Według raportu Światowej Organizacji Zdrowia na drogach w 2018 roku zginęło 1,35 miliona osób, co mniej więcej oznacza tyle, że co około dwadzieścia cztery sekundy ktoś umierał potrącony przez samochód (zarówno z winy kierowcy, jak i pieszego). Pomijając już kwestie statystyki tego, ile osób codziennie przychodzi na świat, i tak brzmi to przerażająco, prawda? Nie dziwi zatem rozwój autonomicznych pojazdów, które dla wielu mają być rozwiązaniem tego problemu - wyeliminowanie czynnika ludzkiego (przemęczenie, prowadzenie pod wpływem alkoholu czy zwykłe zagapienie się) ma pozwolić na uratowanie tych wszystkich osób. Przy okazji będzie to tańsze rozwiązanie i pozwoli na oszczędności w różnego rodzaju firmach przewozowych.
Rezygnacja z prawdziwych pracowników na rzecz mniej lub bardziej zaawansowanych robotów już od ponad stu lat dzieje się na naszych oczach, a rewolucja przemysłowa - teraz cyfrowa - zbierają swoje żniwo. W końcu najbardziej cierpią na tym robotnicy, którzy w wyniku zmian tracą swoje posady i nie są w stanie zapewnić utrzymania swojej rodzinie. W wyniku frustracji i niemocy co jakiś czas słyszymy o protestach, które szybko nagłaśniane są przez media i równie szybko zostają przygniatane przez inne, ważniejsze tematy. A co z tymi, którzy nie potrafią się dostosować do nowych warunków i nie są w stanie zaakceptować zmian?
Neo Cab, debiutancka gra studia Chance Agency, nie daje w tym temacie jasnych odpowiedzi (w zasadzie to żadnych), a przedstawia punkty widzenia osób bezpośrednio zaangażowanych w ten "konflikt". Mamy zatem pasażerów, którzy chcą bezpiecznie dojechać z punktu A do B. Neo Cab (odpowiednik Ubera), tracący z każdym kolejnym dniem coraz więcej w wyniku nieczystych zagrywek marketingowych Capry, wielkiej korporacji z dziedziny nowych technologii. No właśnie, ale czy na pewno te działania są nieczyste? Tutaj trzeba by było postawić pytanie o to, czy postęp nie jest jedną wielką nieczystą zagrywką. A może to po prostu sposób implementacji zmian budzi wątpliwości?
W Neo Cab właśnie to jest najlepsze, że nikt nic nie podaje na tacy i do wszystkiego musimy dojść sami, czytając kolejne rozmowy pomiędzy pasażerami i Liną Romero, jednym z kierowców tytułowej korporacji. Wszystkie złe rzeczy, które spotkały ją życiu, to wina Capry. Przynajmniej ona tak twierdzi i stara się to podkreślać przy każdej możliwej okazji, choć na pierwszy rzut oka nie wygląda na taką, co lubi się nad sobą rozczulać. Silna kobieta z charakterem, która co chwila daje znać o tym, że to przez Caprę pokłóciła się z przyjaciółką, zmuszając ją tym samym do przeprowadzki.
Generalnie, Capra to wcielone zło, więc to oczywiste, że szybko staje się wygodną wymówką do uzasadniania swoich słabości i błędów. Trochę martwiłem się na początku, że gra wpadnie w pułapkę jednowymiarowości, ale jak pisałem wcześniej, tak się nie dzieje i poglądy czy zachowania Liny ewoluują, a sama bohaterka zaczyna kontrolować swoje emocje. Pomaga jej w tym podarunek od Savy, przyjaciółki, która zaprosiła ją do nowego miasta, by w końcu się pogodziły i zamieszkały razem, jak za starych czasów. Opaska bada stan krwi i sygnalizuje - poprzez zmianę koloru - jaki nastrój ma teraz nasza bohaterka. Przyznam szczerze, że sam bym chciał mieć coś takiego, choć nie wiem, jak zareagowaliby na to moi rozmówcy.
Opaska pomaga kontrolować przebieg rozmów, tak by Lina nie zapędzała się za bardzo w swoich opowieściach o Caprze, co nie dość, że jest ułatwieniem dla gracza (mechaniką), to na dodatek ma doskonałe osadzenie fabularne. Podobnie jak w Uberze, kierowcy w Neo Cab są oceniani gwiazdkami, więc to, w jakiej atmosferze będzie odbywała się podróż, przekłada się na naszą ocenę. Na szczęście nie doprowadziłem do sytuacji, w której korporacja chciała się mnie pozbyć, ale bardzo łatwo można sobie zepsuć opinię. Jedna zła ocena na koniec dnia rzutuje na pozostałe dwie - z trzech ocen gra nie wyciąga średniej arytmetycznej, tylko każda liczona jest oddzielnie. Mało uczciwy system, który blokuje dostęp do bardziej opłacalnych zleceń.
System kolorów odpowiada też za wybieranie konkretnych opcji dialogowych - jak jesteśmy podenerwowani, to logicznym jest, że ze spokojem nie odpowiemy na czyjeś argumenty. Działa to też rzecz jasna w drugą stronę. Naturalny, bardzo ludzki system, który w grze nie jest co prawda zbyt często stosowany, ale sama jego obecność w zupełności wystarcza.
Klienci, w odróżnieniu od tych z Night Call (moja recenzję znajdziecie tutaj), nie mają własnych historii, a wszystkie rozmowy służą odkrywaniu świata. Inaczej. Mają własne życia, problemy, przemyślenia, ale wszystko to jest ukierunkowane na rozmowy o Caprze. Przy tym wszystko pozostaje naturalne, a postacie nie wykładają wszystkiego niczym w grach RPG, gdzie każdy tylko czeka, żeby opowiedzieć ci historię tego świata. To operowanie na niedopowiedzeniach wypada świetnie, a niektóre historie naprawdę dają do myślenia. Były więzień, który ostatnie piętnaście lat spędził za kratkami, totalnie przegapił całą rewolucję i teraz jest jak przybysz z innej planety.
Jest też znacznie mniej klientów, dzięki czemu łatwiej nawiązuje się bliższe relacje i zdobywa tym samym przydatne informacje. Oczywiście informacje o Caprze, ale na szczęście korporacja nie zdominowała całej i gry i zwłaszcza w końcowej fazie kilka długaśnych minut dostaje relacja Liny i Savy. Ta - cóż, nie będę ukrywał - podobnie jak Draugen mocno odcisnęła na mnie swoje piętno, poruszając aktualnie bliskie mi tematy. Czy opłaca się poświęcać przyjaźń tylko dla postawienia na swoim, nawet jeśli ma się rację? Na to, na ile ważna jest dla Was i Waszych znajomości szczerość, musicie sobie odpowiedzieć sami. Ale znów, kolejny ciekawy wątek, którego totalnie nie spodziewałem się w tej krótkiej (gra jest na pięć godzin, choć ma kilka zakończeń) visual noveli o jeżdżeniu neonową taksówką.
Właśnie, neony. W Neo Cab wszędzie są NEONY, a gra krzyczy na każdym kroku, że jest NEO noir. Bywa to uporczywe i nierzadko irytujące, ale sama stylistyka gry i modele postaci bardzo mi się spodobały. Grafika ma naprawdę dobrą kreskę, a postacie wyglądają na dopracowane (oczywiście w ramach tego stylu).
Jedyne, na co mogę narzekać, to okazjonalne błędy w animacjach - sama gra jest statyczna, ale wszelkiego rodzaju ruch wygląda na toprony i nienaturalny - ale to tylko detal, bo Neo Cab to naprawdę solidny tytuł, który warto poznać. Nie daje konkretnych odpowiedzi, ale zachęca do myślenia i chyba to jest największa siła debiutanckiej produkcji Chance Agency.