Polski
Gamereactor
artykuły
Catherine: Full Body

Szkolne życie jest dziwne

Ciekawy przypadek Vincenta Brooksa.

HQ
Catherine: Full Body

Poznaliście już Catherine? Co wieczór spotykam się zarówno z tą pisaną przez „C", jak i „K" oraz „R" (ha!), ogrywając do recenzji nową edycję w postaci Full Body, nieustannie uświadamiając sobie groteskowość dorosłego życia i produkcji Atlusa, przy okazji. Catherine trudno traktować jako grę - to psychologiczne doświadczenie, w sam raz zastępujące wizytę u terapeuty. To podróż po zakamarkach ludzkiego umysłu, która obnaża do nagości i wywołuje wstyd, zamieszanie, niepewność, zwątpienie. Po uświadomieniu sobie, że Vincent, zawieszony w swojej strefie komfortu, jest tak naprawdę moim lustrzanym odbiciem, a społeczeństwo - stadem baranów, budzi się we mnie pewna nostalgia do dawnych lat, gdy wszystko wydawało się prostsze. Bez odpowiedzialności nie tylko za drugą osobę, ale też za siebie samą, bez bolesnych konsekwencji. Pojawia się tęsknota do lat szkolnych, które były tak beztroskie i niewinne, choć wtedy wcale się takie nie wydawały.

Nawet jeśli bezpośrednio motyw szkoły w grach wideo poruszany jest nieczęsto - jak ważna w skali makro jest szkoła w serii Persona poza social linkami i aktywnościami typu egzaminy, czy Akademia Blackwell z Life is Strange została odpowiednio nakreślona, jak na to spogląda Final Fantasy Type-0, czy możliwie nadchodząca kontynuacja Bully'ego zdoła przetrzeć szlaki w tym temacie? - na pewno udało się to w Fire Emblem: Three Houses. To jest gra, która pogodziła zarówno dorosłą mnie, jak i tę młodszą wersję z czasów szkoły średniej. Pozwoliła mi wcielić się w nauczyciela, a ja, teraz wiedząc i doceniając, jak ciężka jest to rola, mogłam opiekować się swoimi uczniami tak, jak niegdyś opiekowano się mną, ale jednocześnie patrząc na wyobcowaną Bernadettę również widziałam siebie jako zakłopotaną nastolatkę.

Catherine: Full Body
To jest reklama:

Po pięcioletnim przeskoku czasowym jednak widziałam przed sobą już dorosłych wychowanków, niektórych z trzydziestką na karku. Mężczyzn i kobiety, którzy nie byli już moimi uczniami ani młodszymi wersjami mnie, lecz osobami stojącymi na równi, choć nadal pełnymi podziwu względem mojej postaci, nadal żądni uwag i pomocy. Ze wszystkich byłam dumna, choć nie wszyscy zdołali poradzić sobie ze swoimi rozterkami. Czy nauczyłam ich wystarczająco? Three Houses udało się przedstawić więź ucznia z nauczycielem, przyjaźń, naukę, nastoletnie zmagania w sposób, w jaki nie poruszyła tego żadna inna gra, w sposób interaktywny, namacalny.

Podobnie zresztą ma Clannad - i zaryzykuję stwierdzenie, że są to jedyne gry, które tak zręcznie połączyły motyw szkoły, dorastania, w końcu dorosłości i nawet rodzicielstwa. Clannad jako powieść wizualna oferuje ponad dziesięć ścieżek, które należy ukończyć, aby odblokować After Story, i jest podzielony na dwa arki, rozdziały - lata szkolne i lata dorosłe. Jedną ze ścieżek poświęcono panu Koumurze, nauczycielowi bliskiemu przejścia na emeryturę, który drzewiej nauczał w szkołach dla łobuzów, jego marzeniem zaś było wyciąganie delikwentów z tarapatów, doprowadzenie ich do matury i ceremonii zakończenia. Lata później Koumura trafił do liceum dla swoistej elity, która go złamała, będąc przepełniona uczniami przykładnymi, starannymi, kującymi jak szaleńcy do egzaminów dojrzałości, spragnieni studenckiego życia na wymarzonej uczelni.

Catherine: Full Body

Nic dziwnego, że było to dla niego zbyt wiele. Koumura poczuł się samotny, niezdolny do wypełnienia swojej wewnętrznej powinności. Jego finalnymi uczniami okazali się Tomoya i Youhei, najlepsi kumple, choć sami tak o sobie nie myślą. Dwójka chuliganów, wyobcowanych, aspołecznych, tak niesocjalnych do granic możliwości, że rzuciliby szkołę, gdyby los (czy raczej Koumura) nie popchnął ich ku sobie. Ich relacje osłabły po zakończeniu szkoły. Tomoya ustatkował się ze swoją szkolną miłością, codziennie wyrabiając dwunastki jako elektryk, nie miał więc czasu na kontakt z Youheiem, choć ten nigdy nie opuścił jego serca. After Story rozbija je zresztą w drobny mak, boleśnie zderza bohatera z dorosłą rzeczywistością, stanowiąc maksymalnie przejaskrawiony kontrast względem beztroskich wygłupów z rozdziału szkolnego, w którym spędziło się kilkadziesiąt godzin.

To jest reklama:

My jednak w tym rozdziale tkwimy przez kilkanaście lat, a koniec końców, patrząc w lustro, widzimy Vincenta. Biedny, rozdarty Vincent. Jak długo będzie tkwił w tym stanie? Czy zdoła przyjąć na barki ciężar odpowiedzialności jak Tomoya, czy pozostanie młodą Bernadettą? Tylko Vincent wie.

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości