Wyłączność jest coraz bardziej luźną koncepcją i tak naprawdę tylko Nintendo w pełni ją akceptuje, podczas gdy Microsoft poszedł najdalej w jej porzuceniu. Sony plasuje się gdzieś pomiędzy, nie stroniąc od wypuszczania gier na PC i, co zaskakujące, na Switcha (Lego Horizon Adventures ), a nawet Xboxa (seria MLB The Show ) - ale wciąż ma tytuły, które pozostają ekskluzywne przynajmniej przez jakiś czas.
Microsoft idzie jednak w zupełnie innym kierunku i już rok temu deklarował, że będzie wypuszczał gry na PlayStation i Switcha. Do tej pory za decyzją stoi tylko wiele logiki w starszych grach, ale tego lata potwierdzono, że Doom: The Dark Ages zostanie wydane jednocześnie dla wszystkich formatów, pomimo faktu, że jest to tytuł Bethesdy i że szef gier Microsoftu, Phil Spencer, powiedział w momencie przejęcia, że chodzi o gry na wyłączność.
Potem, w zeszłym miesiącu, przyszedł czas na kolejną niespodziankę, ponieważ ogłoszono, że Indiana Jones and the Great Circle zostanie wydany na PlayStation 5 w przyszłym roku, co oznacza, że jakikolwiek wzrost, jaki Microsoft mógł uzyskać ze sprzedaży Xbox w te święta Bożego Narodzenia, praktycznie zniknął. Co więcej, w zeszłym tygodniu przeczytaliśmy, że Spencer stwierdził, że nie ma czerwonych linii, wokół których gry Xbox mogą pojawiać się w innych formatach. Gears of War może równie dobrze pojawić się na Switchu, a Halo na PlayStation. Czy więc Microsoft nie chce sprzedawać konsol i jak spodziewają się, że ich następna konsola Xbox zniknie z półek, jeśli nie będzie miała wyłączności?
Nie ma wątpliwości, że był to jeden z głównych powodów, dla których PlayStation 5 mocno ucierpiało w katastrofalnym (dla Microsoftu) roku 2022, a teraz będą miały jeszcze mniej tytułów na wyłączność. Jaki jest więc plan na przyszłość? Kto kupi konsolę Xbox i dlaczego? Czy to Game Pass przyciągnie wszystkich, mimo że serwis jest już fenomenalny, ale nie na tyle duży?
Myślę, że wiele z tych odpowiedzi kryje się w kontrowersyjnej kampanii, którą Microsoft prowadzi ostatnio, twierdząc, że wszystko może być Xboxem. Innymi słowy, powinien być postrzegany bardziej jako usługa, a nie platforma. To, czy jest to dobra strategia, czy nie, będzie dyskutowane jeszcze przez długi czas, ale z czysto faktograficznego punktu widzenia istnieją zarówno potencjalne plusy, jak i minusy. Wśród tych ostatnich okazuje się, że duża część tej strategii opiera się na graniu w chmurze, ekscytującej technologii, która jednak oznacza pewne opóźnienie, które sprawia, że szybsze gry akcji, w szczególności walki i wyścigi, tracą wartość rozrywkową. Ponadto tego typu gry często nie do końca nadają się na ekrany dotykowe, co oznacza, że aspekt gier mobilnych wciąż jest tracony.
Wśród korzyści jest jednak znacznie większa potencjalna liczba graczy, niż gdyby Microsoft pozostał przy samych konsolach. Co więcej, gry konsolowe wydają się kurczyć dość szybko, co naraża je na ryzyko, że nie będą przygotowane na przyszłość. I w bardzo wielu przypadkach pewne opóźnienie sygnału wejściowego nie ma w rzeczywistości dużego znaczenia dla gier.
Jedyną generacją, która naprawdę dobrze się sprawdziła w przypadku Microsoftu, była konsola Xbox 360, kiedy z całego serca zainwestowali w gry i usługi, które gracze naprawdę docenili, a w przypadku Xbox One początkowo zrobili coś dokładnie odwrotnego. Xbox Series X/S jest pod tym względem znacznie lepszy od swojego poprzednika, ale wielu kupiło ekosystem Sony w ostatniej generacji i pojawiły się bardzo niejasne komunikaty, a do tej pory niemal zaskakująco mała partia wydań od wielu deweloperów Xbox Game Studio.
Sam Microsoft o tym wie i podejrzewam, że to, co teraz robią, to po prostu akceptacja swojej nowej roli, a może przede wszystkim nowej roli Xboxa. Phil Spencer powiedział niedawno, że to właśnie poza konsolami Xbox rozwija się dział gier Microsoftu i być może w końcu zdali sobie sprawę, że jest to całkowicie dobra pozycja. Steam do niedawna nie miał konsol, ale i tak jest dość dominującą siłą, a ich Steam Deck jest uważany za ogromny sukces, mimo że sprzedał się w liczbie 5-10 milionów sztuk w ciągu trzech lat - liczby, które można by uznać za katastrofę dla konsol.
Szacuje się, że Xbox Series X/S sprzedał się w około 30 milionach sztuk, co jest wyraźnie więcej niż Steam Deck i powinno wystarczyć, aby stać samodzielnie, zakładając, że sprzęt nie musi być dotowany, i myślę, że tutaj elementy zaczynają się układać na swoim miejscu. W przypadku następnej generacji Microsoft nie będzie nadmiernie reklamował konsoli, ale postrzegał ją jako jeden z wielu sposobów na dostęp do ekosystemu Xbox.
Rozsądnie rzecz biorąc, jest zbudowany jak komputer PC, więc nie są potrzebne żadne osobne wersje, a wszyscy gracze konsolowi będą mogli wybrać, czy chcą coś ograniczyć, aby uzyskać lepszą liczbę klatek na sekundę, czy zainwestować więcej w grafikę. Pozwala to również Microsoftowi, podobnie jak Steam Deck, na wydawanie potężniejszej wersji swojej konsoli w miarę upływu czasu bez konieczności przerabiania gier.
Przyjmę za pewnik, że nadal będą mieli gry na wyłączność (a może zwłaszcza te na wyłączność czasową). Wszystkie serwisy gier wykazały taką potrzebę, a nawet Steam ma wyłącznie gry Valve. Będzie ich jednak mniej, a celem będzie zarabianie na konsolach od samego początku. W ten sposób mogą wypuścić zarówno tańsze konsole Xbox, jak i molocha, który kosztuje co najmniej tyle samo, co PlayStation 5 Pro (a tym samym spełnić obietnicę niezwykle wydajnej konsoli).
Z Game Pass, Xboxem dla wielu urządzeń i często omawianym przenośnym Xboxem, myślę, że Microsoft może mieć koncepcję, która nadal uszczęśliwi większość ludzi. Zwłaszcza, jeśli mogą również oferować np. Epic Games Store i Steam, aby tym samym być konsolami z dostępem do praktycznie wszystkich gier (oczywiście z wyjątkiem Nintendo). Czy to wystarczy, czas pokaże.