Iga Świątek udowadnia, że stać ją na każdą nawierzchnię, zdobywając koronę w Cincinnati w meczu z Paolini
Iga Świątek wspina się na 2. miejsce na świecie po wygraniu w tym roku Cincinnati i Wimbledonu.
Iga Świątek rozpoczęła ten sezon od kilku rozczarowujących akcentów, ale w tym roku stale się poprawia i zdobyła dwa główne tytuły (prawie) z rzędu: Wimbledon w zeszłym miesiącu i Cincinnati Open wczoraj wieczorem, pokonując Jasmine Paolini, rozstawioną z numerem siódmym, w dwóch setach: 7-5, 6-4. Tym razem było trudniej niż w Wimbledonie (kiedy to zadziwiająco pokonała Amandę Anisimovą 6:0, 6:0), co zapewne sprawiło, że zwycięstwo było dla niej tym bardziej satysfakcjonujące, że nabiera pewności siebie.
Kluczowym czynnikiem jest to, że Świątek, która dominowała na kortach ziemnych, przegrała w półfinale Rolanda Garrosa, przerywając tym samym zwycięską passę. W tym roku nie zdobyła żadnego tytułu na kortach ziemnych. Jednak teraz zdobyła Wielkiego Szlema na trawie w Londynie, a teraz Masters 1000 na twardych kortach, co sprawiło, że jest "w pewnym sensie zszokowana".
"Dziękuję [mojemu zespołowi] za to, że zmusił mnie do stania się lepszą zawodniczką i nauczenia się, jak grać na tych wszystkich szybszych nawierzchniach" – powiedziała Polka, która wyprzedziła Coco Gauff jako numer 2 na świecie. Tymczasem jej rywalka Jasmine Paolini awansowała na 8. miejsce na świecie i choć w pięciu meczach wciąż nie była w stanie wygrać Świątk ani razu w pięciu meczach, naprawdę popchnęła Świątek do granic możliwości, co jest obiecującym znakiem na przyszłość.
