Polski
Gamereactor
artykuły
DC Legends

Dlaczego nadal gram w DC Legends?

Jedni kolekcjonują kieszonkowe stworki, inni - superbohaterów.

DC Legends

DC Legends miałem potraktować jak każdą inną grę na komórki - zainstalować, sprawdzić i wyrzucić. Jako że w większości przypadków często nawet pomijam drugi krok, coś musi być z tymi „Legendami" na rzeczy. Oczywiście ważną kwestią w osobistym odbiorze takiej gry jest sam setting, który w tym przypadku do mnie jak najbardziej przemawia. Aczkolwiek nawet wydanej nieco później konkurencyjnej produkcji ze stajni Marvela nie udało się zatrzymać mnie na dłużej. Co zatem jest w tym, zdawać by się mogło, prostym klikaczu?

Może najpierw wyjaśnię, czym jest DC Legends. Na pierwszy rzut oka to typowa gra taktyczna z elementami RPG, która skupia się w głównej mierze na kolekcjonowaniu i szkoleniu postaci - w tym przypadku bohaterów i złoczyńców z uniwersum DC. Pierwsze dni obcowania z tytułem wyglądają zupełnie zwyczajnie. Będąc uczulonym na wszelkiej maści dodatkowe płatności, wyczekiwałem na nie niczym pies na pana, który miał za moment pojawić się w progu. Mikrotransakcje oczywiście w grze się znajdują, jakżeby inaczej. Jednak w żaden sposób nie są nachalne w stosunku do gracza, a w przeciwieństwie do konkurencyjnych tytułów twórcy DC Legends rozdają nawet nagrody na lewo i prawo, dzięki czemu cierpliwy odbiorca nie musi inwestować w tę produkcję ani złotówki.

DC Legends
Typowy hub, w tym przypadku Watchtower.
To jest reklama:
DC Legends
W jednej drużynie można mieć maksymalnie cztery postacie.

Oczywiście dyskusyjne jest to, co w tym przypadku oznacza cierpliwość, i pewnie, że inwestując w tytuł znacznie szybciej znalazłbym się na szczycie, jednak wszystko zależy jak zwykle od tego, jak postrzegamy samą grę i czego od niej oczekujemy. Ja dziennie poświęcam jej około pół godziny, a gram od kilku miesięcy. Nie zwracam przy tym uwagi na rankingi i innego rodzaju tabelki, ot, gram, bo kolekcjonowanie lubianych przeze mnie postaci sprawia mi frajdę. Brzmi do bani... Każdy przecież może grać dla przyjemności i bronić gry, która mu się podoba. Jest jednak kilka kluczowych elementów, które sprawiły, że DC Legends to produkcja, która gości na moim telefonie zdecydowanie najdłużej ze wszystkich tytułów komórkowych i w przedziale czasowym pobiła nawet Fallout Shelter, a wydawało mi się, że to niemożliwe.

Jak pewnie już mogliście zauważyć, nie jestem wielkim fanem gier mobilnych. Zdecydowanie też jestem leniem, którego w takich tytułach zwyczajnie męczy i nudzi „farmienie" lub zbyt długie zastoje. Czy zainstalowaliście kiedyś mobilną grę i zostaliście na samym początku obdarowani mnóstwem prezentów tylko po to, by w niej zostać, a po kilku dniach zorientowaliście się, że twórcy złapali Was na przynętę? Myślę, że miał tak dosłownie każdy z nas. W DC Legends jest pod tym względem nieco inaczej. Mówiąc wprost, tu przynęta zostaje zarzucana każdego dnia, gdy następuje przeliczenie dobowe. Miesięczne i tygodniowe nagrody, dziennie wyzwania oraz misje specjalne sprawiają, że nawet poświęcając grze chwilę wolnego czasu jesteśmy w stanie dość szybko zgromadzić ciekawych bohaterów. Co więcej, całkiem szybko zarabiamy wewnętrzną walutę, którą z powodzeniem możemy wydawać na paczki losowych lub sprecyzowanych (dla tych, którzy nie lubią kupować przysłowiowego kota w worku) bohaterów. Ponadto każde problemy techniczne czy święta również wiążą się z dużymi bonusami. I warto zaznaczyć w tym miejscu, że nie są to ochłapy rzucane w stronę graczy, lecz faktycznie całkiem przyzwoite treści.

