Katie Boulter, 28-letnia brytyjska tenisistka, nr 39 na świecie i druga w Wielkiej Brytanii, ujawniła we wtorek, jakie wiadomości otrzymała w sieci: "Mam nadzieję, że zachorujesz na raka", obraźliwe słowa pod adresem jej rodziny i babci... Setki ludzi obrażało ją, niektórzy dlatego, że stracili pieniądze na jej zakładach, co ją przytłoczyło, ponieważ "trudno było odróżnić te, które stanowiły prawdziwe ryzyko".
Jej słowa, opublikowane przez BBC, odbiły się szerokim echem w świecie tenisa, a wielu graczy od tego czasu wypowiedziało się, aby ją wesprzeć, a także potępić nadużycia w Internecie, których doświadczyli, a które stały się normą dla sportowców.
Rodaczki Harriet Dart i Sonay Kartal zasugerowały, że powinny istnieć środki identyfikacji podczas tworzenia kont w mediach społecznościowych, więc naprawdę nie ma większego znaczenia, kiedy WTA zgłasza te konta, ponieważ mogą one łatwo tworzyć nowe konta. Álex de Miñaur, który jest również partnerem Boultera, powiedział, że wielu sportowców nie chce mieć do czynienia z własnymi kontami w mediach społecznościowych z powodu tego rodzaju nadużyć.
Dobrą stroną jest to, że mówienie o tym głośno oznaczało również, że Boulter otrzymał "setki wiadomości wsparcia". "Mówili, jak bardzo mnie kochają i jak bardzo doceniają, że zwróciłem uwagę na ten temat, a nie byli tego świadomi. Po prostu nie sądzę, żeby ludzie byli tego świadomi. Nie sądzę, żeby ludzie zdawali sobie sprawę z tego, jak wiele to dzieje się z graczami".
Boulter zaoferowała również wsparcie młodym graczkom zmagającym się z przemocą w Internecie. "Staram się zwrócić na to uwagę i jeśli któraś z tych dziewczyn czuje, że chce ze mną o tym porozmawiać, będę bardziej niż szczęśliwa, mogąc to zrobić. Postrzegam siebie jako otwartą księgę i postrzegam siebie jako kogoś, kto przeszedł niezłą podróż".