Polski
Gamereactor
recenzje
WWE 2K19

WWE 2K19

Wszystkie chwyty na graczach dozwolone.

HQ

Jako wieloletni fan wrestlingu, który z uporem maniaka przekonuje wszystkich, że jest to najprawdziwszy sport, nie mogłem sobie odpuścić zagrania w najnowszą odsłonę WWE. Do tytułu zwabiły mnie niczym światło ćmę pokaźny roster, bądź co bądź coraz lepiej odwzorowane modele zawodników i mnogość opcji oferowanych w trybie kariery. Jak się jednak okazuje, ćma łatwo może wpaść w pajęczą sieć i stracić życie. Ja na szczęście swojego przy WWE 2K19 tracić nie zamierzam, ale już teraz oszczędzając Wam rozczarowania mogę napisać - nie będzie to pozytywna recenzja. By jednak tradycji stała się zadość, niczym Michael Buffer zacznijmy od kultowego...

Let's Get Ready To Rumble!

WWE 2K19
Zapowiedź pogromu, który za moment nastąpi.

Wrestling to przede wszystkim widowisko, wyreżyserowane show, w którym każdy odgrywa przypisaną mu rolę. Im więcej fajerwerków, teatralnych wręcz zachowań, skandali oraz bohaterskich akcji, tym lepiej. Bo cóż może być lepszego niż nowa drama z naszym ulubionym zawodnikiem. Miliony osób na całym świecie doskonale wiedzą, o czym mówię. I wszyscy, choć zdają sobie sprawę, że scenariusz jest z góry ustalony, z wypiekami chodzą na gale lub zasiadają przed telewizorami. Właśnie tym powinno być WWE 2K19 i właśnie tym NIE JEST.

Już poprzednie odsłony zaczęły z designu przypominać bardziej sklep internetowy niż grę sportową, ale to, co zaprezentowano w nowej części, woła o pomstę do nieba. Minimalizm nie nadaje się do wszystkiego i niestety nie pasuje kompletnie do wrestlingu. Pomijając jednak sam dobór menusów, które prezentują się okropnie, nieporozumieniem jest zrezygnowanie ze zdjęć zawodników przed rozpoczęciem walki. Zamiast tego, idąc na skróty, twórcy uraczyli nas mało zachęcającymi, sztywnymi, żywcem wyjętymi z generatora modelami, w których nie tylko próżno szukać jakichkolwiek emocji, ale są najzwyczajniej w świecie brzydkie.

To jest reklama:
WWE 2K19
Menu gry bardziej przypomina sklep internetowy.

I do siebie niepodobne. Mamy końcówkę roku 2018 i patrząc na inne gry sportowe w głowę zachodzę, jak bardzo wrestling w tej materii odstaje. A przecież jest to na tyle widowisko nietypowe, że z powodzeniem z roku na rok mogłoby docierać do coraz większej rzeszy fanów. Odnoszę jednak wrażenie, że twórcy doszli do wniosku, iż skoro mają już starą audiencję, to po co się w ogóle starać o nową. Tyle, że w ogólnym rozrachunku byłoby to całkiem logiczne zachowanie. Gdyby nie fakt, że WWE 2K19 daje kolosalnego susa wstecz, wyglądając gorzej od wcześniejszych odsłon serii.

Wielu z zawodników w pokaźnym rosterze nie jest nawet do siebie podobnych. A przynajmniej nie w zadowalającym stopniu. Oczywiście, że fani wrestlingu szybko wychwycą charakterystyczne grymasy, jak podniesiona brew The Rocka, i ich ten fakt ucieszy, jasne, że bez problemu znajdziecie swoich ulubieńców, szybko jednak okazuje się, że poza naprawdę znanymi gwiazdami większość modeli wykonanych jest bardzo niechlujnie, by nie powiedzieć - brzydko. Zresztą, na podobnym poziomie - czytajcie „kiepskim", wykonano wszystkie areny oraz miejscówki, w których od czasu do czasu dane jest nam oglądać zawodników.

To jest reklama:
WWE 2K19
Walki porywają... na kilka minut.

Największa i... najdroższa gala

Pomimo kiepskiej oprawy, która zdecydowanie mogłaby być lepsza i będę się przy tym upierać. Doskonale zdaję sobie sprawę, że nie tym seria stoi. Roster robi wrażenie. Możemy wybierać spośród ponad dwustu(!) zawodników. Oczywiście łącznie z kilkoma wariantami niektórych z nich, zawodników przedpremierowych oraz tych otrzymywanych w przeróżnych DLC. Co by jednak nie było za wesoło, na starcie nie odczujecie ogromu wyboru, lecz olbrzymią irytację. Szybko okazuje się bowiem, że spora część zawartości została zablokowana i będziecie musieli za nią zapłacić - co już samo w sobie nie jest czystym zagraniem... nawet jak na wrestling.

Niestety, o ile nowe stroje, ciosy czy też dodatki jesteśmy w stanie odblokować za walutę zdobytą w samej grze, o tyle jeśli chodzi o zawodników, sprawa zaczyna się komplikować. Punktów po walkach dostaje się niewiele, a koszt zawodników jest naprawdę wysoki. A więc by walczyć chociażby Stingiem czy Batistą, musimy zapłacić. Z pomocą przychodzi co prawda początkowa pula punktów, która przy dobrym wietrze pozwala nabyć trzech-czterech zawodników. Jednak sam fakt blokady większości z nich skutecznie zniechęca do gry.

WWE 2K19
Zawodnicy prezentują się dostojnie niczym pień drewna.

Pomimo tego walki potrafią sprawić radość i dają satysfakcję. Zwłaszcza w momencie, gdy gramy wspólnie z przyjaciółmi, bo nic tak nie poprawia nastroju, jak sklepanie sław stworzonymi przez nas zawodnikami. Możliwości, by tego dokonać, gra daje sporo. Dostarczono praktycznie każde znane fanom wrestlingu rodzaje starć - ale tu raczej nie spodziewaliśmy się niczego innego.

Jak przystało na grę na licencji, możecie spodziewać się dobrego odwzorowania zachowań każdej z gwiazd. Tu WWE 2K19 faktycznie pokazuje pazur. Pomimo wspomnianej już brzydoty modeli, z przyjemnością ogląda się każdy finisher, typowe dla poszczególnych zawodników zagrywki i fanaberie. Dokładnie odwzorowano też ciosy, sposób poruszania się czy gestykulację. W połączeniu z efektywnymi wejściami i dużym wachlarzem ruchów daje to zadowalający efekt, który skutecznie potrafi przykuć na kilka wieczorów do ekranu.

Równie dobrze wypadają w tej kwestii utwory wejściowe każdego z zapaśników. Monotonne po kilku minutach staje się natomiast obcowanie z menu, cztery utwory w pętli bardzo szybko męczą, z czasem zaś potrafią irytować. Podobnie jak komentatorzy, wypowiadający w kółko te same kwestie. O ile jeszcze w versusie nie jest to zauważalne, o tyle grając własnym zawodnikiem odczuwalny staje się mały zasób komentarzy. Może i gwiazdy są głównym czynnikiem przyciągającym co roku graczy do gry, ale nie da się ukryć, że to właśnie MyCareer najbardziej angażuje gracza.

WWE 2K19
Stworzenie własnego zapaśnika daje satysfakcję.

Moja Kariera

Tryb pozwala nam poczuć się jak prawdziwa gwiazda wrestlingu. Spędziłem łącznie kilka godzin na dopieszczaniu swojego zawodnika. I choć początkowo mnogość opcji w kreowaniu nie zachwyca, tak już po pierwszej walce jesteśmy w stanie zakupić kilka paczek z dodatkowymi ubraniami, ciosami czy ozdobami na ring. Różnego rodzaju paczki z kartami pozwalają nam również wybrać, w co chcemy inwestować. Jeśli więc bardziej interesuje Was estetyka, nic nie stoi na przeszkodzie, byście całe zarobione dobro przeznaczali właśnie na nią.

Nasz zapaśnik, niczym rasowy bohater gry RPG, rozwija w trakcie kariery swoje zdolności i atrybuty. Ważnym aspektem przy kreowaniu zawodnika jest też specjalizacja, od której tak naprawdę zależy wachlarz ciosów czy początkowy rozkład atrybutów. Z poziomu każdej specjalizacji jesteśmy też w stanie wybrać pod-specjalizację, dzięki której dopasowujemy postać do własnego stylu gry. I tak wybierając przykładowo „powerhousa" możemy z czasem specjalizować się w byciu bohaterem lub bestią - co przynosi określone korzyści, ale przede wszystkim zmienia nasze podejście do kariery, wprowadza wiele unikalnych zdolności specjalnych oraz zachowań.

WWE 2K19
Moja Kariera to najlepszy tryb gry.

Trzeba przyznać, że powolne brnięcie po szczeblach kariery jest najbardziej wciągającym doświadczeniem w grze i na długi czas zapomniałem nawet o istnieniu gwiazd. Co prawda fabularnie tryb nie zachwyca - ale tu poprzeczka nie była postawiona jakoś specjalnie wysoko. Początek potrafi przynajmniej nieźle wkręcić i powinien zadowolić wszystkich fanów wrestlingu. Nic tak nie poprawia humoru, jak zobaczenie naszej wschodzącej gwiazdy obok znanych i kultowych zawodników.

WWE 2K19 to gra skierowana jedynie do zagorzałych fanów wrestlingu. Ale również oni powinni zdawać sobie sprawę, że jest to jedna wielka parada nierówności. Z jednej strony byłem zachwycony mnogością opcji w czasie kreowania własnego zapaśnika i łatwością, z jaką można nim zarządzać. Z drugiej jednak tytuł odstrasza wykonaniem i niechlujstwem, które aż nie przystoi na rok, w którym został wydany. Sytuacji nie ratuje nawet olbrzymi roster, zarówno zapaśników jak i div, bo jest on jedynie zasłoną dymną ukrywającą mikro-płatności i zaniedbania, których uświadczymy praktycznie w każdym aspekcie obcowania z grą. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest opłacanie abonamentu WWE Network. Tam przynajmniej otrzymujemy dokładnie to, za co płacimy, i możemy cieszyć się jakością, której WWE 2K19 może tylko pozazdrościć. Być może seria wstanie kiedyś z kolan, tymczasem dogorywa na nich tak głośno, że aż uszy więdną.

WWE 2K19
Tym razem brewka The Rocka to za mało.
05 Gamereactor Polska
5 / 10
+
Duży roster zawodników, tryb MyCareer wciąga na długo, sporo opcji w kreowaniu własnego zawodnika, fanserwis dla wielbicieli wrestlingu.
-
I niestety tylko dla nich, słaba oprawa graficzna, komentator powtarzający w pętli cztery zdania, toporność, słabe mini-gry w czasie pojedynków, masa ukrytych płatności, gra przypomina bardziej sklep internetowy niż sportową galę.
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty

0
Tryb MyCareer na nowym zwiastunie WWE 2K19

Tryb MyCareer na nowym zwiastunie WWE 2K19

WIADOMOŚĆ. Przez Jonas Mäki

Jedną z głównych atrakcji w serii WWE 2K jest tryb MyCareer, w którym zaczynasz na samym dole sceny niezależnej, udajesz się do NXT i ostatecznie osiągasz szczyt WWE jako...



Wczytywanie następnej zawartości