaniu z tegorocznymi wielkimi tytułami, takimi jak Baldur's Gate 3 i Starfield, może nie wygląda to na wiele, ale jeśli Larian Studios nauczyło nas czegokolwiek, to tego, aby nie lekceważyć tych przeoczonych nerdów siedzących gdzieś w Europie i tworzących retro gry fabularne. Moja krytyka gry nie polega więc na tym, że jest zbyt podobna do klasyków, ale na tym, że obecnie pada ofiarą niektórych ich problemów.
Niezależnie od tego, co przyniesie przyszłość, Rogue Trader jest już zdolną grą fabularną, która bez mrugnięcia okiem ożywia kultowe uniwersum. Mistrzowska ścieżka dźwiękowa - wysublimowana mieszanka chorału gregoriańskiego i brudnych syntezatorów - oraz stylowy interfejs tworzą nastrój od samego początku, a barwne opisy towarzyszące dialogom pobudzają wyobraźnię do tego stopnia, że majestatyczny i koszmarny świat gry szybko zaczyna krwawić z czterech stron ekranu. Jeśli zjadłeś za dużo po tegorocznym niezwykłym bufecie RPG, możesz łatwo odpuścić sobie tę porcję w pierwszej kolejności, ale jeśli masz apetyt na więcej i interesujesz się uniwersum, Warhammer 40,000 Rogue Trader jest zdecydowanie godny polecenia.