W świecie gier jest wiele barwnych, kultowych postaci, których osobowość, postawa, urok i oryginalność oczarowały wielu graczy na przestrzeni lat. Sonic jest jednym z nich, Lara Croft jest innym, podobnie jak Marcus Fenix, Nico Bellic, Solid Snake, Duke Nukem, Kratos, Ellie, Guybrush Threepwood, Nathan Drake, Cloud i wiele innych. Ale są też ci wszyscy pusto, ogólni bohaterowie, często zaprojektowani tak, aby pozwolić mi jako graczowi wypełnić go moją własną osobowością. I jest wiele z nich, które są moimi osobistymi faworytami i pomyślałem, że wymienię je poniżej.
Dla tych, którzy nie czytali książek, nie pochłonęli całego kanonu wydanego w ciągu ostatnich 20 lat, niewiele jest bohaterów gier bardziej anonimowych niż oliwkowozielony superżołnierz Bungie. Master Chief ma ogólną nazwę, ogólny pancerz, ogólny głos, a przez pierwsze trzy gry nie dowiadujemy się nawet, dlaczego walczy ani co myśli o wojnach, którymi w dużej mierze dowodzi. Powiedziano nam tylko, że wykonuje rozkazy i że zamierza zniszczyć Covenant, ponieważ są wrogami, a ja wbrew mojemu zdrowemu rozsądkowi zawsze go kochałem i jego skrajną anonimowość. Chief jest tak surowy i tak bezlitosny, że w niektórych sekwencjach staje się niemal parodystyczny i pasuje do Halo jako serii gier tak bezwstydnie dobrze. Zamiast tego na pierwszy plan wysuwa się osobowość Cortana, a także wszystkie wartości, które ja, jako gracz, w nią włożyłem - nadając kolor i charakter kosmicznej wojnie, która umieściła Xbox na mapie gier.
Czasami jest to prawo konieczności, które wraz z talentem, szczęściem i wyczuciem czasu tworzy całość, która nie tylko przyćmiewa konkurencję, ale na nowo definiuje całą formę rozrywki. Half-Life i jego główny bohater Gordon Freeman właśnie to zrobili w pierwszej połowie 1998 roku, a fakt, że Gordon miał anonimowy wygląd, anonimową osobowość i nie odzywał się przez całą 18-godzinną przygodę akcji, nie wynikał z tego, że Gabe Newell i spółka naprawdę chcieli generycznego bohatera bez osobowości, ale dlatego, że nie wiedzieli, jak stworzyć postać, która nie będzie się denerwować gracza. Początkowo pojawił się pomysł, aby zainspirować się Duke Nukem, brodatym sprzątaczem na Black Mesa z barwną osobowością, który z poczuciem humoru i twardą powierzchownością oprowadza nas po podziemnym ośrodku badawczym zaatakowanym przez kosmitów. Wszystko to zostało jednak wyrzucone do kosza i tak narodził się bezcielesny, niemy Freeman. Fakt, że Gordon nic nie mówił, że nic nie mówił, a tym samym nie ubarwiał naszych doświadczeń, był dla nas przebłyskiem geniuszu, ponieważ wszystkie dialogi i historia oparta na środowisku, którą nam przedstawiono (zawsze z perspektywy gracza, nigdy za pomocą pomniejszonych sekwencji filmowych) trafiały prosto do kory mózgowej w sposób, w jaki nie udało się to żadnej grze akcji wcześniej Half-Life.
Główny bohater gier Doom biega od wczesnych lat 90. w swojej jasnozielonej zbroi i kultowym kosmicznym hełmie, pokonując piekielne demony na lepką papkę i nawet nie mając prawdziwego imienia. id Software tak mało przejmowali się fabułą, koncepcją, tematem i przesłankami, że nawet nie zadali sobie trudu, aby nadać swojemu ultraanonimowemu bohaterowi imię, i tak to trwało. W ostatnich latach Slayer zdjął hełm kilka razy, a w nowo wydanym The Dark Ages Hugo Martin i spółka przedstawili większą historię, ale zawsze jest coś fajnego w byciu bezimiennym, bez osobowości i bezdomnym w Doom, a wszystko to w jednym celu: Zabij wszystkie demony!
Mario? Anonimowy? Prawdopodobnie jesteś trochę zdezorientowany. W końcu jest korpulentny, ubrany w jaskrawoczerwoną szapeczkę, ma dużą, ładną czapkę, najmocniejszy wąs w świecie gier i krzyczy "Let's-a-goooo!" w każdej grze, przez cały czas. Z pewnością Mario nie może być klasyfikowany jako anonimowy? Ja jednak patrzę na niego trochę inaczej. Zanim Illumination ułożył w całość niezwykle uroczy The Super Mario Bros. Movie, w którym Mario nagle miał własną firmę, samochód służbowy, rywalizujących hydraulików o złym nastawieniu, trudną rodzinę i jawne problemy z dojrzewaniem, które ujawniały się, gdy próbował zasnąć... Przedtem nie miał nic poza bratem, z którym nigdy nie rozmawiał, i przyjacielem dinozaurem, którego nigdy nie głaskał. Miał monotonnie cienki głos i w każdej grze wypowiadał to samo zdanie, nie miał prawdziwej osobowości, nie wiedzieliśmy, skąd pochodzi, jaka była jego prawdziwa motywacja, ani czy w ogóle lubił ratować tę samą starą księżniczkę przed tym samym żółwim złoczyńcą co roku, raz po raz. Mario przez dziesięciolecia nie miał charakteru ani charakteru, dlatego absolutnie należy do tej listy.
Na zawsze zapamiętam zaskoczenie, a może nawet "szok", gdy pod koniec Metroid (NES) okazało się, że fajny facet od łowcy nagród z armatą na ramię, którym właśnie obszedłem i zatłukł złego Mother Brain na śmierć, okazał się być dziewczyną. Po prostu siedziałem tam z rozdziawionymi ustami, gdy odtwarzano końcową sekwencję, i od tamtej pory jestem ogromnym fanem Metroid. Uwielbiam Metroid. Uważam Super Metroid za absolutny szczyt serii gier i uwielbiam Samus jako postać. Ale anonimowa pod względem osobowości, charakteru i postawy, zawsze taka była, często bardziej niż jakikolwiek inny bohater stworzony przez Nintendo. Jednak za maską, w jej kultowym stroju, zawsze było (podobnie jak w przypadku Master Chief i Gordon Freeman ) dla mnie jako gracza miejsca, w którym mogłem się zanurzyć, wymarzyć sobie rolę najważniejszej legendy łowcy nagród w galaktyce, a tym samym wkroczyć do świata gry i chłonąć atmosferę. Nie wydaje mi się, żeby to było kiedykolwiek intencją Gunpei Yokoi, myślę, że techniczne i narracyjne ograniczenia tamtych czasów po prostu nie pozwalały na wiele więcej i jestem za to wdzięczny 40 lat później.
Którzy zwykli bohaterowie są twoi ulubieni?