DC Legends
"Latarnia Miłości" zawsze w cenie. A tak na poważnie, Carol wymiata!
To jest reklama:
DC Legends
Superman sieje spustoszenie.

Kolejną ważną kwestią jest społeczność graczy, która jest po prostu fantastyczna. Na wszelkiej maści forach czy grupach dyskusyjnych znajdziecie wiele przydatnych poradników i przewodników stworzonych przez fanów. Niektórzy z nich wkładają naprawdę wielką pracę i serce w swoje teksty. Przykładowo, jeden z graczy zamieścił obszerny poradnik do postaci Etrigana i spisał go w całości rymowaną prozą - czytając ten tekst, czułem, jakby dostarczono mi tajemniczy pergamin w czasie stołowej sesji RPG. Takich przykładów jest wiele i w gruncie rzeczy trudno dziwić się graczom, bo twórcy co miesiąc dostarczają dwie nowe postacie, tworzą kolejne eventy i w zasadzie jedyne, na co na chwilę obecną wszyscy narzekają, to brak kolejnych rozdziałów fabularnych (tak, jest tu fabuła) czy innej zawartości. Widząc żyjącą społeczność, po prostu aż chce się w niej udzielać i pewnie dlatego w moim przypadku to pierwsza tego typu gra, w której postanowiłem nawet założyć własny klan.

W końcu DC Legends to po głębszych oględzinach gra, w której taktyka faktycznie ma sens i daleko nie zajdziemy, skupiając się jedynie na kilku ulubionych bohaterach, a przynajmniej jest to niemożliwe na późniejszym etapie zabawy. Wszelkie zależności i mnóstwo ciekawych zdolności przy ponad setce w chwili obecnej postaci sprawiają, że aż chce się w grze dłubać, poświęcać jej czas i samemu kombinować, by zatriumfować w pojedynkach z innymi graczami. Nawet z pozoru nie do pokonania przeciwnik ma słabości, na które można odnaleźć sposób, nawet na najtwardszą ścianę odnajdziemy jeszcze twardszy taran. Co najważniejsze, przy tak sporej zawartości działa to wszystko całkiem przyzwoicie. Pewnie, czasami kuleje tu balans i nagle pojawia się postać, która jest po prostu „overpowered", ale twórcy zajmują się i takimi problemami. Każdy miesiąc poza nowymi herosami przynosi również zbalansowanie dwóch już istniejących, więc tak naprawdę jeśli gramy systematycznie, nie ma tu czasu na nudę, a każdy miesiąc przynosi nowe wyzwania i zaskoczenia.

DC Legends
Boziu, wylosuj mi Huntress...
DC Legends
Gotowi do walki!

DC Legends porównywałem swego czasu z Marvel Strike Force i o ile pod względem założeń są to gry bliźniaczo podobne, ponadto ta Marvelowska oferuje znacznie lepsze animacje ataków, o tyle fanom superbohaterów zdecydowanie polecam wybrać „Legendy". Tam, gdzie Marvel co rusz męczy oczy kolejnymi mikropłatnościami i wyskakującymi okienkami, DC odbija piłeczkę licznymi bonusami i przemyślanym systemem zakupów. Może i jestem łasy na nagrody, ale kto nie jest? Lubię widzieć postęp w ogrywanym tytule, lubię, gdy coś się zwyczajnie dzieje. Dostrzegam wszelkie wady gry i wcale nie twierdzę, że jest ona w moich oczach objawieniem gatunku, ale spędzam w niej czas na tyle przyjemnie, że zdecydowałem się aż o tym napisać. Czy to dużo, czy mało? Zdecydujcie sami. Jedni łapią kieszonkowe stworki, a ja pomiędzy sesjami w większych tytułach na konsolach kolekcjonuję superbohaterów i nie zapowiada się, by ten stan rzeczy miał się szybko zmienić. Bo w gruncie rzeczy DC Legends jest po prostu klikaczem uszytym idealnie pode mnie, a jeśli lubicie uniwersum DC, być może dacie się wciągnąć tak samo jak ja.

P.S. Łukasz, który również gra w DC Legends, nie darowałby mi braku wzmianki o naszym klanie, więc zainteresowane osoby zapraszamy: Midnight Vigilantes poszukują nowych bohaterów! Choć złoczyńcy również się nadadzą...

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości