Polski
Gamereactor
artykuły

Gdzie się podziały te wielkie serie jRPG? Nostalgiczna podróż.

jRPG-i, które chcę, by powróciły.

HQ
Gdzie się podziały te wielkie serie jRPG? Nostalgiczna podróż.

To zdecydowanie dobra generacja dla fanów gatunku jRPG, jednak ogrywając pięknie wykonane tytuły nachodzi mnie tęsknota. Myślami błądzę do złotej ery pierwszej PlayStation, na której gościło wówczas wiele wspaniałych i kultowych już serii. Serii, które z jakiegoś powodu zostały przez wydawców zapomniane i od wielu lat fani nie mogą doczekać się ich kontynuacji. Pierwsza PlayStation, a później i druga były również konsolami, dzięki którym w zasadzie zakochałem się w jRPG, a gdyby nie „szaraczek", prawdopodobnie nie byłbym w miejscu, w którym obecnie się znajduję.

Idąc za kłębiącymi się myślami, postanowiłem stworzyć krótką i całkowicie subiektywną listę serii jRPG - jest to istotne, w tym zestawieniu biorę pod uwagę jedynie serie - które chciałbym ujrzeć na przyszłej generacji konsol. Można więc śmiało powiedzieć, że lista stanowi takie moje małe marzenie, które, mam nadzieję, dzieli ze mną wielu graczy.

Suikoden

Chyba nie mogłem rozpocząć inaczej. Druga część tej niesamowitej serii po dziś dzień zajmuje pierwsze miejsce w moim prywatnym rankingu jRPG. Choć tak naprawdę Suikoden to coś więcej niż jedynie marka, pod którą skrywa się seria gier. To przede wszystkim piękne i bardzo spójne uniwersum, bo i musicie wiedzieć, że każda część (poza spin-offem na 3DS-a) rozgrywa się dokładnie w tym samym świecie na przełomie kilkuset lat.

To jest reklama:

Jednak wystarczy napisać jedno słowo, by wszystko stało się jasne. Konami... Pomimo wieloletnich próśb fanów deweloper nie kwapi się, by wskrzesić tę legendarną markę. Kilkakrotnie też oficjalnie mówiono, że nie ma na nią dalszych planów. A szkoda, bo świat Suikodena nadal skrywa wiele sekretów oraz krain, które były jedynie wspomniane, a już wówczas działały mocno na wyobraźnię graczy. Chętnie ponownie zebrałbym sto osiem gwiazd przeznaczenia. Jak tak myślę, chyba w świecie gier nie pragnę bardziej niczego innego.

Gdzie się podziały te wielkie serie jRPG? Nostalgiczna podróż.

Breath of Fire

Choć muszę przyznać, że zaczynałem od trzeciej części serii, a potem z wypiekami ogrywałem również czwartą - która w moich oczach jest najlepszą odsłoną cyklu - tak kompletnie tego nie żałuję. Dwie pierwsze odsłony wyszły jeszcze na NES-a i SNES-a, ale dopiero od „trójki" marka nabrała wiatru w żagle. Przygody Ryu i Niny mogę opowiadać wyrwany ze snu w środku nocy i miały one bardzo duży wpływ na moje postrzeganie gatunku ogólnie. W pewnym momencie razem z Suikodenem marka stanowiła wręcz dla mnie jeden z fundamentów jRPG.

To jest reklama:

W tym przypadku na szczęście wszystko zależy od Capcomu, który ostatnimi czasy uwielbia wręcz wskrzeszać serie i bardzo słucha graczy. Nie pogardziłbym zupełnie nową odsłoną, ale również z otwartymi ramionami przywitałbym odświeżone wersje poszczególnych części. Mam jednak wrażenie, że wydawca nieco przestraszył się reakcji graczy po piątej odsłonie cyklu, która, delikatnie mówiąc, nie przypadła im do gustu. Będę jednak stawał w jej obronie, bo miała swoje mocne momenty i tak po prawdzie była całkiem przyzwoitym tytułem.

Gdzie się podziały te wielkie serie jRPG? Nostalgiczna podróż.

Shadow Hearts

Tym razem gra, która trafiła do cienistych serc wszystkich fanów gatunku. Trudno nie zakochać się w specyficznym klimacie świata Shadow Hearts, który stanowi alternatywną wersję naszej historii, a całość ociera się mocno o twory Lovercrafta i ogólnie horrory. Specyficzny system walki oparty na pierścieniach duszy i, oczywiście, diabelnie zapadający w pamięć bohaterowie to wręcz domena serii.

Niektórzy ortodoksyjni fani kręcili nosem na trzecią część, która nie przyjęła się tak dobrze, jak dwie poprzednie, jednak i ta była naprawdę grą przyzwoitą i śmiem twierdzić, że problem stanowił tu syndrom Ezia - nowy bohater po dwóch częściach z Yurim nie spodobał się szerszej publiczności. Szkoda, bo miał wiele do zaoferowania. Tak czy inaczej, Shadow Hearts to zdecydowanie gra, której nową odsłonę powitałbym na swojej konsoli.

Gdzie się podziały te wielkie serie jRPG? Nostalgiczna podróż.

Vandal Hearts

Można dużo mówić o Vandal Hearts, ale w temacie tej serii nie jestem obiektywny. A przynajmniej nie w obliczu pierwszej części , od której zaczęła się moja przygoda z taktycznymi grami. Pomimo prób późniejszych odsłon, które nie były do końca udane, w „jedynce" grało dosłownie wszystko. Począwszy od prostego, aczkolwiek bardzo jasnego i intuicyjnego systemu klas, przez świetną, dojrzałą historię i dobrze rozpisanych bohaterów, na niesamowitej muzyce skończywszy. Chyba każdy, kto chociaż raz odpalił tę grę, nie potrafi pozbyć się z głowy „Burning Sorrow" w wykonaniu Jadranki Stojakovic - czyste piękno.

Marzy mi się, by po latach seria powróciła do łask. Teraz, gdy gry taktyczne przeżywają drugą młodość, jest ku temu doskonała okazja. Co prawda niby jedna odsłona trafiła na PlayStation 3, ale prawdopodobnie lepiej będzie, jeśli wszyscy ją przemilczymy, bo tak naprawdę poza tytułem nie miała nic wspólnego z oryginałem. A oryginał, cóż, w moim sercu pozostanie już na zawsze.

Gdzie się podziały te wielkie serie jRPG? Nostalgiczna podróż.

Valkyrie Profile

Ach, ta nieszczęsna Valkyria. Nie tak dawno temu fani tego, bądź co bądź, genialnego jRPG-a wstrzymali oddech, gdy Square ogłosiło nową odsłonę. Jak się jednak skończyło, wiemy chyba wszyscy. Jeśli nie, wyjaśniam: otrzymaliśmy grę mobilną. Gracze się wściekli, i ja również, bo nie można było sobie wyobrazić gorszej potwarzy, niż przeniesienie tak zacnej gry na urządzenia mobilne. Już pal sześć, niech nawet będzie gra mobilna, ale w pełni zasługujemy na kolejną, pełnoprawną odsłonę.

Co jakiś czas pojawiają się plotki o odgrzewanych wersjach gry, może i to nie to samo co kontynuacja, ale lepszy wróbel w garści. Śnię jednak o chwili, gdy na nowej generacji zostanie zapowiedziana nowa część serii. Dla wielu z nas byłoby to spełnienie marzeń.

Gdzie się podziały te wielkie serie jRPG? Nostalgiczna podróż.

Grandia

Na koniec pozostawiłem sobie Grandię, z którą jest ciekawa sprawa. Choć gdy powstała, zachwycała grafiką (zresztą, na Switchu można zagrać w podrasowane wersje dwóch części marki), tak przez długie lata było mi z tą grą kompletnie nie po drodze. Minęło sporo czasu, nim okiełznałem nietypowy nastrój opowieści i obecnie wierzę, że franczyza jak najbardziej sprawdziłaby się na nowych konsolach.

Zwłaszcza że pewne założenia serii aż się o to proszą, a jest ona na tyle rozpoznawalna, że po prostu aż głupio byłoby jej nie wskrzesić. To, co chyba najbardziej pamiętam z pierwszego obcowania z tym tytułem, to bardzo rozległe lokacje, w których dosłownie jako dzieciak się gubiłem, a obecnie wcale nie wydają się już tak nieosiągalne. Chciałbym zobaczyć Grandię w oprawie dopasowanej do obecnych standardów, myślę, że mogłaby to być kolejna, wspaniała przygoda.

Gdzie się podziały te wielkie serie jRPG? Nostalgiczna podróż.

A wy jakie serie jRPG wspominacie najlepiej i chcielibyście wskrzesić? Jeśli możecie, podzielcie się swoimi przemyśleniami. Tyle ode mnie, choć do głowy przychodzi mi jeszcze kilka tytułów, ale myślę, że zostawię wam furtkę do rozważań. Trzymajcie się ciepło i zagrywajcie się w klasyczne jRPG-i. Jeśli ich nie znacie, to przynajmniej spróbujcie. To piękny gatunek, który w pełni zasługuje na szansę i lepsze poznanie.



Wczytywanie następnej zawartości