Polski
Gamereactor
Recenzje seriali
Dragon's Dogma (Netflix)

Dragon's Dogma - recenzja anime

Seks, smoki i... paskudne CGI.

Dragon's Dogma (Netflix)

Dragon's Dogma to krótkie, lecz bardzo intensywne doznanie. Siedem odcinków anime można wciągnąć w zasadzie w jeden wieczór i gdyby nie paskudne wręcz efekty komputerowe, całość oglądałoby się całkiem przyjemnie. Bo jasno trzeba sobie powiedzieć, że seria koła na nowo nie odkrywa, a sztampowa historia jest, cóż, sztampowa. Jednak nie można w pełnym przekonaniu stwierdzić, że czas spędzony z anime był czasem straconym.

Warto na początku przypomnieć, że anime powstało na podstawie całkiem udanej i lubianej przez fanów gatunku gry RPG Dragon's Dogma: Dark Arisen i jako treściwa adaptacja całkiem się sprawdza. Serial składa się z siedmiu odcinków, z których każdy nawiązuje do jednego z grzechów głównych i, o dziwo, nawet w tak ograniczonym czasowo projekcie trzyma ma to ręce i nogi. Fani samej gry będą raczej zadowoleni, bo anime zawiera w sobie mnóstwo nawiązań do pierwowzoru, łącznie z licznymi przeciwnikami, których bohaterowie napotykają na swojej drodze, czy kanonicznym wyglądem poszczególnych pancerzy, oręża czy też lokacji.

Dragon's Dogma (Netflix)
To jest reklama:

Niestety, jakość podróży Powstałego i jego Sługi bardzo mocno zaniża sama oprawa wizualna, która tu stanowi wręcz paskudnie wykonane CGI. O ile jeszcze same ludzkie postacie wyglądają całkiem dobrze, o tyle już wszelkiej maści potwory wołają o pomstę do niebios. Dziwne, że przy tak niewielkiej serii twórcy zdecydowali się iść na skróty i nie zaserwowali nam anime z nieco tradycyjną kreską, jak to było chociażby w przypadku Castlevanii. Dziwne, bo niektóre elementy tła czy postacie - jak chociażby dzieci w niektórych scenach - nadal rysowane są w dwuwymiarze, co w połączeniu z grafiką 3D wygląda niezbyt okazale. Wyraźnie widać, że Dragon's Dogma jest produkcją budżetową.

A szkoda, bo te siedem odcinków to naprawdę zwarta całość, którą ogląda się całkiem dobrze, traktując ją jako seans na jeden lub dwa wieczory. Jak już pisałem, anime nie próbuje niczego wymyślić na nowo, nie próbuje też na siłę szokować nagością czy brutalnością - choć tych elementów jest tu całkiem sporo - ale jest raczej typowym fantasy, w którym w teorii każdy poszczególny odcinek przekazuje na końcu ważne treści. W teorii, bo i nie zawsze to wychodzi, choć nie jest tu aż tak źle, jak można początkowo przypuszczać. Siedem grzechów wymusiło co prawda liczbę epizodów i niektóre wątki zostały tym samym zepchnięte na dalszy tor. Nie obraziłbym się chociażby za lepsze rozpisanie postaci Ethana czy Hanny - ci z odcinka na odcinek nieco się zmieniają, ale niekiedy wypada to po prostu tak samo sztucznie jak potwory, z którymi walczą.

Dragon's Dogma (Netflix)

Trudno zresztą oczekiwać, że z siedmiu epizodów, które trwają nieco ponad dwadzieścia minut, każdy zaoferuje bogatą fabułę, emocjonujące walki i jeszcze głębokie przesłanie. Tu trzeba wybierać, jednak suma summarum i tak wyszło to nie najgorzej, a Dragon's Dogma to ciekawy serial dla osób, którym podobała się sama gra. Szkoda jednak, że całe wrażenie tak bardzo psuje tu kwestia doboru stylu artystycznego. Gdyby anime było rysowane w bardziej tradycyjny sposób, bylibyśmy w stanie wybaczyć mu nawet najstraszniejsze z grzechów. Tymczasem zemsta Powstałego, choć atrakcyjna pod względem treści, finalnie pozbawiona została większych emocji.

To jest reklama:
06 Gamereactor Polska
6 / 10
+
Nawiązania do samej gry; dobrze napisane mini-wątki i przygody; zamknięcie całości w siedmiu odcinkach opartych na grzechach; przyjemna muzyka.
-
Koszmarny styl artystyczny; brak większej głębi; słabo rozpisani bohaterowie i wątki.
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości