FC Barcelona poniosła drugą porażkę w LaLiga i trzecią w tym sezonie w meczu, o którym culés będzie starał się zapomnieć: Robert Lewandowski nie został uznany za gola z powodu bardzo kontrowersyjnego spalonego, ale drużyna nie zareagowała na samotną bramkę Realu Sociedad: w ogóle nie oddała strzału na bramkę.
Podobnie jak w poprzedniej porażce z Osasuną, Barcelona grała z kilkoma zawodnikami odsuniętymi na bok (Raphinha, Marc Casadó czy Lamine Yamal, ten ostatni opuścił mecz z powodu kontuzji kostki, która może wykluczyć go z składu Hiszpanii na Ligę Narodów w tym tygodniu).
Lewandowski strzelił gola bardzo wcześnie w meczu, ale został wykluczony z powodu spalonego, z czym wiele osób się nie zgadza. Oglądane na żywo bramki wydawały się całkowicie w porządku. Automatyczny VAR uznał jednak, że był spalony.
Patrząc na obrazy, które można zobaczyć w telewizji, wydaje się, że była to pomyłka, a FC Barcelona została "okradziona", co wiele osób twierdziło, gdy wydarzyło się to na żywo, w tym memy z polskim piłkarzem mającym stopy wielkości klauna Krusty'ego.
Jest jednak wytłumaczenie: istnieje różnica między obrazami widzianymi w telewizji a obrazami używanymi przez półautomatyczny VAR.
W tym przypadku nie była to kwestia oceny sędziego. Z sali VAR powiedziano mu, że półautomatyczny system zauważył, że był spalony, bez marginesu błędu. System ten wykrywa dokładnie milisekundę, w której piłka została uderzona przez poprzednie podanie (Frenkie de Jong) i dokładnie w tym momencie stopa Lewandowskiego znalazła się nieco przed obrońcą Realu Sociedad.
Wirusowe zdjęcia buta Lewandowskiego nie są tymi, których VAR użył do wykluczenia gola, więc nie, to nie był błąd, przynajmniej jeśli ufamy technologii, ponieważ nie ma ludzkiego sposobu, aby wiedzieć na pewno...